Zbrodnia i kara- czyli jak kombinować i poznać kretynów
Dziwnie jest być
ograniczonym. Nie można robić tego, co się chce i wszystkie proste rzeczy nagle
stają się niewykonalne. Tak jakby chciało się oddychać, ale nie miało się płuc.
Podobnie czuły się dwie dziewczyny, które przywiązane
były do krzesełek taśmą klejącą. Od jakiejś godziny
toczyły zaciętą rozmowę z chłopcami, którym zdemolowały dom.
- To przez was! Było się zachowywać to by żadnego problemu nie było!- krzyczała ciemnowłosa najbliżej stojącemu blondynowi. Jej poziom zdenerwowania powoli przeskakiwał na nowy tor, gdy nowi sąsiedzi zgodnie stwierdzili, że niczego złego się nie dopuścili i to dziewczyny powinny przeprosić ich zranione dusze.
- I to był powód zabicia, Betsy?!- Chłopak w lokach zalany łzami, pomachał zwłokami swojej lali przed nosami przyjaciółek. To jak dotąd największa strata w jego życiu (nie licząc kanarka). Betsy była przy nim zawsze, nigdy nie narzekała, kiedy jej się wyżalał, ani nie śmiała się z niego, gdy opowiadał jej o swoich rozterkach miłosnych. Była jak przyjaciółka i najlepsza siostra w jednym- niezastąpiona. Louis podszedł do niego i przytulił, rzucając dziewczynom mrożące spojrzenie.
- To przez was! Było się zachowywać to by żadnego problemu nie było!- krzyczała ciemnowłosa najbliżej stojącemu blondynowi. Jej poziom zdenerwowania powoli przeskakiwał na nowy tor, gdy nowi sąsiedzi zgodnie stwierdzili, że niczego złego się nie dopuścili i to dziewczyny powinny przeprosić ich zranione dusze.
- I to był powód zabicia, Betsy?!- Chłopak w lokach zalany łzami, pomachał zwłokami swojej lali przed nosami przyjaciółek. To jak dotąd największa strata w jego życiu (nie licząc kanarka). Betsy była przy nim zawsze, nigdy nie narzekała, kiedy jej się wyżalał, ani nie śmiała się z niego, gdy opowiadał jej o swoich rozterkach miłosnych. Była jak przyjaciółka i najlepsza siostra w jednym- niezastąpiona. Louis podszedł do niego i przytulił, rzucając dziewczynom mrożące spojrzenie.
- Jak mogłyście? Widzicie, co mu zrobiłyście?
Będziecie smażyć się w piekle.- zapowiedział z poważną miną, choć w jego
wykonaniu wyglądała ona dość komicznie.
- Teraz, gdy przepowiedziałeś mój tak marny
koniec, nie widzę już dalszego sensu mojego istnienia - wyznała ironicznie
jasnowłosa dziewczyna, opierając głowę na dłoni. Już znudziło się jej to
przetrzymywanie, chciało jej się jeść i pić a nadmiar złego taśma wpijała się jej w ciało.
- Myślę, że trzeba wam wymierzyć, najgorszą karę,
jaką zna męski wymiar sprawiedliwości!- zarządził Liam, uważnie kartkując
książkę pt. ”Zwariowane życie Tomasza Oscypka”. Faktem było, że otworzył ją
tylko po to by wyglądać poważniej, ale nikt nawet nie pisnął słowem o swoich
domysłach. Niech chłopak myśli, że myśli.
- Topienie w ketchupie?- spytał szatyn z
błyskiem w oczach, na chwilę odlepiając się od loczka. Zayn również popatrzył
na ciemnego blondyna z rosnącym zainteresowaniem
- Nie… to znaczy… Wyrok zostanie ogłoszony po
nardzie.- Zmieszał się i gestem ręki zawołał chłopaków do kuchni. Po chwili
dziewczyny zostały same w salonie i popatrzyły na siebie posyłając sobie ironiczne
spojrzenia.
- To się porobiło - skomentowała ciemnowłosa
wzdychając przeciągle.- Żałujesz?- spytała bacznie obserwując przyjaciółkę.
