sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 17 cz.II

        

Wesele- czyli zmiany początkiem końca


         




             Margaret Colen siedziała w ławie urzędu cywilnego i z rozżaleniem obserwowała Justina Courney’a, który miał minę zastraszonego i przerażonego, gdy patrzył na swoją nową żonę Victorię. Z chwilą, którą mówił do niej uroczyste „tak, biorę ciebie za żonę” zgodził się na życie pełne prześladowań, spełniania zachcianek zazdrosnej oraz rąbnięjętej świruski z jeszcze gorszą od siebie córką.
Ciężko jasnowłosej było zrozumieć wtedy wyraźnie wzruszonego Louisa Tomlinsona, który zajmował miejsce obok niej i wpatrywał się w parę młodą jak w obrazek.  Szatyn nawet podzielił się płócienną chusteczką z Benem i Sarą, którzy swoją drogą wylali wiadro łez rozczulenia za nową parę.

    By zapomnieć o tym żałosnym widoku dziewczyna odtworzyła w pamięci miny swoich koleżanek i kolegów ze szkoły oraz oczywiście wyraz twarzy Nicki, kiedy wysiadła z samochodu, trzymając pod ramię członka najsławniejszego boysbandu ostatnich miesięcy.  Nie przeszkadzało jej nawet, że sporo osób zaczęło robić parze zdjęcia. To zdziwienie na twarzach jej znajomych wynagrodziło każdy ból.
        - Jeśli ty też chcesz popłakać to masz tu chusteczkę. Chyba zostało nawet trochę suchego miejsca – zaproponował Louis ze łzami w oczach, podsuwając Margaret kawałek materiału pod nos.
Dziewczyna popatrzyła na niego spod przymrużonych powiek i tłumiąc w sobie chęć kopniecie go w czoło z pół obrotu, pokiwała głową na boki. Szatyn oddał, więc chustkę jej rodzicom. Maggie do końca nudnego obrzędu miała czas, by zastanowić się, jak trzeba być zacofanym, aby w XXI wieku nosić płócienne chustki do nosa. 
Kiedy ceremonia wreszcie dobiegła końca, a panna młoda została wyniesiona na ramionach pana młodego, goście zaczęli wsiadać do swoich samochodów, by dojechać do sali weselnej. I choć jasnowłosa zmagała się z dziwnym uczuciem, kiedy Louis wziął ją za rękę, to wyłapała w tłumie Nicki, która szła przytulona do wysokiego chłopaka, który na pewno nie był kujonem, z którym w ukryciu chodziła. Plan Mag mógł wypalić. Już dziś ludzie mieli zobaczyć prawdziwe oblicze tej złośnicy (złowieszczy śmiech pełen grozy i zemsty).

       - Ach dzieci, cóż to była za piękna ceremonia. Mam nadzieję, że następny ślub, jaki zobaczymy, będzie wasz- rzekła rozmarzona rodzicielka Maggie, a następnie ignorując zszokowaną minę swojej córki i jej „chłopaka”, przytuliła ich mocno do siebie.
         - Mamo nie wybiegaj tak mocno w przyszłość. Wszystko się jeszcze może zdarzyć – zaczęła powoli miodowo-włosa.
        - Pamiętam jak ja zakochałam się twoim tacie i mówiłam to samo…- zaczęła się rozgadywać Sara. Teraz Maggie wiedziała, że ta droga, którą przesiedzi z nimi w aucie będzie bardzo długa. Jej rodzice potrafili być bardzo…kłopotliwi, kiedy się czegoś uczepili.
Wpakowała się do auta i starała się myśleć o wszystkim tylko nie o tym, że Ben i Sara właśnie opowiadają Louisowi, o tym jak w przedszkolu podpaliła włosy koledze, który zabrał jej zabawkę. Nie znali całej tej historii i nie wiedzieli, czym dokładnie na to podpalenie zasłużył sobie ten nieszczęśnik.
Po około dziesięciu minutach męczarni cała czwórka wysiadła przed sala weselną, która okazała się być wielka niczym Biały Dom. Victoria słynęła z tego, że wybiera na swoje śluby najdroższe i najwyborniejsze miejsca.

Ogromny budynek koloru maślanego otaczał piękny ogród oraz gigantyczna fontanna zmieniająca kolory. Przed wejściem rozłożony był czerwony dywan i złote barierki. Całość wyglądała jak wystawne przyjęcie w sercu Hollywood.
        - O patrz zgarniają telefony przed wejściem – zauważył zdziwiony Tomlinson i wskazał swojej towarzyszce osoby, które zbierały od gości komórki i podawały je do okienka w ścianie. Było to całkiem w stylu panny młodej. Już na swoim wcześniejszym weselu zarządziła to, by zebrani brali czynny udział w zabawie a nie smsowali pod stolikiem. Maggie oczywiście nie mogła pozbyć się telefonu, więc odeszła na chwilę od szatyna i włożyła sobie komórkę w ciasną u góry część serduszkowego gorsetu. Modliła się, by urządzenie nie było widoczne dla ludzi.
        - Widzę, że ostrzyłaś już kły przed wejściem na salę. – Zaśmiał się Lou, ale za chwilę został przygwożdżony do ziemi ciężkim spojrzeniem panny Colen. – Ej, tak patrzysz na ukochanego? Ty niewdzięczny pomiocie szatana. – Chłopak wyglądał na autentycznie urażonego.
Jasnowłosa w jednej chwili przypomniała sobie, że jest z nim w udawanym związku i objęła chłopaka w tali, głowę opierając o jego ramię. Tomlinson zarzucił swe marchewkowe ramię na barki dziewczyny i lekko przycisnął ją do siebie. Kolejka do wejście szybko zmniejszyła się i teraz Lougaret został oddelegowany do oddania swoich cennych urządzeń elektrycznych.

