Więzienie- czyli przetrwaj lub zgiń
- Przestań.
Stukać. Tymi. Szpilkami – wycedził wolno przez zęby Louis Tomlinson.
Margaret Colen zmierzyła go wzrokiem spod przymrużonych
powiek.
- A ty przestań
oddychać panie „nie wziąłem dokumentów”.
Szatyn machnął na nią dłonią i zaczął lustrować pomieszczenie,
w którym się znajdował. Cóż…cela ta nie kryła w sobie nic powalającego. Białe
ściany i wielka krata dokładnie przed nim, łóżko, które ciężko było nazwać tym
mianem, ponieważ nie posiadało nawet materaca. Mały kibelek ukryty za rogiem,
Margaret oraz ON. Facet, który wyglądał jakby chciał pożreć własną dłoń. I choć
Louis nie chciał przyznać tego na głos to zaczynał powoli obawiać się tego
mężczyzny.
- Nie mogę
uwierzyć, że jesteśmy tu przez ciebie – zaczęła histeryzować dziewczyna.
- Spokojnie przez
ciebie też zdążymy tu trafić – droczył się szatyn, rozkładając swoje długie
ciało na pryczy. Stamtąd bez skrępowań mógł oglądać Maggie.
- Kochany żadne
„my”. Nie mam zamiaru się z tobą zadawać, gdy stąd wyjdziemy – zaśmiała się
panna Colen, a po chwili usiadła na łóżku obok kończyn chłopaka. Najwyraźniej
chodzenie w tych niebotycznie wysokich butach nie wyszło jej na dobre, bo
zaczęła rozmasowywać łydki.
- Wczoraj podczas
pocałunku nie byłaś do mnie tak wrogo nastawiona. – Lou spojrzał na nią
niewinnie. Dziwiło go, że makijaż nadal znajdował się na jej twarzy.
- To było tylko
zadanie, a poza tym to było przed tym jak wsadzili nas do celi na 48h.
Dziewczyna odruchowo spojrzała na zegarek wiszący na ścianie
komisariatu, wskazywał trzecią na ranem. Margaret spędziła, więc już dwie
godziny w towarzystwie Lou-zaczepiacza i mężczyzny-psychopaty. Państwo Colen od
razu zostali skierowani na izbę wytrzeźwień.
- Chciałbym tylko
stwierdzić, że powiało u ciebie brakiem doświadczenia w kwestii tego pocałunku.
Tomlinson chyba nie wiedział, na co się pisze, wypowiadając te
słowa. Maggie można było wytykać wszystko, ale nie jej słabości. Szczególnie,
że wcale nie uważała, że jest zła w tej czynności. Przynajmniej jej poprzedni
chłopak nigdy nie narzekał. Choć trzeba było przyznać, że zerwała z nim dwa
lata temu, więc zabrakło jej trochę praktyki.
Miodowo-włosa zerwała się z łóżka i podbiegła do kraty, by
zacząć nią trząść.
- Uwolnijcie
mnie, ja nic nie zrobiłam! Nie chcę siedzieć z nim w jednym pomieszczeniu.
Proszę! On narusza moja przestrzeń osobistą!- krzyczała dziewczyna, kopiąc
kratę ze złości. Słyszała jak Lou zanosi się śmiechem, co tylko bardziej ją
rozwścieczyło. Nikt z dyżurujących policjantów nie zareagował na nawoływania.
- Zapłacę ci
jeśli, będziesz tak kopała we mnie – odezwał się facet z rogu celi.
Jasnowłosa popatrzyła na niego przerażona, zastygając niczym
figura woskowa.
- O mój Boże –
wyszeptała i wolno skierowała się w stronę Louisa –Musimy się stąd wydostać –
powiedziała cicho do szatyna, nie spuszczając psychopaty z oczu.
- Posterunkowy
mówił, że nie ma nawet mowy o wcześniejszym wyjściu – odparł Tomlinson
rzeczowo.
- Ucieknijmy –
zaproponowała dziewczyna bardzo poważnym tonem. – Wiem, co robić miałam obsesję
na punkcie „Skazanego na śmierć”.
- Ja też
uwielbiałem ten serial!- przypomniał sobie marchewkowy i uśmiechnął się
promiennie do dziewczyny.
Z początku ta odwzajemniała gest, lecz potem gwałtownie
odwróciła oczy w stronę psychopaty, który nadal miał wyraz ten specyficzny
twarzy. A mówiąc specyficzny miała na myśli taki, który przyprawia o dreszcze
całego ciała.
- Stąd wychodzi
się albo w pomarańczowym kombinezonie, albo w czarnym worku- rzucił niby do
siebie facet z celi.
