Dom wariatów- czyli ABC mieszkania ze świrami
Bezwładne ciało Margaret Colen leżało spokojnie na beżowej kanapie w jej
domu. Dziewczyna próbowała utrzymać otwarte powieki, kiedy leniwie czytała
godzinę z zegarka. Szósta rano- zdecydowanie za długi dzień jak na kogoś jej
pokroju. Z piętra dochodziły nieokreślone dźwięki wydobywane zapewne przez
rodziców nastolatki, którzy byli niesieni przez Liama, Zayna, Nialla oraz Louisa. Ktoś
musiał im powiedzieć, że alkohol nie jest ich dobrym sprzymierzeńcem.
Maggie ze złością zmierzyła wzrokiem swoje
szpilki, które aktualnie spoczywały obok kanapy. Przez nie jej nogi były
opuchnięte i dodatku bolały przy każdym stąpnięciu. Zanotowała w głowie, by
poprosić kogoś o masaż. Potem zauważyła swojego psa, który leżał w swoim
łóżeczku zawinięty w jakiś kocyk.
Lekko przymknęła powieki, zastanawiając
się gdzie do cholery jest jej przyjaciółka. Miała małą nitkę nadziei na to, że
Styles upilnował jej i jest w tak dobrym stanie, jak przed zaginięciem.
- Mój samczy instynkt podpowiada mi, że książę powinien pocałować
księżniczkę, by się obudziła – wyznał Louis, który zjawił się przy leżącej
dziewczynie i wpatrywał się w nią bezczelnie. Z jego nóg zniknęły buty, a z
innych części garderoby również krawat. Marynarka, którą podarował Mag leżała
teraz spokojnie na stoliku obok niej.
- Na szczęście nie jesteś księciem- wymamrotała wpół śpiąca
miodowo-włosa.
- No z ciebie też żadna księżniczka. – Zaśmiał się szatyn i usiadł na
podłodze przy kanapie.- Ej, ale z nas dobrana para!- zauważył uradowany.
Maggie prychnęła i zrobiła zbolałą minę,
bo przypomniała sobie, że będzie musiała jeszcze się umyć i przebrać. Nawet nie
miała siły o tym myśleć, a co dopiero wcielić w życie.
- Tomlinson, do czego zmierzasz?- spytała rozsądnie, leniwie otwierając
oczy i wlepiając je w sąsiada.
- Pomogłem ci i liczyłem na małą nagrodę- oznajmił, przybliżając się
nieznacznie w stronę niewiasty.
Z góry nadal słychać było, różne piski,
więc najwidoczniej chłopaki nadal męczyli się z położeniem Bena i Sary.
- Nagrodę powiadasz?- upewniła się dziewczyna, z przerażeniem, myśląc,
co tym razem zrodziło się w Tomlinsonowej, szalonej głowie.
- Tak… Może taki mały buziak dla twojego bohatera?- Marchewkowy wyglądał
na podekscytowanego swoją wizją, ponieważ jeszcze bardziej zbliżył się do
twarzy dziewczyny i wyciągał szyję jakby czekał na spełnienie jego życzenia.
Panna Colen z prędkością błyskawicy
zmieniła się z zaspanej na pełną energii. Usiadła prędko na kanapie i szeroko
otworzyła oczy, jakby próbując się uspokoić. Wzięła kilka głębokich wdechów,
wpatrując się w wyszczerzonego głupkowato szatyna.
- Po pierwsze nie jesteś mój – zaczęła wyliczać przy użyciu palców- Po
drugie bohaterowie nie wsadzają ludzi do więzienia. Po trzecie podobno jestem
zła w całowaniu- Tu wrzuciła swój ulubiony ironiczny ton i teatralnie
przymrużyła oczy.
Szatyn przewrócił gałkami, poniósł swoje
zwłoki z podłogi i zajął miejsce obok niej. Dziewczyna ku zdziwieniu samej
sobie nie odsunęła się. Być może ciepło bijące od chłopaka trochę ją
rozproszyło, ponieważ w domu zaczynało robić się zimno.
- Ależ się zrobiłaś pamiętliwa. Nie jesteś taka zła…Może potrzeba ci
trochę praktyki, ale w sumie dajesz radę – wyjaśnił Lou i jeszcze bardziej
zmniejszył dystans pomiędzy nimi.
Dziewczynie serce podeszło do samego
gardła, ale zwaliła to na barki strachu o Shalie. Za chwilę jednak odsunęła się
od szatyna i lekko zamachała głową, jakby próbując się czegoś z niej pozbyć.
- Więc idź sobie „dawać radę” z kimś innym- warknęła i przerzuciła wzrok
na wyłączony telewizor. Siedzący obok niej samiec zaśmiał się gardłowo.
- Och kocham, gdy jesteś taka wściekła- zwierzył się, a potem jego głowa
w magiczny sposób znalazła się tuż przy głowie nastolatki.
- Co ty nie powiesz – Mag chyba chciała powiedzieć to zgryźliwie, ale
niemal to wyszeptała.
Usta chłopaka przybliżały się do niej
coraz bardziej, a ona siedziała jak wmurowana z posadzkę. Nic nie robiła, czy
więc chciała go pocałować?