        - Młodzieńcze masz może marker?- zapytał pasiasty stojącego przed nimi młodego chłopaka, który wlepiał w szatyna oczy jakby, co najmniej obserwował lawinę z Nutelli. Po chwili jednak wręczył Lou, o co prosił, a ten bezceremonialnie napisał na swoim białym Iphonie swoje inicjały. Kiedy zauważył zszokowane spojrzenie chłopaka wytłumaczył, że nie chciał, by jego telefon pomieszał się z innymi. Biedak nie posiadał informacji o tym, że komórka zostanie położona w szafce, do której za chwilę dostanie numerek.
      - A pani?- zebrał się na odwagę chłopiec, kiedy dostrzegł, że dziewczyna nie szykuje się oddać mu komórki.
Mag przez chwilę wyglądała na zmieszaną, ale zaraz ogłosiła:
        - Jestem czysta, nie mam komórki.
I szybko, ciągnąc za rękę Lou poszła dalej po numerek dla niego. Szatyn mierzył ją zszokowanym spojrzeniem, ale już po chwili zrozumiał, iż dziewczyna posiada na swojej komórce zdjęcie, które posłuży jej do zemsty.
Kiedy tylko przestąpili próg, kelnerzy poczęstowali ich kieliszkiem różowego szampana.
Sala w środku zapierała dech w piersi. Panował w niej półmrok i tylko kolorowe światła nadawały kolor białemu wystrojowi. Okrągłe stoliki stanowiły urok całego miejsca, a jednocześnie były bardzo nowoczesne. Imponujących rozmiarów bar, którego półki od góry do domu zastawione były różnokolorowymi alkoholami, przyciągał spojrzenia przyszłych pijaków. Dużo miejsca do tańczenia zachęcało gości do rozruszania się. Co, jak co Victoria się postarała.

         - Sala dla młodzieży jest obok. Zapraszam za mną.
Przy boku Maggie zmaterializowała się dziewczyna, która wyglądała na kogoś z pracowników. Najwidoczniej nie należała do cierpliwych, ponieważ gdy nie uzyskała odpowiedzi w krótkim czasie, pociągnęła dwójkę za ręce i skierowała do miejsca, o którym mówiła. Sala dla młodzieży nie różniła się od sali dla dorosłych praktycznie niczym.  No może z wyjątkiem tego, że tu już pobrzmiewała ciężka klubowa muzyka. Oczy zebranych tam ludzi zwróciły się na wchodzącą do pomieszczenia parę. Louis był w swoim świecie. Zaczął się uśmiechać i przytulać do siebie pannę Colen. W wyniku tego jego partnerka dostała od żeńskiej części gości rozzłoszczone spojrzenia. Rozciągnęła usta w złowieszczym grymasie i splotła z szatynem dłonie. Jej lekka, rozkloszowana sukienka w kolorze intensywnego turkusu, podwiewała z każdym jej ruchem, tworząc wokół niej wesołą aurę, którą dodatkowo pogłębiał jej partner.
Para zajęła stolik wskazany przez kelnerkę. Tomlinson jak to po naukach Stylesa przystało, odsunął dla swojej „dziewczyny” krzesełko i wsunął zaraz po tym jak podziękowała mu za to soczystym buziakiem w policzek. Margaret dzielnie odpierała wszystkie pełne zazdrości spojrzenia i koncentrowała się na tym, by wyglądać na jak najbardziej zakochaną.
        - Ach, Margaret gdy patrzę na ciebie, czuję jak miłość wylewa się z mojego serca, by wpaść w czeluści twojej duszy – przemówił Tomlinson z rozmarzoną miną.
        - Ach, Lou słucham tak ciebie i pragnę, byś przestał gadać jak zjarany Romeo – to ostatnie dziewczyna dodała ciszej, z niepewną miną oglądając parę, która miała zasiąść z nimi przy stoliku.
Szatyn przyjął te zniewagę ze skwaszoną miną. Cały poprzedni wieczór poświęcił na wymyślaniu tych pełnych uczucia wyrażeń. Odrzucenie zawsze jest trudne.