Para najpierw rzuciła okiem na niego, a potem na siebie.
Zaczęli pracę w przyśpieszonym tempie. Maggie podbiegła do krat, by kontrolować,
czy nie zbliża się jakiś policjant, Lou natomiast przeczesywał pomieszczenie w
poszukiwaniu kamery. Dojrzał ją… tuż nad ramieniem psychopaty. Niepewnie
zbliżył się do niego.
- Hej, możesz się
przesunąć?- zapytał, wpatrując się w obłąkane oczy mężczyzny.
- Ona jest
twoja?- odpowiedział pytaniem, wskazując na zdezorientowaną Margaret.
Lou rozciągnął wargi w szerokim uśmiechu, wiedział, że
dziewczyna zaraz się wzburzy.
- Nie należę do
nikogo. Chyba przeminąłeś fakt równouprawnienia dla kobiet. To nic dziwnego w
końcu jesteś facetem, to logiczne, że zatrzymałeś swój rozwój intelektualny…- wyrzucała
z siebie jasnowłosa tempie karabinu maszynowego, mocno zaciskając pięści.
Marchewkowy chichotał pod nosem z jej wyrazu twarzy.
- Więc wezmę
sobie ciebie za darmo- stwierdził psychol, śliniąc się na tę myśl niczym pedofil
w sklepie z zabawkami.
Dziewczyna wciągnęła powietrze ze świstem. Co miało znaczyć to
zdanie?
- Nie, słuchaj
żartowałam. Bardzo należę do niego- tu podbiegła i przytuliła do swojego boku
Louisa. Psychopata wyglądał na zmartwionego tym faktem. Jasnowłosa przekręciła
się, wchodząc w kąt celi, aby uchronić się przed mężczyzną, przyciągnęła przed
sobie swoją nową tarczę obronną- Tomlinsona. Musiała użyć trochę siły, aby
ustawić go, ponieważ jak na kumatą osobę przystało nie załapał, czego dziewczyna
od niego chce. Maggie nie sądziła, że nadejdzie dzień, w którym zacznie bronić się
swoim sąsiadem. W sumie nie sądziła też, że kiedykolwiek wargi jej i Louisa się
połączą, ale życie ostatnio ciągle ją zaskakiwało.
- Oddaj mi ją za
dwie krowy- zaproponował mężczyzna. Dziewczyna ścisnęła Tomlinsonową marynarkę
z tyłu i przyciągnęła go bliżej do siebie.
- To się nie
dzieje- wyszeptała pod nosem i wyjrzała zza pleców chłopaka, by przekonać się,
że psychopata nadal tam stoi. Wyglądał jakby wmurował się w posadzkę.
Marchewkowy zmierzył go spojrzeniem od góry do dołu i zasmucił
się, ponieważ nie sądził, iż na świecie istnieją jeszcze tak zacofani ludzie.
- Nie, nie oddam
ci jej – powiedział twardo. Dziewczyna za nim niemal zemdlała z radości. Prawdę
mówiąc nie wiedziała, czego ma się spodziewać po swoim sąsiedzie.
- Trzy krowy –
psychopata się nie poddawał.
- Nie!- odparł szybko szatyn.
- Cztery.
- Czekaj Mag ta
propozycja wydaje się kusząca- żartował sobie z dziewczyny za nim. Zaraz w jego
plecy została wymierzona pięść. Marchewkowy zaśmiał się głośno – Nie jednak nie
chcę jej oddać.
Facet długo nie spuszczał oczu z dwójki, ale po chwili dał
sobie spokój i zaczął się oddalać.
- Jego głowa
obraca się o 360 stopni- szepnęła dziewczyna, widząc jego szyję wygiętą pod imponującym
kątem. Szatyn stanął przodem do dziewczyny, uśmiechając się lekko. Jasnowłosa
zaczęła wbijać się w kratę, by uzyskać więcej prywatnej przestrzeni. Chłopak
perfidnie skanował jej usta wzrokiem.
- Więc jesteś
moja?- zaczął się z nią droczyć.
- To było w
obronie świnio – nastolatka przepchnęła się jakimś cudem i wyszła z klatki
zbudowanej z marchewkowych ramion. Poczęła ściągać szpilki z nóg, ponieważ jej
stopy zaczęły niemiłosiernie piec. Kiedy się ich pozbyła, niemal popłakała się
z ulgi. Było to poświęcenie z jej strony, ponieważ dzięki wysokim szpilkom
zyskała parę centymetrów wzrostu, a po ich zdjęciu była niemalże upokorzona.