- Idę po jakieś rzeczy do naszego domu! Nie, nie bójcie się, może się
nie utopie!- krzyknął Liam zanim z prędkością błyskawicy, wybiegł z mieszkania.
Para z kanapy odskoczyła od siebie niczym poparzona.
Nie ma to jak kubeł zimnej wody z samego
rana.
Zaraz po schodach zszedł również Horan, a po
nim Malik. Lou popatrzył na nich wymownie, jakby byli winni całemu złu świata.
-Ale twój tata jest ciężki i… zakochany w One Direction- opowiadał z
pasją blondyn, ignorując spojrzenia posyłane prze kolegę. – On chyba wie o nas
więcej niż my sami!
Mulat pokiwał głową, zgadzając się z
przedmówcą. To cudowne i chore, że Ben nawet we śnie o nich pamięta. Po chwili
Niall zarządził, że musi coś zjeść, by posilić się przed snem po nieprzespanej
nocy. Zayn popędził za nim do kuchni w biegu, ściągając z siebie rękawki pływackie.
- A więc zostaliśmy sami…- zaczął Tomlinson i znowu uśmiechnął się
zalotnie.
- Hej! Już jestem!- ogłosił Payne, wchodząc do salonu cały obładowany.
W
rękach dzierżył trzy telefony i dwa laptopy, a przez ramię miał przewieszone
kilka par spodni i koszulek oraz kolorowych bokserek. Najwidoczniej pomyślał o
wszystkich chłopakach.
- Widziałeś gdzieś Harry’ego albo Shalie?- spytała z ciekawością nastolatka.
-Nie, ale nie martw się moje shipperskie sondy zostały aktywowane.
Znajdą się- puścił do niej oko i rzucił w stronę Lou jego ubrania.
Maggie zmarszczyła brwi i przetwarzała w
głowie słowa ciemnego blondyna. Miała już wyciągać telefon, by kolejny raz
zadzwonić do przyjaciółki, ale niespodziewanie z kuchni dobiegł huk. Trójka
znajdująca się w salonie najpierw popatrzyła na siebie, a potem pognała w tamto
miejsce.
Na środku pomieszczenia stał Malik z..
drzwiami od lodówki w ręku i szokiem wymalowanym na twarzy. W miejscu gdzie
trzymany przez Zayna sprzęt powinien się znajdować, stał Niall i próbował jak
największą częścią ciała, zasłonić dziurę powstałą w tej sytuacji. Własnym
ciałem chronił, by produkty z lodówki nie uległy byt dużemu ociepleniu. To
imponujące.
- Nie wiem - powiedział wolno mulat, patrząc na właścicielkę domu. Ta
spoglądała na niego z niedowierzaniem.
- Ktoś...Coś...Może?- wydukała, domagając się jakichkolwiek wyjaśnień.
- Ups wypadek przypadek- zaśmiał się blondyn nerwowo, nie przestając
osłaniać chłodziarki.
- Żebym cię przypadkiem nie wykastrowała!- zirytowała się niewiasta i
pewnie podbiegłaby w jego stronę, by wytrząsnąć z niego cokolwiek, ale
zatrzymała ją dłoń Liama położona na jej ramieniu. Przesłanie było jasne
"nic nie będziesz wytrząsać". Dziewczyna spróbowała zapomnieć w
myślach o tym, że wpuściła do domu małpy, których nie powinna zostawiać na
sekundę samych, ponieważ przywitają ja z drzwiami od lodówki w ręku i do głowy
przywołała sytuację, w których jej pomogli. Nie było tego niewiele, ale jej
ciśnienie trochę spadło.
- Spokojnie mała, przecież wszystko odkupimy- pocieszył ją Niall.
Zaraz podbiegł do niego Lou i przykrył
jego zziębnięty tors jakimś kocem.
- Masz żeby ci się za bardzo nie skurczył- rzucił, a potem dokładnie go
opatulił. Nie ma to jak braterska przyjaźń nieznająca granic.
- Taką bestię trudno tak szybko pokonać, ale dzięki- oznajmił Horan,
potem zaśmiał się razem z przyjaciółmi.
Maggie nie mogła uwierzyć, że słucha o
jego przyrodzeniu. Zaraz potem zaczęła się zastanawiać, czy chłopcy widzieli
się nawzajem nago. Po chwili doszła do wniosku, że to oczywista oczywistość. W
sumie co to za przyjaźń bez homoseksualnych zapędów.
- Może na razie przykleimy jakoś te
drzwi, wiecie, żeby rodzice Maggie nie dostali zawału- zabłysnął swoją
inteligencją Louis.
Kiedy pomysł został zaakceptowany wszyscy
rozbiegli się w poszukiwaniu jakiegoś kleju. Panna Colen, która trwała nadal w
pewnego rodzaju wstrząsie została potrącona przez czwórkę chłopaków, przez co
ledwo utrzymała się w pozycji pionowej. Ze złości walnęła ostatniego
wybiegającego nieszczęśnika z całej siły w plecy.
Podczas gdy sąsiedzi spokojnie demolowali
jej dom w poszukiwaniu pożądanego przed nich przedmiotu, ona usiadła przy
stole, podpierając głowę dłońmi. Sen znów zaatakował.
- Mam!- krzyknął, któryś z
poszukiwaczy.