- To był najlepszy przekręt, jaki zrobiłam w
życiu. Musiałabym być dziwna, żeby teraz tego żałować - odpowiedziała miodowo-włosa
uśmiechając się diabelsko. Shalie przyznała jej rację, bo choć uważała, że
przesadziły, to zobaczenie min chłopaków było jak sprowadzenie sobie do domu,
własnego wozu z lodami. Bezcenne.
Narada prosto z kosmosu, wcale nie śpieszyła
się z wyrokiem, więc przyjaciółki czekały z dwadzieścia minut aż chłopcy wrócą.
Z nudów ciemnowłosa zaczęła pokazywać język martwej lali.
Ku zdziwieniu wszystkich,
jako pierwszy kuchnię opuścił Niall, reszta wyszła chwilę potem. Wszyscy
patrzyli na dziewczyny jak na główną przyczynę powstania dziury ozonowej w
stratosferze.
- Mocą nadaną nam przez 'Klub pokrzywdzonych
losem' wymierzamy wam karę…Eeee Zayn jak to szło?- Blondyn chyba chciał, aby
wszystko miało uroczysty charakter. Szkoda tylko, że zaciął się w tak kluczowym momencie.
- Kara przedstawia się następująco: Dziś o godzinie 22.42, u was w domu odbędzie się seans, na którym będzie puszczony horror. Jeśli wy krzykniecie pierwsze to płacicie za remont, natomiast, jeśli któryś z nas to sprawa będzie unieważniona. Rozumiecie?- Chłopcy, chyba naprawdę myśleli, że mają do czynienia z jakimiś laskami, które na straszniejszym momencie zaczną wariować i szukać schronienia. Margaret i Shalie zaczęły się tryumfalnie uśmiechać pod nosem, bo szczerze powiedziawszy to lepszego wyroku dostać nie mogły.
- Kara przedstawia się następująco: Dziś o godzinie 22.42, u was w domu odbędzie się seans, na którym będzie puszczony horror. Jeśli wy krzykniecie pierwsze to płacicie za remont, natomiast, jeśli któryś z nas to sprawa będzie unieważniona. Rozumiecie?- Chłopcy, chyba naprawdę myśleli, że mają do czynienia z jakimiś laskami, które na straszniejszym momencie zaczną wariować i szukać schronienia. Margaret i Shalie zaczęły się tryumfalnie uśmiechać pod nosem, bo szczerze powiedziawszy to lepszego wyroku dostać nie mogły.
- A co będziemy oglądać?- spytała ciemnowłosa,
siląc się na smutną minę.
- The ring…- odpowiedział tym razem Louis- w
wersji japońskiej - dokończył a na twarze przyjaciółek wyszło autentyczne
przerażenie.
Oglądanie czegokolwiek w wersji z Japończykami, równa się zawałem lub śmiercią natychmiastową. U nich nawet bajki dla dzieci są straszne. Dziewczynom od razu przypomniał się polecany przez wszystkich w klasie horror „Klątwa”. To był jedyny film, którego nie dokończyły, bo nie dały rady, do teraz mieszka w ich psychice i powraca w najgorszych momentach ich życia.
- Co strach was obleciał?- zapytał, Liam, uważnie mierząc dwie przestępczynie wzrokiem. Jego uwadze nigdy jeszcze nic nie uszło i to było w nim przerażające. Prawdziwy facet lupa.
Oglądanie czegokolwiek w wersji z Japończykami, równa się zawałem lub śmiercią natychmiastową. U nich nawet bajki dla dzieci są straszne. Dziewczynom od razu przypomniał się polecany przez wszystkich w klasie horror „Klątwa”. To był jedyny film, którego nie dokończyły, bo nie dały rady, do teraz mieszka w ich psychice i powraca w najgorszych momentach ich życia.
- Co strach was obleciał?- zapytał, Liam, uważnie mierząc dwie przestępczynie wzrokiem. Jego uwadze nigdy jeszcze nic nie uszło i to było w nim przerażające. Prawdziwy facet lupa.