        - Witam zebranych! Tutaj wasza kochana Nicki Black-Courtey! Miło mi was tu dziś gościć. Jak wiecie moja matka przebyła długą drogę w poszukiwaniach tego jedynego. Dziś zebraliśmy się tu, by uczcić zakończenie tej trasy.  Zapraszam do czynnego udziału w zabawie oraz konkursach. Kocham was moje miśki! – wygłosił swe przemówienie odwieczny wróg Maggie.
Jasnowłosa zauważyła, że Nicki na każdym ślubie swojej matki głosi tę samą przemówię, ślepo licząc, że jej rodzicielka wytrzyma ze swoim mężem dłużej niż trzy miesiące. Po zbyt długich brawach, goście przystąpili do spożywania przystawek, a następnie dwudaniowego obiadu. I choć miodowo-włosa chciała powiedzieć, że potrawy są niedobre, to nie mogła, ponieważ jedzenie było przepyszne.
       - Ej jak to jest chodzić na szczudłach? – zapytał zaciekawiony Tomlinson, wymownie patrząc na obuwie swojej partnerki.
       - A jak to jest być normalnego wzrostu…kochanie?- Margaret zauważyła, że obok ich stolika przechadza się Nicki i uważnie mierzy ją oraz marchewkowego przenikliwym spojrzeniem.
       -  Cóż to wspaniałe uczucie… Margaret nie uważasz, że oni są dziwni? – spytał cicho się Lou, wcześniej dosuwając swoje krzesełko bliżej miodowo-włosej. Wskazywał na parę, która siedziała z nimi przy stole i najzwyczajniej w świecie się obwąchiwała. Dziewczyna spojrzała na nich, a następnie zwróciła się w stronę swojego „chłopka”.
       - Coś ty, czuje się prawie jak w waszym domu. – Z lekkim uśmiechem, machnęła dłonią, a szatyn natychmiast odwzajemnił gest. Jasna głowa nie mogła pozbyć się ze swojego ciała dziwnego uczucia, kiedy znajdowała się tak blisko Tomlinsona. Nie chciała tego przyznawać przed sobą, ale cieszyła się, że tu z nią jest i sama nie wiedziała, czemu. To tylko pasiasty, który jest wkurzający i ma nie małe problemy z głową.

       - Idę do łazienki – oznajmił chłopak i ruszył w stronę toalet.
Maggie natomiast wstała i skierowała się w stronę kąta sali, by tam odczytać SMSa od Shalie. Upewniła się, że nikogo nie ma w pobliżu, by wyjąć telefon z dziwnego miejsca. Szybko zerknęła na wiadomość, w której przyjaciółka informowała ją, że medytacja jest super i chłopcy są jej mistrzami. Panna Colen przewróciła oczami i pobieżnie streściła jej przebieg wesela. Potem trochę siłowała się z gorsetem, by znowu umieścić w nim komórkę, co w końcowym efekcie się jej udało.
       - Mag?- zdziwił się szatyn, który zauważył swą partnerkę samotnie stojącą w ciemnym kącie pomieszczenia.
        - Nie, ciastko, które zjadłeś. Widzę światło! Ile czasu mi zostało, zanim mnie strawisz?!-  zgrywała się Mag, żywo gestykulując rękoma.
       - Ha ha ha bardzo śmieszne. Ja też widzę światło.. w twoim dekolcie- dostrzegł radosny pasiasty. – Schowałaś tam telefon? Mogłem go wziąć do kieszeni, skoro oddałaś torebkę do garderoby – zaśmiał się i wziął partnerkę pod ramię, prowadząc w kierunku ich stolika.
        - Nie jestem głupia. Psujesz rzeczy nawet wzrokiem. Mój telefon czułby się zagrożony – wymamrotała miodowo-włosa, lustrując swój dekolt w celu sprawdzenia czy telefon wreszcie się zablokował.
         - No tak widoki, które mu zapewniłaś są znacznie lepsze – uśmiechnął się pasiasty i lekko wskazał głową na biust Mag.
         - Och ty… mój zboczony skarbeńku, jak ty lubisz się ze mną droczyć.
Nastolatka zmieniła ton głosu, ponieważ nagle ich dwójka została otoczona przez liczną grupę gości, na której czele stała Nicki i jej kenowaty chłopak.
        - Cześć wam kochani! Jak się bawicie? – spytał niewinnie wróg jasnowłosej.
        - Och wspaniale. Sala nie jest tak piękna, jak moja dziewczyna, ale i tak bardzo tu ładnie– odpowiedział Louis i posłał wszystkim niewiastom, które się w niego wpatrywały wesoły uśmiech. Jak widać był przyzwyczajony do zainteresowania. Miodowo-włosa zrobiła triumfalną minę i wtuliła się w partnera.
        - Widzę, jak się kochacie, a niektórzy mówią, że w ogóle nie wyglądacie na parę. Słyszałam nawet jak ktoś powiedział, że tylko udajecie – Nicki z dramaturgią zasłoniła usta i już wiadomo było, że piłka jest w grze. Tłum wokół zaczął szeptać.
Maggie stanęła za swoim „chłopakiem” i wyciągnęła z gorsetu swój telefon. Nicki sama prosiła się o wojnę.
        - A czy przypadkiem tym kimś nie był ten chłopak? – zapytała jasnowłosa z udawanym zainteresowaniem, pokazując zdjęcie całujących się Nicki i szkolnego kujona. Jej wróg zacisnął pięści ze złości i niemal zaczął buchać parą. Jej znajomi również ujrzeli zdjęcie i poczęli posyłać swojej koleżance zniesmaczone spojrzenia. Najwyraźniej też pamiętali jak Nicki zawsze wyzywała Jakoba.  Maggie zakończyła swoją zemstę - pokazała prawdziwą twarz tej dwulicowej manipulantki. Mogła teraz odetchnąć z ulgą i uśmiechać się niczym przebiegły lis.