Zaraz czwórka zjawiła się z powrotem w
kuchni i zabrała się za klejenie. Po jakiś dziesięciu minutach pracy udało im
się. Zayn dalej przytrzymywał drzwi, by klej dobrze zasechł. Louis ogłosił, że
nie chce, by mulat go dotykał, ponieważ bał się, że jakaś część ciała również
przypadkiem zostanie mu w dłoni. Payne przyniósł z salonu komputer i począł
szukać w sklepie internetowym nowej lodówki dla Colenów. Siedząca obok niego
Mag nie była tym zbytnio zainteresowana, więc ciemny blondyn wybrał dokładnie
taki sam model jak poprzedni, a w zamówieniu dopisał, że prosi o szybką
przesyłkę. Kto, jak kto, ale Liam Payne umiał robić interesy szybkie i
przebiegłe niemal na miarę marynarki wojennej.
Pozostał jeden problem. Lodówka nie dała
się teraz otworzyć, a głód blondyna zaczął już być słyszalny. Louis począł
przewidywać marne zakończenie dzisiejszego dnia, każdy pomysł kończąc słowami
„i tak właśnie znaleźliśmy się w brzuchu Nialla Horana”.
W pewnym momencie właściciel blond pukli
wybiegł z domu i udał się do garażu domu Colenów.
Maggie zarejestrowała to tylko przez
przypadek, ponieważ już praktycznie spała na stole. Liam z troską położył na
jej odkrytych plecach koc, który wcześniej chronił jego przyjaciela. Dziś był
ten dzień, w którym Payne zachowywał się niczym prawdziwy rodzic-nudziarz.
Po minucie spędzonej w ciszy do kuchni
ponownie wparował Horan. W ręku dzierżył
wiertarkę, więc wszyscy łącznie z Mag stanęli wokół niego, ponieważ nie trzeba
było być prorokiem, by wiedzieć, że wszystko skończy się źle.
- Niall nie rób nic głupiego, zaraz pójdziemy do sklepu i coś kupimy –
pokojowo orzekł mulat.
Blondyn zmarszczył na niego brwi,
podłączył wiertarkę do kontaktu i bezceremonialnie, zaczął wiercić nią dziurę w
lodówce.
- No, co i tak odkupimy – powiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz
na świecie- Chociaż weźmiemy sobie coś do jedzenia. Wywiercę dziurę i coś
wyciągnę- dodał głośno, by przekrzyczeć sprzęt.
Właścicielka domu machnęła na niego ręką
i skierowała swoje ciało na górę, by umyć się i wreszcie położyć spać. Jednak,
kiedy już miała wchodzić na schody usłyszała jak drzwi frontowe się otwierają.
Minęło trochę czasu zanim goście niemal
wlali się do środka. To mogły być tylko dwie osoby – Shalie i Harry. W dodatku
zalani w trupa.
- Bunkry budujcie bunkry, by chronić się przed wielką dupą Tomlinsona!-
krzyknął Styles.
Ręce miał oplecione wokół talii
dziewczyny, która ledwo co trzymała się na nogach, ale za to śmiała się
wniebogłosy. Co chwila wyginała się w rożne strony, co jeszcze bardziej ją
bawiło.
Zaraz w holu pojawił się również Zayn,
Liam i Lou.
- Csiii mała otoczyli nas, ale nie bój się! Jam jest król Maciuś
pierwszy, mi nie straszne żadne przeszkody!- Harry postanowił drzeć się
najgłośniej jak umiał.
Miodowo-włosa dziękowała Bogu, że jej
rodzice również są w stanie nietrzeźwości i nie widzą tego, co właśnie się tu
dzieje.
Jej przyjaciółka wyplątała się z macek
swojego pijackiego partnera, podeszła do Zayna i spojrzała mu prosto w oczy.
- I powiedz mi, kto jest bardziej pijany ja czy ty?!- wydarła się mu
prosto w twarz.
Styles ze śmiechu upadł na podłogę, a
zaraz obok niego wylądowała również brunetka. Panna Colen patrzyła na nich i
zaczynała tracić powoli wiarę w ludzi. Koledzy Stylesa śmiali się z pary pod
nosem. Lokowany przytulił ciało Swift mocno do siebie, nie przestając rechotać.
Chyba nie zauważyli, że ktoś znajduje się poza nimi w holu. Najwidoczniej pijąc
procenty, musieli pogodzić się z tym, że rozum nie wróci im prędko.
- Patrz Harry robię mostek – oznajmiła brunetka, wyginając swoje ciało w
bardzo dziwny, nienadający się do opisania sposób.
Lok popatrzył na nią z podziwem, skanując
ją od góry do dołu.
- Wyglądasz jak woda- wyznał i wśliznął się tak, że leżał pod nią na
brzuchu.
Słuchacze nie mogli wytrzymać i zaśmiali
się szczerze z ich głupoty.
- Wiem!- zgodziła się z nim dziewczyna.
Potem położyła się na jego plecach,
ponieważ nie dała rady dłużej wytrzymać w tej męczącej pozycji. Styles chyba
tego nie zauważył, bo nadal głupkowato rechotał, przyciskając rozgrzany od
procentów policzek do zimnej posadzki.