- Chyba was - prychnęła ciemnowłosa,
przerzucając wzrok na cierpiącego Harrego. Chłopak, nadal był w stanie
rozsypki, patrzył na resztki dmuchanej lali z wyraźną tęsknotą w oczach i zapewne leżałby obok niej na ziemi gdyby nie fakt, że trzymał go szatyn.
Reszta chłopców w przypływie nagłego intelektu zaczęła rozwiązywać swoje
sąsiadki. Te jęczały głośno jak są okropni, pokazując w między czasie czerwone ślady
od taśmy na rękach. Gdy wszystkie szczegóły wizyty już ustalono, cała siódemka
stanęła przy wejściu i patrzyła na siebie krzywo
- Do pierwszego krzyku - pożegnał się Niall, wypinając dumnie pierś. Reszta jego kolegów, próbowała zrobić miny rodem z Matriksa. Nie wiadomo, co było bardziej żałosne.
- Do pierwszego krzyku - pożegnał się Niall, wypinając dumnie pierś. Reszta jego kolegów, próbowała zrobić miny rodem z Matriksa. Nie wiadomo, co było bardziej żałosne.
- Zobaczymy - odpowiedziała Margaret i
dziewczyny ruszyły w stronę furtki.
- Może masz jeszcze jakieś cudowne pomysły?- spytała
ironicznie Shalie, gdy dochodziły do domu.
- Szczerze mówiąc to tak.
↯
- Znowu to samo! Ja mówię a ty sobie nic z tego nie robisz, patrz jak potem na tym wychodzimy.- Dwie postacie krzątające się po kuchni wyraźnie przeżywały jakiś konflikt. Jedna z nich z miną szaleńca przeszukiwała apteczkę a druga stała nad nią i lamentowała.
- Wolisz płacić za ten remont?- spytała retorycznie miodowo-włosa, uważnie przeglądając leki. Miała już serdecznie dość biadolenia przyjaciółki.
- Jasne, że nie, ale…- Fascynującą wypowiedź
Shalie bezczelnie przerwano. Jeszcze chwila a wzięłaby widelce i zabawiła się w
rozpruwacza wersalek.
- No to siedź cicho.- Maggie mogłaby przysiąc,
że niedawno widziała tu te leki. Ale zawsze wszystko ginie jak ma się takich
rodziców jak ona.
W dzień jej
komunii przed samą mszą wywiązały się w domu wielkie poszukiwania wianka, który
był jednym z ważniejszych elementów stroju Dziecka Bożego. Okazało się, że
przez przypadek mama miodowo-włosej wrzuciła go do kosza na pranie, do tej pory
dziewczyna pamięta wzrok innych dzieci, gdy wpadła spóźniona na własną
komunię.
- Tu cię mam!- wykrzyknęła uradowana, gdy w dłoń wpadło jej pożądane opakowanie. Był to środek nasenny. Jasnowłosa jak zwykle emanując mądrością postanowiła, że w czasie filmu po prostu z przyjaciółką wypiją go, by ominąć, chociaż najstraszniejszą końcówkę (nie ma to jak fachowe rozwiązywanie problemów). W myślach wyobrażała sobie miny chłopaków, gdy zobaczą, że dziewczyny, które ich zdaniem powinny umrzeć ze strachu, po prostu śpią.
To było jak zamknięte w kapsułce wybawienie.
- Tu cię mam!- wykrzyknęła uradowana, gdy w dłoń wpadło jej pożądane opakowanie. Był to środek nasenny. Jasnowłosa jak zwykle emanując mądrością postanowiła, że w czasie filmu po prostu z przyjaciółką wypiją go, by ominąć, chociaż najstraszniejszą końcówkę (nie ma to jak fachowe rozwiązywanie problemów). W myślach wyobrażała sobie miny chłopaków, gdy zobaczą, że dziewczyny, które ich zdaniem powinny umrzeć ze strachu, po prostu śpią.
To było jak zamknięte w kapsułce wybawienie.
- A co jeśli to nam zaszkodzi?- dopytywała się
przejęta ciemnowłosa, z wątpliwościami patrząc na pudełko. Nigdy nie lubiła
leków, zawsze kojarzyły jej się one z robakami. Może to dziwne, ale po prostu
nie mogła się pozbyć tego wrażenia.