- Podniosę cię, a
ty założysz moją marynarkę na obiektyw – wymyślił Louis, sprawdzając, czy
nikogo nie ma na korytarzu. Po chwili zrzucił okrycie ze swoich ramion i
wręczył je dziewczynie – tylko zrób to tak, żeby nie było ciebie widać.
- Nie jestem
głupia, wiem jak to zrobić- powiedziała urażona Mag.
Para ustawiła się w samym rogu celi. Tomlinson stanął za
dziewczyną i ułożył swoje ciepłe dłonie na jej biodrach. Po chwili dziewczyna
została uniesiona w górę. Musiała się nieźle naprężyć, by dosięgnąć kamery.
Zwinnie zakryła obiektyw marynarką i została odstawiona na podłogę.
- Energia,
energia hura- mamrotał psychopata pod nosem.
Dziewczyna zmarszczyła brwi i odsunęła się od Louisa, by
podziwiać swoją pracę. Zdecydowała, że powinna napisać o tym książkę.
Przepełniona dumą odwróciła się i ujrzała faceta- psychopatę dwadzieścia
centymetrów przed jej nosem, wlepiającego w nią swoje obłąkane spojrzenie.
Nerwowo przełknęła ślinę.
- Lou pomóż mi
– poprosiła, niemal z jękiem. Pierwszy raz w życiu chciała chłopaka tak bardzo
przy swoim boku.
- A co będę z
tego miał?- zaśmiał się szatyn, wędrując wolno w stronę dziewczyny.
Tylko on mógł mieć czas na żarty w takim momencie.
- Brak siniaka
na dupie – warknęła Maggie, zaczynając się odsuwać od mężczyzny. Jednak on ja
cień zbliżał się do niej.
-Hmm…niech
pomyśle. Czyli do tego celu będziesz musiała mnie dotknąć?- chłopak teatralnie drapał
się po głowie i udawał, że rozmyśla jej ofertę.
W dziewczynie wszystko się zagotowało.
-Tak metalowym
prętem, który zaraz wyrwę z krat – wysyczała, nie tracąc kontaktu wzrokowego ze
swoim prześladowcą.
Szatynowi nie spodobał się ten pomysł, więc stanął pomiędzy
psychopatą a Maggie, tym samym zakrywając jej ciało.
- Okay, koleś.
Przestrzeń osobista to przestrzeń- zaczął twórczo - I choć ona jest mała, to
nadal potrzebuje jej tyle samo, co inni, czyli metr…dla ciebie trzy. Sorry.
Słowa szatyna nie szczególnie podziałały na mężczyznę. Jego
klatka zaczęła się szybko unosić i opadać.
- Pięć krów i to
jest moje ostatnie słowo- powiedział twardo.
- O mój Boże-
wyszeptała Maggie nienaturalnie wysokim głosem. Ta cela była niemal horrorem na
jawie.
- Nie. Powiedziałem
już, że jej nie oddam- odparł znudzony szatyn.
Psychopata wygiął usta w podkuwkę i tęsknie popatrzył na ciało
dziewczyny.
- Ej nie smuć się,
jak bym się cieszył, ona jest agresywna- pocieszył go Tommo, za co oczywiście zarobił
łokciem w żebra.
- To ja ci tu
pomagam, a ty mnie bijesz. Liczyłem na nagrodę. Może jakiś buziak? Wiesz mogę
cię nawet podszkolić w kwestii tego całowania – rozgadał się chłopak, ale
dziewczyna nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Wyraźnie się nad czymś
zastanawiała.
- Lou ja mam przy
sobie telefon – wypaliła nagle.- Możemy zadzwonić do Shalie, żeby nas stąd
wyciągnęła.
Szatyn zmarszczył brwi, ale zaraz przypomniał sobie, gdzie
dziewczyna schowała komórkę na czas wesela. Uśmiechnął się jak zboczeniec,
którym był. Dziewczyna odwróciła się do niego tyłem i zaczęła grzebać w górze
swojej sukienki.
- Może pomóc?-
zaoferował się szybko podekscytowany chłopak.
- Nie w tym
życiu.
Po chwili Maggie dzierżyła komórkę w dłoni. Schowała się za
Louisem w rogu celi i wybrała numer do swojej przyjaciółki, modląc się, by go
odebrała. Jeden sygnał, drugi, trzeci, oddech marchewki tuż nad uchem
dziewczyny, czwarty sygnał.