        - Wiecie, co zaraz zacznie się konkurs dla par. Weźcie udział to na pewno zacieśni wasze miłosne więzy – wysyczała Nicki, mocno zaciskając dłoń na ramieniu swojego partnera, który pozostawał niewzruszony i wyglądał jakby nie wiedział dokładnie, co się wokół niego dzieje.
Maggie oraz Louis zgrywali nieprzejętych, ale w ich głowach panował prawdziwy huragan.
       - Kochanie chodź na chwilę, odczepisz mi nitkę – Jasnowłosa wykonała krok w tył i odwróciła się, ciągnąc za sobą pasiastego. – Jakiś plan B? – spytała autentycznie przerażona.
Tomlinson również spojrzał na nią wystraszony i nie musiał nic mówić, by Mag zrozumiała, iż nie mają żadnego planu.
         - Po prostu weźmy w tym udział i udawajmy dalej zakochanych. Co może się stać?- W oczach chłopaka kryło się wyzwanie. Dwójka przez chwilę jeszcze spoglądała na siebie, a potem niewzruszona powróciła do Nicki i jej zgrai wyznawców.
        - Oczywiście, że weźmiemy udział w konkursie. Z moim mysiem pysiem wprost kochamy takie zabawy! A cóż powie ty i twój partner na odrobinę zdrowej rywalizacji? Również bierzecie udział? – paplała jak nakręcona jasnowłosa.
        - Oczywiście, że tak.  Widzimy się na parkiecie za chwilę!
Naburmuszona Nicki odeszła od dwójki, zarzucając długimi włosami. Panna Colen cieszyła się w duchu, że jej rodzice nie znajdują się na tej sali, ponieważ gdyby dowiedzieli się, że ich córka bierze udział w takiej zabawie, to z pewnością umarli by z nadmiaru endorfiny we krwi. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i mentalnie zaczęła się przygotowywać na bitwę. Palcami przeczesała swoje włosy, strzepała z sukienki niewidzialny kurz oraz bezceremonialnie poczęła poprawiać krawat swojego partnera. Kiedy byli już gotowi udali się na parkiet z szerokimi uśmiechami na twarzach. Ktoś ze sceny zaczął ogłaszać zasady i liczyć uczestników. Konkurs miał składać się z trzech etapów: pierwszy polegał na tym, by pary jak najlepiej zatańczyły do piosenki, która zostanie im puszczona. Po tej rundzie miało zostać tylko dwadzieścia uczestników z trzydziestu dwu zgłoszonych.  Drugi etap miał polegać na przejściu labiryntu znajdującego się na zewnątrz, a trzeci zaś etap to było zadanie wylosowane z urny. Oczywiście zwycięzca mógł być tylko jeden.

Wszystkie pary zostały zaproszone na parkiet. Mag zaczęła się zastanawiać czy przypadkiem nie zabije się na swoich czternastocentymetrowych szpilkach, ale odgoniła tę myśl, ponieważ wiedziała, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.
        - Życzę wam powodzenia! Wielkie brawa!- Zagrzał do zabawy ktoś ze sceny.
Spojrzenie Nicki i Mag na chwilę się skrzyżowało, więc panna Colen posłała swojemu wrogowi zwycięskie spojrzenie.
Szatyn wybrał na nich miejsce w środku parkietu. Para stanęła naprzeciwko siebie, delikatnie się uśmiechając w oprawie głośnego aplauzu. Nagle na sali zapanowała cisza, a z głośników poleciały pierwsze takty. Tomlinson od razu poznał głos Olly’ego Mursa w piosence „Dance with me tonight”

(od autorki: włączcie to lepiej sobie wszystko wyobrazicie:LINK)

Uśmiechnął się szeroko, ponieważ uwielbiał tę nutę i w dodatku znal ją całą na pamięć. Szybko położył jedną dłoń z tyłu pleców swojej partnerki, a drugą zaś splótł z jej.
       - Wiesz, co robisz?- spytała nerwowo Mag
       - Oczywiście. Po prostu poczuj tą piosenkę – rzekł Lou, zanim zaczął podskakiwać z jasnowłosą po całym parkiecie.
Na początku dziewczyna myślała, że się kompromitują, lecz potem dostrzegła, iż jurorzy patrzą na nich z uznaniem. Rozciągnęła swe usta w radosnym grymasie i poczęła bawić się razem z szatynem, który nie przestawał skakać i okręcać jej dookoła siebie.
     - I just wanna, oh baby. I just want you to dance with me tonight. So come on, oh baby, I just want you to dance with me tonight! - Zaśpiewał Louis głośno wraz z Ollym. Prawdę mówiąc Maggie bardzo spodobał się wokal jej partnera.
W czasie drugiej zwrotki dziewczyna postanowiła okręcić Lou dookoła własnej osi. Widownia oszalała, kiedy zaczęła kołysać biodrami w czasie jego obrotu. Szatyn zaśmiał się w głos i przechylił swoją partnerkę tak, że jej włosy dotykały parkietu i utrzymywały ją tylko silne ramiona. Za ten wyczyn para również dostała ogromne brawa. Sukienka skakała razem z jej właścicielką, kiedy wykonywała różne sekwencje ruchów z Lou. Na szczęście duża ilość warstw tiulu nie pozwoliła zobaczyć widowni zbyt wiele, mogli oglądać jej uda tylko czasami za turkusową mgiełką.
Na nieszczęście Mag i Louisa, Nicki wraz z jej partnerem również dawali sobie radę.
        - Podniosę cię- zaproponował roześmiany Louis przy którymś z obrotów swojej partnerki.
       - Nawet o tym nie myśl. Zabiję cię jak będzie mi widać majtki- wysyczała jasnowłosa, lecz na próżno, ponieważ szatyn za chwilę chwycił ją obiema rękami w tali, podniósł i zaczął okręcać się tak, że sukienka pęknie otoczyła nogi dziewczyny. Okrzykom i oklaskom nie było końca. Kiedy chłopakowi znudziło się trzymanie jej w górze złapał ją pod kolanami oraz na plecach i lekko podrzucił, by znów uzyskała pion. Piosenka dobiegała końca. Szatyn wydostał swą dłoń z uścisku dziewczyny i zaczął wypstrykiwać nią rytm piosenki, nie przestawiając śpiewać. Miodowo-włosa również zaczęła stukać rytm i wykonywać ostatnie podskoki. Wraz z ostatnim słowem Olly’ego dziewczyna przysunęła się do swojego „chłopaka” i ucałowała go teatralnie w policzek. Widownia zaczęła głośno klaskać i wiwatować. Zmęczona para natychmiast zgarnęła z tacy kelnera szklanki z wodą. Maggie była z siebie dumna, ponieważ nie złamała nogi, a co więcej zatańczyła bardzo dobrze.