- Zapewniam, że nic nam nie będzie - powiedziała
dobitnie Mag, chowając resztę opakowań z powrotem do wnętrza szafki.
- Jak, któraś z nas będzie miała ochotę
krzyknąć to po prostu ściskajmy się za dłonie - poradziła Shalie i spojrzała na
zegarek. 22.39 Pozostała chwila, ostatnie poprawki ustalenie odpowiedniego
planu oraz wskazówki i wreszcie dzwonek do drzwi.
Dziewczyny niechętnie wpuściły gości do środka, a ci czując się jak u babci na herbatce od razu pomaszerowali ku salonowi. Blondyn, który wchodził, jako ostatni targał ze sobą dwie, duże torby. Nie trzeba było być detektywem, by wiedzieć, że w środku nich znajduje się popcorn.
- Buty - przypomniała właścicielka domu, srogim wzrokiem mierząc stopy chłopaków. Nie po to odkurzała dom, (co prawda tydzień temu pod przymusem mamy), żeby teraz oni nabrudzili.
Dziewczyny niechętnie wpuściły gości do środka, a ci czując się jak u babci na herbatce od razu pomaszerowali ku salonowi. Blondyn, który wchodził, jako ostatni targał ze sobą dwie, duże torby. Nie trzeba było być detektywem, by wiedzieć, że w środku nich znajduje się popcorn.
- Buty - przypomniała właścicielka domu, srogim wzrokiem mierząc stopy chłopaków. Nie po to odkurzała dom, (co prawda tydzień temu pod przymusem mamy), żeby teraz oni nabrudzili.
- Żółw - powiedział nagle Lou, który
najwyraźniej pomyślał, że domowniczka chce zacząć grę w słówka. Dziewczyny
spojrzały na niego, jakby patrzyły na ostatni egzemplarz słonia z czasów
prehistorii.
- To my tu ustalamy zasady - stwierdził chłopak z burzą loków na głowie, rozwalając się na kanapie przed telewizorem. Maggie ze zdenerwowania poczerwieniała na twarzy.
- To my tu ustalamy zasady - stwierdził chłopak z burzą loków na głowie, rozwalając się na kanapie przed telewizorem. Maggie ze zdenerwowania poczerwieniała na twarzy.
- Jak ja wam pokażę swoje reguły, to wylecicie
stąd szyb…- Przemowę dziewczyny przerwała jej przyjaciółka, która była
przygotowana na to, że będzie dziś robiła w roli uspokajacza.
Zastanawiała się tylko, kto będzie uspokajał ją.
Zastanawiała się tylko, kto będzie uspokajał ją.
- Po prostu zdejmijcie te buty i róbmy, co
mamy robić.- zaproponowała, próbując usunąć ze swojego głosu resztki jadu.
- No dobra - zgodził się Niall, zdejmując swoje
czerwone Vansy. Popsuł chyba tym plany swoim kolegom, bo patrzyli na niego,
jakby coś im zrobił. Po chwili jednak również pozbyli się obuwia.
- A i pamiętajcie my widzimy wszystko - zapowiedział
mulat, uśmiechając się tajemniczo. Mag prychnęła na niego, niemal wybuchając
śmiechem. Może rzeczywiście widzą, ale chyba tylko czubek własnego buta a kiedy
dziewczyny już z nimi wygrają przyjdzie im oglądać właśnie tylko swoje obuwie.
Odejdą ze splamioną dumą.
Miodowo-włosa bawiła się przez chwilę tymi myślami potem jednak włożyła płytę od Liama do odtwarzacza i skierowała się na kanapę by móc usiąść przy przyjaciółce.
Odejdą ze splamioną dumą.
Miodowo-włosa bawiła się przez chwilę tymi myślami potem jednak włożyła płytę od Liama do odtwarzacza i skierowała się na kanapę by móc usiąść przy przyjaciółce.