- Halo?-
dziewczyna pisnęła do słuchawki, gdy ktoś w końcu raczył odebrać – Horan? Horan
blondasie!- pierwszy raz tak ucieszył ja głos jednego z jej sąsiadów- Daj mi
Shalie do telefonu- rozkazała, między czasie kontrolując, czy żaden z
policjantów nie kręci się przy celi- Jak to jej nie ma? A gdzie jest? Porwał ją
jakiś Bożek od medytacji?- zaśmiała się pod nosem, ale za chwile jej twarz
wyrażała tylko zaskoczenie – Jak to Harry? Styles ją porwał?- Louis popatrzył
na nią pytająco, na co ona wzruszyła ramionami- Wyszła z Lokersem
dobrowolnie?...Jesteś trzeźwy?..Chuchanie przez telefon raczej się nie liczy Einsteinie!
Ok. daj mi Liama do telefonu.
Dziewczyna słyszała w słuchawce dziwne, głośne odgłosy, więc
odsunęła ją od ucha na pewną odległość. Lekko odepchnęła Louisa od siebie,
ponieważ niemal na niej leżał.
- Halo! Gdzie
jest do jasnej cholery Shalie? Tylko mów mi prawdę!- zdenerwowana jasnowłosa, warknęła do słuchawki-
Tak, to już słyszałam!...Wiec mówisz, ze od dziś shippujesz Stalie? Jesteś
bardzo nie stały w uczuciach, niedawno lubiłeś tylko Lougaret- dziewczyna z
uwagą słuchała wywodu Liama- Tak, wiem, że masz podzielne serce…Nie, nie
oddawaj słuchawki Zaynowi! To nie głuchy telefon! Liam?!
Z komórki znowu zaczęły wydobywać się niezidentyfikowane
trzaski, a nawet jęki, więc dziewczyna znowu lekko odsunęła ją od ucha. Szatyn
wisiał nad nią i uśmiechał się głupkowato. Wywróciła na niego oczami.
- Hej Zayn!-
przywitała się przez zaciśnięte zęby- Tak wiem, że wyszli…Nie, nie będzie
żadnego ślubu. Człowieku odstaw tą medytację!- przez chwilę tylko mulat
produkował się przez telefon, a Margaret zrobiła pełną politowania minę –Nie
zabiłam Lou, stoi obok mnie- powiedziała poirytowała jasno głowa. Szatyn wyrwał
z jej rąk komórkę.
- Hej Zayn! Hej
Niall, czyżbyś chrupał chipsy? Masz mi trochę zostawić spaślaku! Hej Liam!-
wesoło gawędził z przyjaciółmi.
- Okay koniec
powitań!- dziewczyna cudem odzyskała telefon z powrotem- Zgadnij gdzie
jesteśmy?...Nie, nie w domu! Zayn nie biegnij tam!- Mag była teraz jedną wielką
górą irytacji. – Jesteśmy na posterunku…Mówiłam już, że nikogo nie zabiłam!
Zayn, jestem poważna jak na pogrzebie chomika. To przenośnia! Nie mam chomika!
Nie, nie chcę mieć!- Maggie nerwowo tupała nogą w miejscu, rozmowy z jej
sąsiadami, były jeszcze dziwniejsze niż te rozmowy w cztery oczy – Stop!
Powiedz mi kochany, masz prawo jazdy?... Halo?...Horan?- Dziewczyna zmarszczyła brwi- Masz
prawo jazdy?...To świetnie, bo musisz odebrać nas z posterunku…Nie mam na to czasu,
jakiś typek zaproponował, że kupi mnie za pięć krów…Uwierz nie chcesz mi
podpaść..Po prostu jedź!
Maggie nerwowo nacisnęła czerwoną słuchawkę.
- Wszyscy
umrzemy- wyszeptał konspiracyjnie psychopata, rozglądając się nerwowo.
Istnieją dwa typy osób psychicznie chorych. Pierwszy wariant
to człowiek, który jest w pełni sprawny umysłowo, nie bierze żadnych śmiesznych
tabletek, ale czasami zachowuje się jakby powinien. Drugi typ to osoba, która
urodziła się, by być dziwną i choć myśli, że wszystko z nią dobrze, to jest w
błędzie. Kolorowe proszki czasami sprawiają, że potrafi funkcjonować, jak
reszta społeczeństwa, ale ogólnie rzecz biorąc, to po prostu jest inna i żadna medycyna
tego nie zmieni.
Facet, który przebywał w celi z Lou i Mag należał właśnie do
tej drugiej grupy. Co to dużo mówić… psychopata naprawdę był psychopatą.