      - Nie sądziłam, że tak dobrze tańczysz – pochwaliła chłopaka.
      - Kochanie w końcu jestem Louis Tomlinson. Taniec to pestka w porównaniu z życiem w mojej zwariowanej rodzinie – odparł chłopak i głośno się zaśmiał. – Poza tym ty też nie byłaś najgorsza.
      - W końcu jestem z rodziny Colenów. Taniec jest genetycznie wbudowany w moje DNA.- Orzekła radosna dziewczyna poprawiając włosy i chwaląc swój gorset za to, iż utrzymał telefon w środku.
      - Gratulujemy wszystkim parom. Byliście niesamowici! Jednak tylko najlepsza dziesiątka przechodzi dalej. Kolejność wyczytywania osób i nazwisk jest przypadkowa: Margaret Colen oraz Louis Tomlinson, Nicki Black- Courtney oraz Steven McJak…
Jasnowłosa wpadła w objęcia szatyna, lecz chwilę potem oprzytomniała i po prostu lekko się w niego wtuliła. Chłopak wydawał się być lekko zawiedzony, ale nadal się szczerzył. Kiedy dziesięć par zostało już wybranych wszyscy przenieśli się do ogrodu. Zapadał już zmrok, co dodatkowo miało utrudniać poruszanie się w labiryncie, który swoją drogą był ogromny. Uczestnicy pozostali przy swoich wejściach do krętej ścieżki, a widownia skierowała się wraz z jurorami do miejsca, w którym uczestnicy wyjść. Mag cieszyła się, że droga wyłożona jest kostką, bo średnio widziała się w szpilkach przemierzającą grząski grunt.

         - Maggie powodzenia!- krzyknęła Nicki do jasnowłosej, a następnie pokazała jej środkowy palec. Gdyby nie ramię Louisa, które zatrzymało jego partnerkę przed biegiem w stronę wroga, to z pewnością Nicki byłaby już trupem.  
        - Nie daj się sprowokować skarbie – powiedział, a następnie położył jej dłonie na barkach, by utrzymać ją w miejscu. Dziewczyna zaczęła ciężko sapać, by potem pokazać palec swojemu wrogowi.
       - Okay do labiryntu możecie wchodzić za 3…2…1! Start!- Uczestniczy usłyszeli polecenie, a potem zaczął się szaleńczy bieg pośród wysokich zarośli. Lou oraz Maggie trzymali się za ręce, by przypadkiem nie oddalić się od siebie.
       - Czekaj Lou muszę zdjąć buty! – krzyknęła zziajana dziewczyna, a potem poczęła zsuwać obuwie ze stóp. Louis pomógł jej w tym, a następnie wziął ją na barana, by się nie pokaleczyła. Przemieszczał się szalenie szybko jak na kogoś, kto ma na sobie około pięćdziesiąt kilo bagażu. Dziewczyna puściła się jedną dłonią, by wygrzebać ze swojego dekoltu telefon. Po niemałych trudnościach włączyła w nim latarkę i zaczęła przyświecać im drogę. Jednak labirynt zdawał się nie mieć końca.
       - Mag nie jest dobrze, często miewam sen podobny do tego, co tu się teraz odgrywa i na końcu zawsze zjada mnie zmutowany Niall oraz jego głodne dzieci – ogłosił nagle Tomlinson.
       - Chodź stańmy na tym. Może coś zobaczymy- zaproponowała Maggie, kiedy po raz kolejny mijali brązową ławkę.
Szatyn odstawił dziewczynę na nią, ale jedyne, co zauważyła to pająk, który właśnie pożerał jakąś muchę. Miodowo-włosej od razu na myśl przyszedł Horan(nie wiedzieć, czemu). Pasiasty również okazał się być zbyt niski, by coś ujrzeć. Jak w zwolnionym tempie spojrzał na swoją partnerkę, a ta zmarszczyła brwi, zanim zaczęła ruszać głową na boki, by wybić chłopakowi z głowy coś, co zapewne było kolejnym porąbanym pomysłem, który skończy się wizytami w jakimś szpil atu psychiatrycznym. Szatyn jednak niewzruszony złapał towarzyszkę za biodra i uniósł do góry. Dziewczyna wyciągnęła szyję jak najbardziej umiała i pierwszym, co ujrzała była meta, która znajdowała się tuż obok nich.
    -O Boże jesteśmy tuż obok! Wiem jak iść! – Dziewczyna zeskoczyła z ławki, a zaraz po niej Lou. Zaczęli pędzić niczym błyskawice w stronę mety, nie puszczając swoich rąk. Co oczywiście było dziwne.
Mag pokonała ostatni zakręt i ujrzała wyjście. Ludzie zaczęli głośno klaskać, a oni uśmiechnięci biegli dalej w stronę urny, z której wylosowali małą kartkę. Maggie szybko oddała kawałek papieru komuś z organizatorów zabawy, by przeczytał go na głos.
     - Macie farta: Wylosowaliście francuski pocałunek – zabrzmiało w głośnikach, a w głowach Mag oraz Lou odbiło się tysiące razy. Widownia zaśmiała się najwyraźniej sądząc, że prostszego zadania para nie mogła sobie wylosować.
Jasnowłosa odwróciła się w stronę swojego „chłopaka” i patrzyła na niego uważnie. Różnica wzrostu jaka pomiędzy nimi panowała została pogłębiona, ponieważ szpilki, które dodawały dziewczynie niezbędnych centymetrów, teraz znajdowały się w jej ręku. Przez jej głowę przelatywało tysiące myśli, a jedną dominującą było pytanie : „dlaczego głowa Louisa jest coraz bliżej?” Mag patrzyła w zbliżające się oczy Louisa, a jej ciałem zawładnęło to dziwne uczucie, którego ostatnio często doświadczała przy szatynie oraz autentyczne przerażenie.