- Potrzebujecie pomocy?- spytała rozsądnie jasnowłosa.
Prawdę mówiąc marzyła tylko o ciepłym
łóżku i zrzuceniu turkusowej sukienki z siebie.
- O Maggie! – Olśniło nagle bruneta z podłogi.
- Nie…Jezus Chrystus z Nazaretu- rozjuszyła się właścicielka domu.
- Słyszałaś Shal? To Jezus Ch…- zawiadomienie Stylesa zostało
natychmiast przerwane.
- Boże to ja Maggie ciemnoty! Gdzie wyście byli do cholery? Martwiłam
się o ciebie Shalie!- Nastolatka podeszła do swojej przyjaciółki i lekko nią
potrząsnęła. Ta oczywiście zaczęła rechotać, a chłopak pod nią uznał e wibrację
za zachętę do poruszania się w boki, w celu zapewnienia jej dodatkowych atrakcji.
- Więc to było tak HAHAHA… Stał sobie taki klub- Tu na chwilę przerwała,
bo lokers zarzucił nią zbyt mocno i upadła na niego z głuchym hukiem – i
wszystko jakoś tak i Harry i Styles- tłumaczyła, ale słowa nie sklejały się jej
w logiczne zdania.
- Ok Dokończysz jutro – zarządziła miodowo-włosa i z pomocą Louisa ściągnęła
swoją przyjaciółkę z loka.
Oczywiście wtedy chłopak z podłogi
zasmucił się tym faktem, wstał na równe nogi i ogłosił, że zaniesie ją po
schodach, aż do samego pokoju. Przyjaciel zaraz wybił mu ten plan z głowy,
ponieważ nie wierzył w jego mięśnie odurzone taką dawką alkoholu. Styles
uwiesił się na Lou i błagał go, by oddał mu brunetkę. Wtedy szatyn kiwnął na
kolegów, ponieważ zaczął uginać się od takiego ciężaru.
- Hej chłopaki fajne fryzury, normalnie bomba. Co robicie w domu Mag?
Przecież zaraz coś popsujecie. Kocham was. Kocham świat. Do boju koniczynki!
Razem jesteśmy taką dużą grupą. No przyznawać się, kto tęskni za śniegiem?-
Właśnie, kiedy każdy miał już dosyć słuchania pijaków, panna Swift dostała
słowotoku i w ogóle nie kontrolowała, co mówi. Harry chyba ją rozumiał, bo
odpowiedział na pytanie i zaśmiał się w paru miejscach grzecznie.
Potem Payne i Malik złapali swojego
pokręconego kumpla pod boki i zaprowadzili na górę, Louis wziął ciemnowłosą na
ręce, odpowiadając w miedzy czasie na jej różne pytania dotyczące w większości
wojny secesyjnej.
Maggie udała się do kuchni, by nalać
sobie w szklankę trochę wody. Zastała tam Nialla, który trzymał rękę w dziurze,
którą wywiercił i wyciągał sobie jakieś produkty potrzebne mu do kanapki.
- Co tam nasze wróbelki
wróciły zalane w trzy dupy? Styles nie ma umiaru w piciu, więc to było do
przewidzenia, że upije naszą małą Shalie. Zero klasy tylko pierwotne samcze
zapędy- Blondyn sam zaśmiał się z własnych słów, a potem z gotowym posiłkiem
popędził na górę.
Maggie weszła po schodach zaraz za nim.
Po jej pokoju krzątało się sporo osób. Oczywiście nikt nie pomyślał o
rozłożeniu materaca, więc jakoś musieli pomieścić się w dwóch łóżkach i jednym
pojedynczym śpiworze, który swoją drogą od razu został zaklepany przez Zayna.
Być może chłopak uważał, że dziś należy oddalić się od społeczeństwa, by nie
wyrządzić nikomu krzywdy.
Jasnowłosa rzuciła okiem na swoją
przyjaciółkę i Harry’ego, którzy spali razem. Chłopak przytulał jej plecy do
siebie, trzymając nos w jej włosach, a dziewczyna zaś uśmiechała się
głupkowato, jak to miała w sowim pijackim zwyczaju.
Kto by pomyślał, że siódemka najbardziej
nienawidzących się sąsiadów w Thousand Oaks skończy razem w jednym pokoju z
dwoma łóżkami i jednym śpiworem. Potem Maggie zrozumiała, że pomimo wszystko
ostatnio chłopcy nie przeszkadzali jej tak bardzo. To było dziwne.
Zaspana nastolatka podeszła do komody i
wygrzebała z niej swoją piżamę, czyli- różowe, krótkie spodenki i luźną żółta
bluzkę z napisem „nie słucham cię, bo śpię”.
Minęła się w wejściu z Louisem i Liamem,
którzy postanowili wybrać się do łazienki na dole i tam odczynić wszystkie
rytuały przed snem. Mag przeszło przez głowę, że idą tam w dwójkę, więc
naprawdę widzieli siebie nago… Cudownie jest mieć tak mądrą głowę.
Z małą trudnością zrzuciła z siebie
sukienkę, a potem wzięła szybki prysznic, notując sobie w głowie, że musi umyć
głowę, gdy wstanie. Wytarła się dokładnie ręcznikiem, założyła piżamę, umyła
zęby i wreszcie była gotowa do snu. Ledwo trzymała się na nogach przez tyle
wrażeń.