Maggie usiadła na łóżku, oparła plecy o ścianę i rozłożyła
swoje nogi. Szatyn zjechał dziewczynę wzrokiem od góry do dołu, a następnie
potrząsną głową, by wyrzucić z głowy wszystkie obrazy. Przysiadł na końcu
łóżka, również opierając się o ścianę. Dwójka patrzyła w ciszy na upływające
minuty. Była już 4;30. Dojazd z domu Maggie na posterunek powinien zająć około
piętnastu minut, więc wolność nadchodziła wielkimi krokami. W pewnym momencie
Tomlinson zaczął uśmiechać się nawet dziwniej niż psychopata z celi. To
zwiastowało jedno- kłopoty.
- Jesteś
dziewicą? – zapytał tak naglę, że Maggie niemal podskoczyła na łóżku. Jej gałki
oczne przypominały wielkością spodki. Szatyn pierwszy raz w swoim życiu mógł
zobaczyć, że dziewczyna się rumieni.
- Nie odpowiem
na to pytanie- odparła rzeczowo.
Tomlinson wybuchł śmiechem i niemal zaczął się dławić. Mag
wkurzona na maxa przysunęła się do niego i bezceremonialnie zacisnęła mu dłonie
na szyi. Przewiercała jego twarz spojrzeniem, a po chwili zwróciła uwagę na
jego usta. Nie wiedzieć, czemu bardzo ją one zdekoncentrowały. Poczuła jeszcze
jak chłopak odsuwa jej dłonie od swojej szyi. Co się z nimi działo?
Mag pomyślała, że musi być bardzo zmęczona, skoro tak
zainteresowały ją wargi jej wroga.
- Colen,
Tomlinson! Jesteście wolni! – Ktoś krzyknął i para odskoczyła od siebie, jak
poparzona paralizatorem.
Dziewczyna popatrzyła na policjanta stojącego przy otwartej
kracie. Szybko wzięła z podłogi swoje buty, ale postanowiła ich nie wkładać,
ponieważ odciski na stopach nie dałyby jej chodzić.
- Sześć krów!-
Spróbował znowu psychol.
- Wypchaj się dżemem!- krzyknął
Tomlinson, a następnie pochwycił swoją marynarkę, zdejmując ją z kamery. Para
zignorowała podejrzliwe spojrzenia policjanta i przekroczyła próg celi.
- Macie
szczęście, że przyjechali po was ulubieni członkowie zespołu mojej córki-
wyznał posterunkowy.
Maggie wyglądała niczym lalka w turkusowej mgiełce z jej
sukienki, w pięknych długich włosach i z gołymi stopami. Nie dziwne, że
mężczyźni zawieszali na niej oko.
- Idą tam! Nasi
kryminaliści!- zawołał z dumą Niall.
Potem podbiegł do pary i każdego z nich przytulił.
- Cześć wam!
Teraz to normalnie strach się was bać. Podobno jak już ktoś raz siedział w pace,
to nie ma bata, żeby nie wrócił- przemawiał Liam, który najwyraźniej postanowił
przyjechać razem ze swoim przyjacielem.
- Bardzo śmieszne
Payne- zirytował się Tomlinson, a następnie zarzucił swoją marynarkę na ramiona
Mag, ponieważ w holu, było dość chłodnawo.
Dziewczyna posłała mu wdzięczne spojrzenie, zdziwiona tym
gestem. Potem dwójka została zawołana do podpisania jakiś papierów, ale na szczęście
nie zajęło im to długo. Margaret została chwilę po tym jak Tomlinson opuścił
kantorek, ponieważ omawiała z policjantem odbiór samochodu jej rodziców oraz ku
jej szczęściu odzyskała swoją torebkę. Po
wyjściu ujrzała Bena i Sarę. Oczywiście nadal w stanie nietrzeźwości.
Najwyraźniej Niall i Liam musieli dobrze poczarować, by wypuścili ich z izby
wytrzeźwień w takim stanie. Ojciec Maggie uwiesił się na ramieniu Liama i
wyglądał jakby nadal spał. Natomiast Sara lekko opierała się o ramię Louisa,
który coś do niej mówił. Całą szóstką zebrali się do wyjścia i zanim jasnowłosa
schyliła się, by założyć buty, została porwana w ramiona przez Nialla.
- Ty wiesz, że
zdjęcia twoje i Lou są w sieci? Trzymacie się tam za ręce to takie słodkie – zaczął
przemawiać blondyn. – Harry powinien otworzyć szkołę dla osób, które chcą
udawać pary.
Horan zatrzymał się przy samochodzie, czekając aż jego koledzy
zapakują Bena i Sarę do auta. Mag dziękowała niebiosom, że teraz jej rodzice
postanowili się zamknąć. Potem blondyn otworzył tylne drzwi i widząc, że nie ma
miejsca dla kolejnej osoby, usadził Maggie na kolanach szatyna.