Po chwili w oprawie głośnych wiwatów i oklasków usta Louisa spoczęły na ustach jego partnerki.  Chłopak zaczął leniwie nimi poruszać, sprawiając, iż dziewczyna zaczęła robić to samo. Jej ręce spoczęły na klatce piersiowej pasiastego, a zaś jego ramiona objęły jej ciało i przysunęły bliżej do swojego. Szatyn polizał dolną wargę dziewczyny, a ta ze zdziwiona otworzyła usta, co oczywiście pan marchewkowy wykorzystał, wsuwając w nie swój język. Margaret czuła się, co najmniej dziwnie, całując Tomlinsona. Sama nie mogła siebie rozszyfrować. W dodatku jej nogi zaczynały zachowywać galareta na silnym wietrze. Ich języki zaczęły masować siebie nawzajem i toczyć walkę o dominację, a gdy zaczynało brakować im powietrza, para wolno odsunęła się od siebie.
Głośne wrzaski tłumu zagrzewały do jakiegoś zadania kolejną dwójkę, a Margaret oraz Louis stali spokojnie i próbowali patrzeć wszędzie tylko nie na siebie. Serce dziewczyny nadal mocno tłukło w jej piersi, a ona nie wiedziała, czy było to spowodowane wcześniejszym biegiem, czy też pocałunkiem.

       - Czas dobiegł końca. Labirynt udało się pokonać pięciu parom, proszę o wielkie brawa! Jednak jak to w każdych konkursach bywa zwycięzca może być tylko jeden. Tytuł najlepszej pary wieczoru otrzymuje…uwaga…jeszcze chwila…Bianca Wark oraz Tom Brown! Proszę o aplauz! – wykrzyknął prowadzący, momentalnie sprawiając, że miny Mag i Lou zrzedły. Nicki i jej partner również nie wydawali się być zadowoleni.
Wszyscy zaczęli kierować się do pomieszczenia gdzie czekał już pokrojony tort o smaku czekoladowo- bananowym. Jednak jasnowłosa straciła chęć do jedzenia podobnie jak jej partner. Dwójka skierowała się do sali dorosłych, by zobaczyć jak bawią się Sara oraz Ben. Zabawa tam trwała w najlepsze, jednak większość osób zbiła się ciasną grupką przy jednym ze stolików. Maggie miała złe przeczucia. Pociągnęła Louisa w tamto miejsce.
       - Biorą ślub w lipcu przyszłego roku. Tak w kościele świętego Ignacego. Wszyscy jesteście zaproszeni!
       - Zdrowie nowej przyszłej pary Louisa Tomlinsona i Margaret Colen!
Do uszu pary doleciały strzępki czyjejś przemowy i dziewczyna od razu rozpoznała głosy swoich rodziców.
      - O Boże wiedziałam, że jak ubzdurają sobie ślub, to po pijaku będą o nim gadać- zaczęła mamrotać pod nosem Maggie, jednocześnie przedzierając się do stolika.
      - Wiesz, co jest najgorsze? Ja też wiedziałem.- odparł szatyn, uświadamiając sobie, jak bardzo poznał rodziców swojej udawanej dziewczyny.
       - A o to i oni! Są jak gołębie, które powoli opuszczają dziuplę – przedstawił ich Ben, który wyglądał na bardziej wstawionego, niż dane było przewidzieć jego córce.
       - Och, przyszedł mój synek!- Sara przytuliła się do chłopaka i przyjaźnie pociągnęła go za policzek.
       - Tato czas się zbierać- zarządziła miodowo-włosa i pociągnęła swojego rodziciela za rękę.
      - Ale ja nie chcę – zaczął rozpaczliwe mamrotać mężczyzna.
Matką Mag zajął się Lou. Lekko pociągnął ją za łokieć, kiedy ta przelotnie żegnała się ze swoimi znajomymi. Ku radości wszystkich nie stawiała większego oporu. Gdy cała czwórka zabrała już swoje rzeczy z garderoby, Mag odstawiła swojego tatę przy samochodzie.