Wkroczyła do swojego pokoju i zauważyła,
iż wszyscy już tam się znajdują. Malik właśnie zasuwał suwak w śpiworze,
trzymając jednocześnie Roxi’ego w objęciach, ciemny blondyn dumał nad czymś w
kącie, a Niall patrzył co chwila na obydwa łóżka, wiedząc, że musi w końcu
wybrać.
- Gdzie są wasze koszulki?-
zapytała Margaret, zauważając, iż żaden z chłopaków (odliczając Stylesa) nie
posiada górnej części garderoby.
- Spadły – zaśmiał się Tomlinson.
– To jak się kładziemy?- Popatrzył z błyskiem w oku na jasnowłosą.
- Ja idę do nich- Horan wskazał na
Shalie i Harry’ego- Oni nie mają siły, by mnie molestować- wyznał i zaczął
układać swoje zwłoki obok zalanego Stylesa, który nawet się nie poruszył.
Maggie wytrzeszczyła oczy i spojrzała na
szczerzącego się Lou.
- Spokojnie, nie pozwolę wam na
nic, czego nie uznam za stosownego przed ślubem- oznajmił uśmiechnięty Liam
„przyzwoitka” Payne. Jego shipperskie serce chyba umarło, ożyło, odtańczyło
kankana i znowu umarło.
Jasnowłosa nie miała sił, by jakoś
zakwestionować tą decyzję, więc ułożyła się obok Tomlinsonowego ciała, a przy
niej położył się uradowany ciemny blondyn. Leżała, więc sobie pomiędzy dwoma
chłopakami, którzy mieli bardzo dziwne nawet przerażające miny, ale wiedzieli,
że jeden ruch nie tak i wylądują po drugiej stronie drzwi frontowych.
Zręcznie próbowała ignorować fakt, że
Liam patrzy na nią i Lou z uwielbieniem w oczach. Zaczynała żałować, iż to
wyrko nie jest większe i musi uczuć obok siebie tors Lou oraz jego nogi
zaplątanie w pościeli. Payne chyba zajął jak najmniej miejsca, by tylko dać im
więcej prywatności.
- Dobranoc ludzie – powiedział Zayn tym samym, rozpoczynając falę
nocnych pożegnań i życzeń.
Gdy zapanowała cisza, każdy zamknął oczy
i spróbował zapaść w objęcia Morfeusza. Maggie wierciła się i zsuwała z siebie
pościel, ponieważ spanie z dwoma chłopakami jej nie służyło. Cały czas zmieniała położenie a to ręki, a to
nogi. Tomlinson śmiał się z niej pod nosem, co oczywiście ją irytowało.
- Czy wy macie podgrzewane te klatki piersiowe?- spytała w końcu z
wyrzutem.
- Wiesz gorący z nas towar, czego się spodziewałaś?- odpowiedział
pytaniem na pytanie szatyn, a zaraz po tym przybił razem z Liamem piątkę nad
głową dziewczyny.
Przez piętnaście minut po prostu leżała,
próbując zapomnieć o tym, że ma jakieś 100 stopni pod pościelą. Zamknęła
powieki i wsłuchiwała się w coraz bardziej miarowy oddech Liama.
Ręka Lou oplotła jej talię w tak mocnym
uścisku, że ledwo mogła się ruszyć. Typowe.
- Tomlinson ty zboczona cioto. Daj mi oddychać – zawarczała, napinając
wszystkie mięśnie pleców, by się od niego odsunąć. Chłopak oczywiście nic sobie
z tego nie robił i dalej udawał, że śpi.
Maggie westchnęła zrezygnowana i oparła
głowę o niemiłosiernie nagrzany tors chłopaka.
Zapowiadała się gorąca noc.
Ten sam dzień, 17:00
Margaret Colen leniwie otwierała powieki, gdy jej wewnętrzny zegar
uznał, że nastała dobra godzina, by wstać. Jej łóżko było dziwnie…puste.
Zmarszczyła brwi, przypominając sobie, że gdy się kładła, były tu z nią jeszcze
dwa inne ciała. Teraz po Tomlinsonie nie było śladu. Zdziwiła się jeszcze
bardziej, gdy wychyliła głowę i zobaczyła, że Liam pochrapuje sobie na
podłodze. Jak przez mgłę pamiętała, iż zepchnęła go w ciągu ich drzemki z
łóżka. Cóż sam się prosił, był zbyt gorący.
Zerknęła na pozostałych. Harry
najzwyczajniej w świecie spał na Shalie i chyba nie należał do najlżejszych,
ponieważ dziewczyna miała bardzo zbolała minę. Nialla nie było. A Zayn wraz z
Roxim ciągle smacznie spali.
Mag postanowiła udać się do łazienki i
umyć włosy. Zgarnęła z szafy jakieś ubrania, w uszy włożyła słuchawki z jej
ulubioną playlistą i wolno skierowała się do łazienki, wcześniej upewniając
się, że jej rodzice nadal śpią.
Umyła zęby przy umywalce, a potem idąc
tanecznym krokiem do kabiny ukrytej za ścianą, ściągnęła bluzkę oraz sportowy
stanik, który niestety musiała wczoraj założyć z uwagi na gości. Już miała
ściągać spodenki, ale coś odwróciło jej uwagę. A raczej ktoś.