- Niczego nie
próbuj – ostrzegła na wstępie jasnowłosa., na co Tomlinson wzruszył ramionami w
geście „a skąd mam wiedzieć, co mogę odpierniczyć?”.
- Wesołą
przejażdżkę czas zacząć- ogłosił Payne, kiedy tylko zapiął pasy na miejscu
pasażera.
- Śpiewajmy
razem „Niall umie dzieci robić la, yeah, la!”- Horan darł się niemiłosiernie i
chyba tylko cud sprawił, że rodzice Mag potrafili zapaść w sen.
Droga mijała w miarę szybko, Horan co chwila sypał jakimiś żartami,
a Maggie przyszło do głowy, że będzie za tym tęskniła, gdy wakacje się skończą.
I sama do końca nie wiedziała, czemu tak uważała, bo w sumie przez większość
lata toczyła ze swoimi sąsiadami wojnę. Nim się obejrzała samochód stał już
przed domem chłopaków. Postanowili, że to w tym domu spędzą noc, ponieważ
nikomu nie uśmiechało się wnosić rodziców Maggie po schodach. Wszyscy szybko
opuścili wóz i popędzili do drzwi frontowych. Pierwsza do mety dotarła
miodowo-włosa i zdziwiła się, gdy stanęła w kałuży. Skąd woda w środku suchego
lata? Dziewczyna niepewnie pociągnęła za klamkę, a wtedy jej stopy zalała fala najprawdziwszej
wody.
- Co tu się
stało?- zapytała, patrząc na ludzi za nią.
Po chwili oczom wszystkich ukazał się Zayn… pływający w
pontonie. A żeby tego było mało odpychał się od podłogi kijem bilardowym
(najwyraźniej nikt nie pomyślał o wiośle).
- Cześć wam!- zawołał
mulat radośnie.
Jego ramiona zdobiły kolorowe rękawki. Cały hol był zalany
pięciocentymetrową warstwą wody, która swoją drogą wypływała zza drzwi
kuchennych.
- Pewnie się
zastanawiacie, co się stało. W sumie sam nie wiem. Już szedłem do łóżka, ale
zahaczyłem jeszcze do kuchni po szklankę wody. Podchodzę do kranu, a woda nie
leci, więc zacząłem się z nim szarpać i on po prostu..został mi w ręku i wtedy
woda wystrzeliła. Nie zatamowywałem
tego, bo przypomniało mi się, że mamy nieużywany ponton w domu, ale wymyśliłem
co? – pochwalił się swoim niecnym planem Zayn i podpłynął bliżej wejścia. Payne
wszedł do domu, otworzył szafkę i wyjął z niej kalosze, by popędzić do kuchni i
zakręcić jakoś wodę.
- Nie sądziłam chłopaki, że to powiem,
ale jestem wam bardzo wdzięczna, więc zapraszam do mnie – powiedziała Maggie.
Malik trochę zasmucony wyszedł ze swojej pływającej łódki i
popędził w stronę domu Colenów. Oczywiście zaraz po wyjściu z domu zaliczył
epicką glebę.
Wniosek dnia? Żyj tak, żebyś miał, czego żałować i co wspominać
oraz pamiętaj, że tylko psychopata pierwszego stopnia jest fajnym psychopatą.
AAAAAAAAAAAAAAA BURZaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
AAAAAAAAAAAAAAA BURZaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Wspaniały rozdział. Nie mg się doczekać nn. Ten psychopata OMG! A Zayn pływający w łódce, to dopiero coś. haha ! Pozdrawiam i życzę weny, @hideanemptyface
OdpowiedzUsuńJestes, dawno sie tak nie usmialam! :)
OdpowiedzUsuń6 krow= dziewczyna
niczym pedofil w sklepie z zabawkami
zayn w pontonie i rekawkach...
Genialne!
Po prostu czekam na nn!
xxx
@Pinkdots19
U mnie też była burza i to jeszcze jaka! Masakra! Hhaha, ale uwielbiam burzę <3
OdpowiedzUsuńWięc tak: facet w celi wydawał się być niegroźny, dopóki się nie odezwał. Czytając krótką wymianę zdań między Lou a nim, stwierdzam , iż jest on zacofanym imbecylem, który w celi chyba wylądował za brak mózgu. Okej.
Awww Lougaret is real! Ja wam to mówię! To będzie cudowne. Oj, ja to wiem! Margaret ciągnie do Louisa - to widać. Ja po prostu nie mogę się nadziwić temu, w jaki sposób kreujesz bohaterów i jak wkręcasz w ich życie takie.. zabawne sytuacje. Ja się muszę nieźle natrudzić, aby wyszło coś komicznego, a u ciebie to jest takie proste i normalnie aż pozazdrościć!