- Nie tak szybko, nie jesteśmy głupi. Myślisz,
że damy wam szansę kontaktowania się? Siadasz tutaj.- Tym razem jasnowłosa zacisnęła
tylko dłonie w pięści i posłusznie usiadła na podłodze razem z Louisem, Liamem
oraz Zaynem. Jej przyjaciółka została sama na kanapie z panem loczkiem i
blondynem, który swoją drogą zdążył pochłonąć paczkę popcornu. Zapowiadał się
super film, nie ma, co. Któryś z gromadki nacisnął play i test/wyrok można było
uważać za rozpoczęty.
Początek filmu, był bardzo podobny do
amerykańskiej wersji, jednak już tu pojawiły się mocniejsze efekty. Ciemnowłosa
z całej siły trzymała się za dłonie, w myślach wyklinając siebie za zapomnienie
koca. Teraz nie był czas na wstawanie, ani na pokazywanie słabości,
pocieszeniem był fakt, że jej koledzy z sofy też nie mieli radosnych min.
Grupka z podłogi, z zaciekawieniem spoglądała na ekran, akcja właśnie się
rozkręcała i robiło się coraz bardziej tajemniczo. W paru momentach, kilkoro z
nich wstrzymało powietrze, aby nie krzyknąć i to wcale nie były dziewczyny
(niech żyje feminizm).Prawdziwe chwile grozy nadeszły jednak dziesięć minut
później, gdy główna bohaterka postanowiła radośnie wlecieć do studni. Samo
wpadnięcie nie było by nawet takie straszne, ale na dole nie czekała na nią
Samara (dla niewiedzących: tak Samara to ta słynna dziewczynka z The ringu).
- Nie idź dalej - poprosił Niall, z całej siły
ściskając poduszkę. Ciemnowłosa czuła, jak mimowolnie wpija się w kanapę. Harry
zamykał oczy, bo nie mógł dłużej patrzeć na ekran.
- Przecież ona Cię zabije!- Ekscytował się
Louis, niemal podskakując w miejscu. Margaret tak mocno ściskała dłonie, że
zostawiła na nich, półkoliste ślady paznokci. Natomiast Zayn i Liam mocno się
do siebie przytulili. Nikt do końca nie wiedział, czy łamią zasady, więc nie
zwrócono im uwagi.
- Goni ją już?- spytał chłopak w lokach, lekko
odsłaniając powieki.
- Co to było?- Tym razem pytanie zadała
Shalie, która dałaby sobie głowę uciąć, że przed chwilą po domu coś przebiegło.
Blondyn obok niej, z każdą sekundą w jakiś niewyjaśniany sposób znajdował się bliżej.
- Matko wszystkich foteli! To ona!- wydarł się
mulat, kiedy dziewczynka z ekranu opuściła swoje ukrycie. Głowna bohaterka
natychmiast zaczęła uciekać, wywołując tym u swoich oglądaczy podwojenie
adrenaliny we krwi. W domu rozpoczął się prawdziwy western.
- Uciekaj!
- Szybciej!
- Za chwilę złapie ją za nogę!
- Co się teraz dzieje?
- Czy ona jest głupia, po co się patrzy na
dół?
- Kto mnie szczypie w tyłek?
- Za chwile ją wciągnie!
- Gdzie jest ten koc?
- Czy tylko mi, na ekranie miga żółta kropka?!
- Kto wrzucił ten papier do popcornu?
Chcieliście mnie zabić?
- Boże, jakie to obrzydliwe!
- Uważam, że te włosy są nawet gorsze od
kłaków Lou.
- Lepiej popatrz jak powinna wyglądać
prawdziwa kobieta.
- Mówisz o swoim ideale? Nie sądziłam, że podobają
się Ci się kobiety, które nie mają skóry. Zaskakujesz mnie z każdym dniem coraz
bardziej.
- Co się tam stało? Dlaczego jest cicho?
- Szybciej, mówię!
- Złapała ją!!!
- Wyrwij się, idiotko!
- Wchodzę tam!- Cała gromada, zwróciła swe
oczy w stronę, Liama, który brał rozpęd i chyba chciał wskoczyć do telewizora.
W głowach dziewczyn, zaczęły rodzić się podejrzenia, co do jego zdrowia
psychicznego.