      - Jak dobrze, że bierzesz ten ślub. Nie chciałbym, by moja jedyna córka została stara panną – przemawiał mężczyzna, kiedy Maggie szukała w jego kieszeni kluczy do samochodu. Dobrze wiedziała, iż jej rodzicom do zmiany nastroju wystarczają proste bodźce na przykład: telefon, kot… lub ślub. Więc darowała sobie odwodzenie ich przygotowań do zbliżających się zaślubin, by nie płakali rzewnie w aucie.
      - Ja prowadzę!- zgłosił się Louis, a po chwili w jego dłoniach wylądowały kluczyki, którymi otworzył samochód. Para trochę musiała się pomęczyć, by posadzić rodziców na tylnych siedzeniach i upiąć ich w pasy, ale w końcu doszli do celu. Mag zajęła miejsce pasażera i czekała, aż Lou zasiądzie za kółkiem.
Kiedy jego ciało znów znalazło się blisko niej dziewczyna poczuła to dziwne uczucie.
Ich spojrzenia spotkały się i szatyn postanowił lekko się uśmiechnąć. Margaret jednak nie odwzajemniła gestu zbyt pogrążona w myślach.
Gdy wreszcie dojechali na drogę wylotową prosto do domu Colenów, wybijała pierwsza w nocy.

       - Co to tego zadania to…CO U LICHA?!- Marchewkowemu nie było dane dokończyć wcześniejszego zdania, ponieważ ujrzał przed sobą wóz policyjny, który najwyraźniej kontrolował pojazdy i wybrał auto Colenów. Szatyn zjechał na bok i brać głębokie oddechy.
      - Louis, co się teraz dzieje?- spytała rozsądnie, Maggie
      - Dobry wieczór proszę dokumenty do kontroli- powiedział policjant zaraz po tym jak szatyn zsunął szybę.
      - Nie mam – odparł bezceremonialnie chłopak.
      - Co?! Jak to nie masz?! W sumie to przecież nic już mnie nie powinno zaskoczyć. Miałam twój język w ustach – mamrotała pod nosem dziewczyna. Policjant zmarszczył czoło.
      - Nie mam, bo gdy dowiedziałem się, że jedziemy z twoimi rodzicami to oddałem je chłopakom, żeby odłożyli je do moich dokumentów – wyjaśnił marchewkowy dziewczynie.
      - Przykro mi musicie jechać z nami na posterunek – oznajmił policjant.
Lou oraz Mag jęknęli błagalnie, zaś państwo Colen poczęli cieszyć swe buzie jakby naprawę \stało się coś fajowego.


Zapowiadała się długa noc pełna cel i twardych łóżek.








NOOO HEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ!!!!!!!!
JESTTT NOWYY WAKACYJNY ROZDZIAŁ!!!!!!!!!
JAK WAM SIĘ PODOBA? BŁEDÓW PEWNIE JEST SPORO BO NIE SPRAWDZAŁAM XD
JAK TAM WAKACJE MOI DRODZY? U MNIE ZAJEBISCIE XD
PROSZE O KOMENTARZE!!!!!!!!!! DZIEKUJE ZA PRAWIE 40 TYŚ WEJŚC!

LISTA POWIADAMIANYCH:
@611_natalia @Misiooolxd @paula_jas_x @marysia_lawecka
@Pani_Horan  
 @alekslloyd  @AwwKevin @iWantHarryHug , 
@Mags_Poland_1D @poisonedx @edzio_wiertara @Ola143Cody,
@xMissxxNothingx @Enchanted_200  @EverBeforee @_yourkitty 
@Martyna_ma @karLla136 @LoveStayStrong_ 
 @hideanemptyface @AwMyBooBear 
@luvmyTomlinson
@Zuzu_Kazu  @shanny_one_time @eat_love_laugh 
@BackForBlue  @JustinePayne81 @Diamond_Things
@Zosia_Michalska

29 komentarzy:

  1. Kocham Twoje opowiadanie i mam nadzieję, że nn rozdział bd szybko. Pozdrawiam i życzę weny, @hideanemptyface

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja pierdziele!
    Kilkanaście minut przed publikacją tego rozdziału weszlam na tego bloga, by sprawdzić, czy czegoś nie dodałaś. Nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam powiadomienie na tt. Od razu sie uśmiechnęłam.
    Co do fabuły: jaaaaaaaaaaa fangirluje! Aaaaaaaaaaaaaaaaa! Dosłownie! Lougaret to taka piekna para! Już to pisałam, ale wiesz.
    Jak ty to robisz, że te wszystkie wydarzenia, dialogi, wszystko jest tak cholernie reale?! Za to cię kocham. Ciebie i to opowiadanie. Jest jak narkotyk, serio. Chyba zacznę czytać je od początku, bo pamiętam mnóstwo ciekawych i zabawnych sytuacji z życia Margaret, Shalie i chlopakow. Awwww.
    Rozpisałam się dużo? Bo nie ogarniam z telefonu. Hahaha.
    Pocałunek Margaret i Louisa. Boże. To było piękne. Dam sobie rękę uciąć, że na komisariacie wydarzy się coś, co sprawi, że:
    A) Louis będzie chciał porozmawiać z Margaret o pocałunku itp
    B) Margaret go zachoruje na miejscu
    C) obie odpowiedzi są prawidłowe!
    Hahaha przepraszam za tak bardzo chaotyczny komentarz. Słonecznych wakacjiiiiiiiiiiiii!
    Love,xozo