Tak, Loueh dżentelman. Dał marynarkę Margaret. Awwwhhh, moje shippowskie serduszko płacze ze szczęścia! hihi XD
Ach, jeszcze jeden wątek. Rozmowa Mag z Niallem, Liamem i Zaynem? Boże, mistrzostwo. Już sobie wyobraziłam, w jaki sposób to musiałoby wyglądać na żywo. Normalnie komedia. Dajcie mi popcorn, bo normalnie zwariuję! <3
Zayn, przepraszam bardzo CO ROBIŁ?! Musiałam dwa razy. Na głos. Siostrze przeczytać ten wątek, bo normalnie nie dowierzałam. Jakim, on kurde, cudem sprawił, iż dom 1D topił się od nadmiaru wody!? Nawet ja tak nie potrafię, a jestem mistrzem w psuciu wszystkiego co wokół mnie! Szacun dla Zayna-w-pontonie-bo-mu-kran-został-w-ręce. O taaaaak xd
Powiem ci jeszcze tak: w twoim opowiadaniu są wakacje od roku! W zeszłe wakacje, 16 sierpnia 2012 (SPECJALNIE SPRAWDZIŁAM) dodałaś tutaj prolog i ja normalnie też chcę takie wakacje, takich sąsiadów i w ogóle wszystko. (;
JA NAJNORMALNIEJ W ŚWIECIE KOCHAM TO OPOWIADANIE! DODAJ SZYBKO PROSZĘ NOWY ROZDZIAŁ, BO MNIE WEŹMIE CIEKAWOŚĆ ZEŻRE!
A wiesz, że zaglądałam tutaj dzisiaj, by sprawdzić, czy coś nowego jest, mimo tego, iż mnie informoujesz o nowych rozdizałach? Stanowczo za rzadko dodajesz notki. #justsaying
ily, xoxox
PS. Ale się wzięłam rozpisałam. <3
MÓWIŁAM JUŻ, ŻE CIĘ KOCHAM? JEŚLI NIE TO MÓWIE TERAZ XD
UsuńW ogóle to pizgam z twojego komentarza hahahah POwiem ci jedno JAK TEZ CHCE TAKIE WAKACJE JAK ONI MAJĄ T.T No się rocznica bloga zbliża kxfhkfdshfdsklfd *.* dzieki za tyle baaardzo miłych słów xdd w szczególności, bo rozdział mi się nie podobał, ale przeczytałam twój kom i uznałam, że nie jest zły ahahahahha Wydajesz się być zajebista i baaardzo chcę cię poznać xd
i looove youuu
- Paulina
Hahahha świetny rozdział.!:D Już się nie mogę doczekać kolejnego.!:D Dodawaj szybko.;)
OdpowiedzUsuńCałe opowiadanie jest supeeeeeeeeer!!!!!! Po prostu nie mogę się doczekać, aż Margaret i Louis będą razem. Jestem strasznie ciekawa co będą mówić sąsiedzi (nie mam na myśli chłopaków - chociaż ich może też) o tym ślubie planowanym przez rodziców Mag :) ;) U mnie też szaleje burza.
OdpowiedzUsuńHaha Zayn najlepszy hahaha po prostu zajebisty uwielbiam go oraz całe opowiadanie ;* czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń~Jus
Haha, padłam ze śmiechu ;D
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię! <3
OdpowiedzUsuńco chwila wybuchałam niekontrolowanym śmiechem ,a przy konspiracyjnym: "wszyscy umrzemy" pociekły mi łzy po policzkach.
no i Zayn! jest cudowny. :D
już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :3
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńJak zawsze interesujący.
Momentami nie wyrabiałam ze śmiechu.
Ten zboczeniec w celi hehe
Albo Zayn w pontonie hehe
Czekam na kolejną dawkę śmiechu.