To smutne, że tak mało było wśród nich normalnych ludzi. Ciemny blondyn wyraźnie się zmieszał i z miną godną czterolatka po przejściach, usiadł z powrotem na podłodze. Chwilę jeszcze wszyscy go obserwowali a potem powrócili do oglądania filmu. Głowna bohaterka najwyraźniej wzięła sobie do serca rady swoich oglądaczy, bo wyszła ze studni i nawet nie zwalniając biegła dalej.
To smutne, że tak mało było wśród nich normalnych ludzi. Ciemny blondyn wyraźnie się zmieszał i z miną godną czterolatka po przejściach, usiadł z powrotem na podłodze. Chwilę jeszcze wszyscy go obserwowali a potem powrócili do oglądania filmu. Głowna bohaterka najwyraźniej wzięła sobie do serca rady swoich oglądaczy, bo wyszła ze studni i nawet nie zwalniając biegła dalej.
- Ktoś chce może coś do picia?- spytała nagle
Shalie, czując, że nie wytrzyma napięcia, jeśli jeszcze chwilę dłużej będzie to
oglądała. Sześć twarzy zwróciło się w jej kierunku. Nie w sumie to pięć, bo
Niall siedział z nosem w torbie popcornu i można było tylko usłyszeć jego,
niewyraźną prośbę o cole.
- Ja chcę mrożoną herbatę, tylko proszę bez
arszeniku.- Louis, który najwyraźniej nie ufał dziewczynom, chciał zachować
wszystkie stopnie bezpieczeństwa.
- Coś ty, tobie od razu wsypię cyjanek - odpowiedziała
sarkastycznie ciemnowłosa. Szatyn pokazał jej język i wrócił do oglądania.
Reszta chłopców, również poprosiła o ten sam napój, co szatyn. Wychodząc z
pomieszczenia dziewczyna dojrzała tylko porozumiewawcze spojrzenie
przyjaciółki. Przedstawienie czas zacząć. Shalie machinalnie zmierzyła do szafki
ze szklankami. Wspięła się na palce i z przerażeniem w oczach dostrzegła, że
wszystkie są jednakowe. Rozpaczliwie zaczęła otwierać inne szafki, ale
najwyraźniej ktoś tam z góry chciał, żeby jej życie było trudniejsze. Wyciągnęła,
więc naczynia, które były dostępne i do dwóch z nich wsypała środki nasenne,
następnie zalewając je colą. Z rosnącym zdenerwowaniem, wyciągnęła z lodówki
mrożoną herbatę i z miną eksperta przelała ją czterech szklanek. Okręciła się
wokół własnej osi dla rozluźnienia- i po chwili wypełniła ostatnie naczynie
przeznaczone dla blondyna, brązowym, bąbelkującym płynem. Poukładała szklanki
na tacy i wzrokowo spróbowała zapamiętać, gdzie stoi picie przeznaczone dla
niej i Margaret. Wzięła głęboki oddech i powędrowała do salonu uważnie patrząc
ta tace by przypadkiem niczego nie zapomnieć. Nie przewidziała jednak, że
zostanie ofiarą hien (czyt. chłopców), którzy biorąc napoje poprzestawiają wszystko
sumie to, czego się można spodziewać po niewyżytych nastolatkach. W głowie
ciemnowłosej zrodziły się obrazy ukazujące ich męczeńską śmierć. Zmierzyła ich
spojrzeniem, które naturalnie było bardzo podobne do obrazów z jej głowy. Niall
trzymał w ręku jakąś colę. Tylko którą? Jasnowłosa spojrzała przyjaciółkę
znacząco a ta w odpowiedzi wzruszyła ramionami. Gdyby blondyn wypił colę przeznaczoną
dla dziewczyn i usnął, to prawdopodobnie nawet jego koledzy - którzy do
najszybciej kontaktujących nie należeli- wyczuliby przekręt. Trzeba było, więc
ratować sytuację (i godność też). Reszta chłopców, pijąc dalej wpatrywała się
w ekran i najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy ze zdenerwowania dziewczyn.
- Niall, musisz mi
oddać swoje picie - powiedziała w końcu miodowo-włosa, podnosząc swoje ciało z
ziemi. Blondyn zatrzymał dłoń, kiedy już miał wlewać płyn do gardła, po czym
spojrzał na dziewczynę z irytacją.