Tomlinson wychodził z zaparowanej kabiny…
jak go pan Bóg stworzył. Nie wiadomo czyj szok był większy. Mag z uszu
wyleciały słuchawki, a jej wzrok powędrował nieco w dół.
- Więc jednak dopięłaś swego Mag. Zobaczyłaś mnie nago- Tomlinson,
mówiąc to nie spuszczał wzroku z klatki piersiowej dziewczyny.
Uśmiechnął się niczym pedofil na placu
zabaw.
- AAAAAA WIDZĘ TWOJEGO PENISA AAAAA- zaczęła histeryzować miodowo-włosa.
Potem wykonała w tył zwrot, w biegu
przyciskając wcześniej porzuconą koszulkę do nagich piersi. Louis dostał napadu
śmiechu, widząc jej reakcję.
Autentycznie przerażona dziewczyna
zaczęła pokonywać schody prowadzące na dół z prędkością światła. Skończyła swój
bieg, kiedy wpadła na Nialla wychodzącego z kuchni.
Objęła go jedną ręką, a drugą nadal
podtrzymywała bluzkę. Nerwowo odkręcała się w tył, by zobaczyć czy sprawca tego
wszystkiego już za nią idzie. Blondyn oplótł jej nagie plecy swoimi ramionami i
również nerwowo oglądał się dookoła.
-Gdybym wiedział, że chodzicie po
domu topless, to już dawno bym się wyprowadził od tej bandy napalonych wacków –
rzekł niemal z wyrzutem.
- Niall tam w łazience. Ja
widziałam..nie było ubrania- dukała nastolatka, patrząc na chłopka i ściskając
jego koszulkę w pięści.
Horan marszczył brwi i patrzył na nią z
góry.
- Spokojnie Mag, to normalnie, że
twoje ciało cie przeraża. Nie czekaj to nienormalne- zastanawiał się na głos.
Nie był najlepszy w pocieszaniu.
- Nie o to chodzi!- wrzasnęła niewiasta prosto w jego twarz jakby to on
był wszystkiemu winny. Biedaczek ze strachu złapał się za serce.
- Więc, o co?
- On tu idzie – wyszeptała dziewczyna z obłędem w oczach i znów
spojrzała się w tym.
Blondyn mocniej przycisnął ją do siebie i
lekko się pochylił.
- Kto? Potwór?- zapytał przestraszony również szeptem
- Coś gorszego!
Dziewczyna zaczęła kierować ich za
ściankę w salonie, by mogli się ukryć. Poruszali się dziwnie, rozglądając się
nieprzerwanie w każdą stronę. Wydarli się oboje, gdy przez przypadek wpadli na
zaspanego Malika.
- Mag nie to żebym narzekał, ale
jak Styles tu zejdzie, a to całkiem możliwe, bo już się obudził, to wszyscy
utoniemy w morzu jego śliny- rozsądnie ostrzegł mulat, patrząc na gołe plecy
niewiasty oplecione tylko ramionami Nialla. – Chociaż z drugiej strony dla
takiego widoku mógłbym się poświęcić- dodał.
- Coś ty Zayn, przecież on teraz już nie zwróci uwagi na inne. Dobrze
wiesz, co się kroi- paplał blondyn niespokojnie, skanując przestrzeń wokół
niego.
Dziewczyna, którą trzymał w uścisku,
zaczęła myśleć nad jego słowami.
- O co ci chodzi?... O nie! Idzie kryć się- Cała trójka mogła usłyszeć,
że po schodach ktoś zbiega.
Malik automatycznie przytulił się do
pleców dziewczyny, by zmieścić się za niewielkim murkiem w salonie. Wszyscy
musieli ukucnąć, by nie zostali zbyt szybko zauważeni.
Maggie przez chwilę rozważała czy nie
założyć bluzki, ale uświadomiła sobie, że nie dałaby rady zrobić tego bez
świecenia nagim biustem. To nie był dobry pomysł w domu pełnym facetów w
dodatku w większości nastolatków. Powszechnie wiadomo, iż ich hormony buzowały
w każdym możliwym zakątku ich ciała i tylko czekały na jakąś sensację.
Trójka zza filaru mentalnie ograniczała
swoje czynności życiowe.
- Buum!- wrzasnął prosto w ucho Horana, Tomlinson.
Oczywiście wszyscy zaczęli krzyczeć,
przerażeni tak niespodziewanym pojawieniem się chłopaka.
- Maggie przepraszam cię, nie chciałem wyprzeć na tobie aż takiego
wrażenia- ukazał swoją skruchę szatyn, rzecz jasna szczerząc się głupkowato.
- Co ty robiłeś w tej łazience?- spytała podburzona dziewczyna i z
wyrzutem wycelowała swoje zranione spojrzenie w Lou.
- Hmmm… odpowiedziałbym, że się myłem, ale to takie przyziemne. Twoje
pytanie wymaga zaskakującej odpowiedzi- myślał chłopak, jeżdżąc po swojej
brodzie palcem.
- Byłeś tam nago!