Pozdrawiam @JustinePayne81
uu widze, że ich nastawienie fo siebie się powolutku zmienia :) haha świetne opowiadanie, w niektórych momentach nie wyrabiam że smiania : D
OdpowiedzUsuńYeeeey *____* w końcu dodałaś. Zajebisty rozdział zresztą jak każdy, nie ma nudy a śmiechu wiele. Uwielbiam go <3
OdpowiedzUsuńznalazlam wczoraj twojego bloga i przeczytalam calego i musze ci powiedziec ze bawilam sie naprawde swietnie a szczegolnie przy tym ostatnim rozdziale...rozmowa przez telefon była bezbledna. mam tylko nadzieje ze nastepne notki beda rownie zabawne i nieprzewidywalne ;))
OdpowiedzUsuńWpadłam dziś na tego bloga i od razu całego przeczytałam. Jest po prostu boski cały czas się śmieje i nie mogę przestać. Spodobał mi się pocałunek Margaret i Louisa <3 Czekam na kolejny świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCholera, myślałam, że scena w więzieniu zabije mnie niekontrolowanymi wybuchami śmiechu,ale wtedy pojawił się Zayn w pontonie z rękawkami na rękach i odpychający się od podłoża kijem bilardowym :D Biorę się za poprzednie rozdziały i czekam na kolejny! I przyznam szczerze, po przeczytaniu zaledwie jednego rozdziału - kocham twoje opowiadanie, jest BOSKIE! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Iw
http://right-or-wrong-direction.blogspot.com/
PS. Lądujesz u mnie w linkach ;)
Jezu! Nie wiem dlaczego, ale zgubiłam Twój blog aż na 3 ROZDZIAŁYY!!!!!
OdpowiedzUsuńNO JAAAKK?!?!?!?!?!
Dzisiaj natrafiłam na tt dziewczyny co pisała teksty z Twojego bloga i tak, że muszę sprawdzić bo cośd awno nie czytałam I TAK!
hahahaha to była zajebista godzina czytania Twojego opowiadania.
Jeju! Pocałunek Lougaret! Muślałam, że się zjaram jak to czytałam! <33 Jeju! Powinni wygrać! :D Serio! To nie byłaby przesada! Powinni byli to wygrać! xD
Jejujejujeju kocham ten blog! *_____*
Ten psychopata był chyba najlepszy z tego rozdziału ( i zboczony Louis) normalnie tak padałam z jego testów. A wymiana MAggie za krowe ?! HAHAHAHAHAHAHAHAHAAHAHHAHAHA jak ty to wymyślasz dziewczyno?! XD AHAHAHAHA jesteś moją idolką! <33
No tak. Rozmowy z łan erekszyn przez telefon to musi być komedia :D
"Wiec mówisz, ze od dziś shippujesz Stalie? Jesteś bardzo nie stały w uczuciach, niedawno lubiłeś tylko Lougaret" <-- to brzmiało tak.. zazdrośnie! :D ochh :>
Ja wiem, że Margaret się przekonuje do Louisa i, że oni będą razem i asdfghjgf
Kocham ich
ach my shipper heart!!
"- Wszyscy umrzemy- wyszeptał konspiracyjnie psychopata, rozglądając się nerwowo." tutaj jebłam tak porządnie, że sobie nie wyobrażasz xDDD myślałam że z łóżka spadnę hahahaha.
Co za zjeb :3
"oparła plecy o ścianę i rozłożyła swoje nogi. Szatyn zjechał dziewczynę wzrokiem od góry do dołu, a następnie potrząsną głową, by wyrzucić z głowy wszystkie obrazy. " Jaa taam wiem co mu chodziiło po głoowiee.. ale ĆŚŚŚŚ!!!! NIEE NIIC! XD achhh kocham napalonego aka zboczonego Louisa.
Noo i został Zayn Malik <333
Ten człowiek mnie zadziwia swoją zajebistą inteligencją 8)
z kijem bilardowym xD hahaha
o Boże Malik zadziwiasz mnie
Tak więc rozdział, podobnie jak wszystkie poprzednie, jest wręcz megazajekurwabiściedobry 8D
Chcę więcej ćwiczenia francuskich pocałunków! *____*
Ojeej.. jestem ciekawa co będzie w następnym. :33
och.. cała noc z debilami i Lougaret i Stalie.. taak.. mam niedobór lokowatego *_*
hahah ale Hazza jako swatka był świetny xD hahhaa
dobra czekam na następny.. iiii proszę szybciejj!! <3333
@_yourkitty
Hahahahahha prowadzisz zajebistego bloga!!!!!!!!!!!! Wczoraj wszystko przeczytałam i jestem serio pod wrażeniem, to jest genialne! te wszystkie kłótnie te pomysły... <3
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że tak rzadko są rozdziały ale no czekam z niecierpliwością!!!!!!! Serio to jest rewelacyjne i można naprawdę się pośmiać! oxxo
KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE. normalnie mnie powala, czytam je już od jakiegoś czasu, ale zazwyczaj nie komentuję. świetnie piszesz, kocham lougaret hahhaha. Zayn w pontonie >>>>
OdpowiedzUsuńhahahhaha. mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach na tt? z góry dziękuję :)
@myswaglarry