- Nie, ono jest moje - ogłosił i przytulił
swoją szklankę w geście obrony. Jeśli już coś dostał to nigdy nie oddawał, a
już szczególnie, gdy to było jadalne. To jakby poprosić wieloryba o zwrócenie
ofiary, którą połknął.
- Mylisz się, jest moje.- Maggie nie czekając,
aż chłopak łaskawie odda pożądany przez nią przedmiot, stanęła nad nim i
wyciągnęła dłoń. Chłopak popatrzył na kończynę jasnowłosej, po czym prychnął.
- Ja nie żartuje, oddaj to.- Dziewczyny stawały się coraz bardziej zdenerwowane. Ciemnowłosa ze stresu zaczęła obgryzać paznokcie.
Niall stanął przed sąsiadką i powoli zaczął się oddalać, przystawiając szklankę
coraz bliżej do ust. Jeśli chciał tym sprowokować dziewczynę, to udało mu się.
Rzuciła się ona na niego z takim zapałem, iż jej ciało w biegu było
porównywalne do rozmazanego kleksa. Chłopak podnosił szklankę do góry, tak, aby,
dziewczyna nie mogła jej dosięgnąć. Faktem było, że robił to tylko po to, by
poprawić swoją samoocenę, każdy zawsze wytykał mu jego wzrost. W młodości
dziewczyny nie chciały się z nim przez to umawiać. Uśmiech, więc gościł na jego
twarzy, gdy oglądał zmagania jasnowłosej. Kiedy już mu się znudziło, wyrwał się
i beztrosko puścił się po domu. Uczucie, które towarzyszyło goniącej go
niewieście było podobne do tego, które na początku bajki „Auta” opisuje sam Zygzak
McQuin (tylko z dodatkowym wnerwem na swoje życie). Zaczęła ona w myślach
wyklinać ciemnowłosą, już sobie z nią pogada jak tylko dorwie tego niewyżytego
balona. Dwójka wpadła do pokoju gościnnego, potem na korytarz i w końcu
zatrzymała się w kuchni patrząc na siebie spod przymrużonych powiek.
- Ciszej tam bądźcie kretyni, my tu próbujemy
oglądać!- Dobiegł ich głos Lou, który nie przejmując się gonitwą, wlepiał swe
gałki oczne w poczynania Samary. Chłopak z lokami na głowie i obwiniająca się o wszystko Shalie
zostali razem na kanapie. Harry mierzył ją podejrzliwym spojrzeniem, ale ( co
dziwne) nic nie wyczytał z jej postawy. Zayn szeptał coś na ucho z Liamowi a
ten rżał jakby, co najmniej zobaczył człowieka przebranego za sałatkę grecką z
majonezem. Blondyn i miodowo-włosa nie wykonywali żadnych gwałtownych ruchów,
by nie wypłoszyć drugiej osoby.
- Dlaczego Ci tak, zależy na tej coli? Powiedz
szczerze, jest w niej sok z gumijagód? – Chłopak uważnie mierzył Mag, szukając
w jej zachowaniu jakiejś oznaki, pokazującej, że wie gdzie znajduje się
wioska gumisi. Od początku ją o to podejrzewał, tą sytuacją tylko utwierdziła
go w tym przekonaniu. Dziewczyna podniosła do góry jedną brew.
- Jakich gumijagód? One nie istnieją. To wywar
z galotów papy-smerfa - zapewniła puszczając oczko. To czy rzeczywiście
wierzyła w istnienie miasta niebieskich stworzeń, prawdopodobnie nigdy nie
będzie potwierdzone. Blondyn oburzył się, więc na powrót ruszył do biegu. Tym
razem jednak wykręcając z kuchni na korytarz zaczepił biodrem o szafkę, z
której zleciała jakaś ozdobna waza. Huk, który spowodowało zbicie, przywiodło
do pomieszczenia resztę ludzi. Jasnowłosa w spowolnionym tempie zjechała
wzrokiem na dół i patrzyła na szczątki chińskiej wazy, należącej do jej
prababci.