Dziewczyna e geście bezradności wyrzuciła
ręce w powietrze, jednak zaraz mocno przycisnęła je z powrotem. Dziękowała Bogu
za to, że Niall mocno przyciąga ją do siebie i nieświadomie pomaga utrzymać
materiał w miejscu.
- O mój Boże! Jak ja mogłem?!- Tomlinson złapał się za głowę i udał
przerażenie. – Ale swoją drogą ty też nie miałaś na sobie zbyt wiele- dodał,
zmieniając wyraz twarzy na radośniejszy- Nie martw się masz bardzo ładne piersi.
Margaret rzuciła mu zszokowane
spojrzenie, czerwieniąc się po same cebulki włosów głównie ze złości.
Zayn i Niall szeroko otworzyli usta i
niemal zbierali zęby z podłogi.
- Ty za to pewnie masz dużo kompleksów- odgryzła się niewiasta i mocniej
objęła blondyna w pasie.
- Pewnie tyle samo, co ty w spawie swojego całowania- Louis mówiąc to,
zawiązał ręce na piersi i zrobił minę typu „Ha! I tu cię mam! Co teraz powiesz?”
Dziewczyna zmrużyła powieki i miała minę zwierzęcia,
które za chwile będzie uczestniczyło w szaleńczym biegu po ofiarę.
- Całowaliście się?- spytała rozważnie mulat, z niedowierzaniem
spoglądając na parę. Musiał odkleić się od pleców jasnowłosej, by wstać i z
góry oglądać całą sytuację.
- Widzieliście się bez ubrań?- Bardziej stwierdził niż zapytał Niall,
szybko klejąc fakty w całość.
Po chwili wszyscy usłyszeli tupanie i
ujrzeli ciało Liama Payne’a wchodzącego do salonu. Chłopak popatrzył najpierw
na Horana i Colen, zmarszczył brwi, potem chwilę próbował odczytać coś z twarzy
Zayna, a następnie wlepił pytający wzrok w Tomlinsona.
- Co tu się stało?- zapytał, patrząc oskarżycielsko w jego oczy.
- Mag i Lou się całowali, a potem uprawiali sex w łazience- wyjaśnił
pośpiesznie Malik.
Payne jedną dłoń położył na klatce
piersiowej, a drugą szukał jakiegoś podłoża, na którym mógłby usiąść.
- Moje shipperskie serce- wymamrotał, zanim padł na kanapę.
- To nie tak- Lou i Maggie zaczęli szybko zaprzeczać, ale nic nie
docierało do wpółprzytomnego ciemnego blondyna.
- My tam już wszystko wiemy- Do salonu wkroczył Harry z dziwnym wyrazem
twarzy i Shalie przy boku. Oboje mieli lekko zaciśnięte powieki, więc oznaczało
to, że męczy ich kac morderca.
- Styles nie rób tej głupiej miny!- Ostrzegł przyjaciela Lou i wywrócił oczami,
gdy lokers zaczął się głupkowato uśmiechać widząc Maggie przyciśniętą do
Nialla.
Panna Swift szeroko otworzyła w oczy i
próbowała mentalnie skontaktować się z przyjaciółką.
- Nie uprawiałam sexu z Lou!-
krzyknęła miodowo-włosa w akcie bezsilności
- Czekaj to znaczy, że prawdą jest, że się całowaliście? Ale numer.
Para nie zaprzeczyła, więc Harry
uśmiechnął się triumfalnie.
- To było zadanie na weselu. Nie chcieliśmy, by się wydało, że tylko
udajemy parę- tłumaczyła panna Colen.
- Zanim znów się odezwiesz, Styles… Zamknij się- powiedział Lou, w tym
samym czasie, co jego kumpel otwierał usta.
Lokers wprost uwielbiał tematy, które
wywoływały niezręczność u drugiego człowieka. Urodził się po to, by dobijać
ludzi swoją prostolinijnością, wszystkowiedzącym spojrzeniem oraz uśmiechem i
pewnością siebie. To była maszyna do wpędzania ludzi w kłopotliwe sytuacje.
- Korzystając z tego, iż jesteśmy tu wszyscy, chcemy wam cos powiedzieć
dziewczyny, a właściwie zaprosić- Liam wstał z kanapy, otrząsając się po
napadzie serca. Szybko kiwnął głowami na Stylesa i Tomlinsona, a oni udali się
w stronę dziewczyn.
- Musicie to robić, kiedy jestem praktycznie naga?- jęknęła jasnowłosa,
obserwując jak sylwetka Lou zbliża się w jej stronę.
- Ej Mag przecież nikt nie narzeka-Machnął dłonią Niall.
- Margaret Colen czy pójdziesz ze mną na galę rozdania nagród?- spytał
uroczyście szatyn, wpatrując się w niewiastę. Ta natomiast chyba szukała języka
w budzi, bo przez pierwsze sekundy nie odezwała się ani słowem. W między czasie
usłyszała jak jej przyjaciółka zgadza się na propozycję Stylesa, byleby tylko
przestał mówić tak głośno.
- Przecież tam pewnie będzie
mnóstwo ludzi. Wezmą nas za parę – wyrzuciła z siebie w końcu Maggie.
- Ja byłem z tobą na weselu – przypomniał Tomlinson i zmierzył
obejmującego dziewczynę blondyna palącym wzrokiem- Nie zabierasz jej zbyt dużo
powietrza Niall?- Chłopak zrozumiał aluzję i wypuścił Colen z objęć.
Dziewczyna chyba nawet tego nie zauważyła,
ponieważ dalej w głowie dumała nad pytaniem szatyna.
- To super, że się zgadzasz Maggie!- wykrzyknął chłopak zanim jeszcze
uzyskał jakąkolwiek odpowiedź. Przycisnął dziewczynę do siebie i udawał, ze nie
słyszy jej protestów.
Nastolatka zrozumiała, iż będzie musiała
dotrzymać jemu towarzystwa na gali.
Liam popłakał się ze szczęścia i
przytulił Stalie do siebie. Jego shipperski duch właśnie wygrał na loterii.
- Będzie fajnie kupimy wam sukienki, umalujemy, uczeszemy – wyliczał uradowany
lokers, przyciskając ciało Shalie do swojego torsu.
- Ale najpierw wstawimy nową
lodówkę- oznajmił Zayn, który przez okno zauważył, iż pod dom podjechała wielka
ciężarówka, przewożąca sprzęty AGD.
Chłopaki pognali na przywitanie
kurierowi, a panna Swift usiadła obok swojej przyjaciółki. Poklepała ją po
nagim ramieniu i przytuliła.
- Przeżyjemy Colen- zapewniła i patrzyła
jak chłopcy wnoszą sprzęt do środka.
Mag wtuliła się w dziewczynę i modliła
się o, to by tak było.
HEJG LUDZIEEEEEEEEEEEE!!!!!!!
CO TAM SŁYCHAĆ? U MNIE TO WIADOMO WAKACJE PRZELECIAŁY W 3 MIN
hahah JAK SIĘ WAM PODOBA ROZDZIAŁ?
PROSZE O KOMENTARZE I DZIĘKUJE ZA PONAD 44 TYSIĄCE WEJŚĆ TO NAPAAARWDĘ BAAARDZO DUŻO
MALIK SIĘ ZARĘCZYŁ WOW SIEDZI CICHO I TYLKO KMINI SOBIE W TEJ GŁOWIE XD
ALE WRACAJĄC DO TEMATU DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!
JESTEŚCIE TU ZE MNĄ BAARDZO DŁUGO BO JUŻ PONAD ROK
16 SIERPNIA TEN BLOG OBCHODZIŁ URODZINY
MIAŁAM DODAĆ ROZDZIAŁ WTEDY, ALE WYNIKŁA BARDZO ZŁA SYTUACJA Z CHANNEL 4 I SIĘ TROCHĘ PODŁAMAŁAM HAHHA
TU MACIE LINK DO ZAPOWIEDZI FILMOWEJ TEGO OPA - http://www.youtube.com/watch?v=k5Y_8AwqCRA TUTAJJ NABILIŚCIE 2 TYSIĄCE WYŚWIETLEŃ I JESTEM BARDZO WDZIĘCZNA.
PISZECIE WSPANIAŁE KOMENTARZE I DZIĘKI WAM CZUJĘ SIE DOCENIANA.
TEN ROK Z WAMI I "I HOPE IT GIVES YOU HELL" BYŁ WSPANIAŁY, ALE NIESTETY WSZYSTKO SIĘ KIEDYŚ KOŃCZY.
TO OPOWIADANIE TEŻ. PRZEWIDUJĘ JESZCZE TYLKO JAKIEŚ 2/3 ROZDZIAŁY +EPILOG
BYĆ MOŻE KIEDYŚ POWRÓCĘ Z KOLEJNYM OPOWIADANIEM, BO POMYSŁ JUŻ POWOLI RODZI SIĘ W MOJEJ GŁOWIE XD NIESTETY ZACZYNAM SZKOŁE ŚREDNIĄ WIEC NAUKA BĘDZIE DLA MNIE WAŻNA (LOL NIE)
NA RAZIE CZYTAJCIE KOMENTUJCIE OGLĄDAJCIE I DOBRZE WYKORZYSTAJCIE OSTATNIE DNI WAKACJI XDDD
OTO LISTA CZYTELNIKÓW:
@611_natalia @Misiooolxd @paula_jas_x @marysia_lawecka
@Pani_Horan @alekslloyd @AwwKevin @iWantHarryHug ,
@Pani_Horan @alekslloyd @AwwKevin @iWantHarryHug ,
@Mags_Poland_1D @poisonedx @edzio_wiertara @Ola143Cody,
@xMissxxNothingx @Enchanted_200 @EverBeforee @_yourkitty
@Martyna_ma @karLla136 @LoveStayStrong_
@hideanemptyface @AwMyBooBear @luvmyTomlinson
@xMissxxNothingx @Enchanted_200 @EverBeforee @_yourkitty
@Martyna_ma @karLla136 @LoveStayStrong_
@hideanemptyface @AwMyBooBear @luvmyTomlinson
@Zuzu_Kazu @shanny_one_time @eat_love_laugh
@BackForBlue @JustinePayne81 @Diamond_Things
@Zosia_Michalska@myswaglarry
JEŚLI KOGOŚ POMINĘŁAM TO PRZYPOMINAĆ W KOMENTARZU XD