- Chyba będę miała atak - stwierdziła
Jest kolejny! I jak wam się podoba? Za wszystkie błędy przepraszam i witam nowych czytelników ^^
Moje opowiadanie zostało dodanie do spisu i teraz możecie znaleźć je tutaj http://czytaj-1d.blogspot.com/p/tematyczny-spis-opowiadan.html :D
I jak tam szkoła? Fajna co? (hahahahahahahahah)
Sieeema, rozdział jak zwykle przekomiczny <3
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd Ty bierzesz te pomysły, ale życzę Ci jeszcze więcej weny twórczej ;*.
- Kate <3
szkoła zajebista, ale Twoje opowiadanie jeszcze bardziej ! ;D z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej mnie zaskakujesz, jak głupia szczerzę się do monitora i odtwarzam w głowie każdą sytuację, utożsamiając się z jedną z bohaterek xdd zazdroszczę Ci stylu pisania, a przede wszystkim takiego pomysłu na rozwój akcji. ciągle jestem ciekawa, jakie jeszcze przygody szykujesz dla naszych kochanych chłopców oraz Mag i Shalie. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, pozdrawiam serdecznie i powodzenia w szkole ! ;) ;**
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać te rozdziały, są genialne i zawsze czekam na nie z niecierpliwością. Masz talent! xx
OdpowiedzUsuńEnchanted_200
Awww!!! Kocham tego bloga!!! Ten humor i pomysły! Horror :D haha! The Ring - oglądałam z przyjaciółkami w zeszłoroczne Halloween :D same w domu, wszędzie ciemno i SAMARA :D do dziś mamy z tego niezły ubaw :D Drabina :D Nie no, po prostu <3 A w szkole jak to w szkole. 3 gimnazjum cza się wziąć na maxa do roboty bo jeszcze bierzmowanie i wgl :) A Tb powodzenia życzę! :) Czekam na następny!
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody i zapraszam do siebie: http://ja-studentka.blogspot.com/
Wow. Tylko tyle potrafię z siebie wydusić, po przeczytaniu tego rozdziału. Jak już pisałam w poprzednich komentarzach - jestem zdumiona i zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńSytuacje, w których można umrzeć ze śmiechu po chwili stają sie takie realistyczne. A te porównania? fenomenalne.
Sok z gumijagód. Ciekawa koncepcja, nie powiem, że nie. The Ring nie oglądałam, ponieważ nie jestem zwolenniczką horrorów. Nie to, że sie ich boję (śmieszą mnie bardziej), ale po prostu preferuje bardziej fantasy albo tragedie żywiołowe. Wiem, banał, ale lubię.
Mówiłam już, że jestem zakochana w tym opowiadaniu? Nie mogłam doczekać się tego rozdziału i z pewnością z równą niecierpliwością będe czekała na siódmy.
Szkoła? Oj, kochana, jestem w drugiej klasie szkoły średniej i muszę Ci powiedzieć, że jest lepiej niż się spodziewałam (mam czteroletni ekonomik). Ale to chyba dlatego, że mam tylko dwie matematyki tygodniowo i praktyki w listopadzie!
Czekam na nowy,
love xoxo
Hahahah, kocham to opowiadanie :DD
OdpowiedzUsuńBiedna prababcia :(
Heh. Uwielbiam twoje opowiadanie. Po prostu boskie. Kocham Margaret...
OdpowiedzUsuńo jezuu zajebiste . kocham twojego bloga ; >
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ? Super blog, masz talent :D Liam mnie rozwalił : Wchodzę tam ! :D
OdpowiedzUsuńJa pierdole Kocham to !!! :D Kocham tego bloga ! Kiedy następny rozdział ? Nie mogę się doczekać ;> PISZ SZYBKO ! <3
OdpowiedzUsuńDawaj już następny rodział *_* Zapraszam do mnie :) http://iwantonedirectionfever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo jest prze-boskie <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to . . Myślałam, ze się posikam jak Liam chciał wejść w akcje filmu. A teksty Niallera to już w ogóle nic dodać nic ująć. . KOCHAM TO!