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju MATKO BOSKA ILE TU SIE DZIAŁO !
    POCAŁUNEK Z JĘZYCZKIEM I NOC W ARESZCIE ! DODAWAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ BO UMRĘ !

    @BackForBlue

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany ale wspaniały rozdział ! Tyle razy się uśmiechałam a już na pewno przy pocałunku Lou i Mag <3
    Warto było czekać ! Cudowne opowiadanie, uwielbiam :**

    http://lili-buntowniczka-1d-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam !!! Zajebiste xDD

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW...
    Brakuje mi słów do opisania emocji po przeczytaniu tego rozdziału.
    Jest świetny.
    Ślub mega.
    Czekam na next.
    Pozdrawiam @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  7. "Po chwili w oprawie głośnych wiwatów i oklasków usta Louisa spoczęły na ustach jego partnerki. Chłopak zaczął leniwie nimi poruszać, sprawiając, iż dziewczyna zaczęła robić to samo. Jej ręce spoczęły na klatce piersiowej pasiastego, a zaś jego ramiona objęły jej ciało i przysunęły bliżej do swojego. Szatyn polizał dolną wargę dziewczyny, a ta ze zdziwiona otworzyła usta, co oczywiście pan marchewkowy wykorzystał, wsuwając w nie swój język. Margaret czuła się, co najmniej dziwnie, całując Tomlinsona. Sama nie mogła siebie rozszyfrować. W dodatku jej nogi zaczynały zachowywać galareta na silnym wietrze. Ich języki zaczęły masować siebie nawzajem i toczyć walkę o dominację, a gdy zaczynało brakować im powietrza, para wolno odsunęła się od siebie.
    Głośne wrzaski tłumu zagrzewały do jakiegoś zadania kolejną dwójkę, a Margaret oraz Louis stali spokojnie i próbowali patrzeć wszędzie tylko nie na siebie. Serce dziewczyny nadal mocno tłukło w jej piersi, a ona nie wiedziała, czy było to spowodowane wcześniejszym biegiem, czy też pocałunkiem."
    Czekałam na ten moment odkąd zaczęłam czytać twojego bloga ^^
    Lougaret <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże, kocham Lougaret! A ten ich pocałunek... *.* Zryta psychika na co najmniej najbliższe 24h. Cholera, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Lougaret + więzienie... to nie może się dobrze skończyć ;D
    Pozdrawiam i życzę weny <3
    PS. Co tam u Shalie? ;>

    Blind_Alley

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyno ja Cię normalnie kocham! Jesteś moim mistrzem! :D i kocham Lougaret :) ten ich pocałunek był taki uhgfcdreewrswdtrubij ♥ DAWAJ SZYBKO NEXTA! :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdzial Genialny!
    Dawaj szybko nexta! :)
    Mozesz mnie informowac? :):
    @Pinkdots19
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  11. to jest genialne. :3
    przeczytałam dzisiaj całe i po prostu płakałam ze śmiechu.
    uwielbiam cytat: "ale machanie rękoma nie dawało rezultatów"
    kocham to opowiadanie <3 jest cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  12. zajebiste ;****

    OdpowiedzUsuń
  13. http://gorzkoslodkieonedirection.bloog.pl/ Zapraszam!!! :D
    Super opowiadanie!!! Aaaaaa...!!!!!! Kiedy następny rozdział?
    Już nie mogę się doczekać!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne jak zawsze ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Wooo! :D Hahaha. :D Świetny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. [SPAM]
    Kilka lat temu Liam Payne wybrał się na obóz Camp Rock, gdzie poznał Arianę (...) Byli ze sobą kilka lat (...)
    Liam poszedł do X-Factor i tak poznał nową dziewczynę a Ariana została na obozie do którego dołączył Nick...
    (...) Louis starszy brat Ariany zaprał dziewczynę na swoją trasę , na trasę koncertową One Direction do której należy nie kto inny jak Liam Payne , Niall Horan , Zayn Malik, Harry Styles i oczywiście Louis Tomlinson. Czy Liam i Ariana będą jeszcze razem ? Czy może Harry , Nick i Danielle im w tym przeszkodzą ?
    Tego dowiesz się na
    one-direction-opowiadanie-liam.blogspot.com

    --------

    Bridget jest opiekunką Leona , syna Liama Payne.
    Przyjaźni się z zespołem One Direction do którego należy Liam , Harry (jej były chłopak) Zayn , Louis i Niall.
    Chcesz wiedzieć jak potoczą się ich losy ? zapraszam na
    zaopiekuj-sie-mna-1d.blogspot.com

    --------
    Ada:*

    OdpowiedzUsuń
  17. haha ciekawe co się wydarzy przez tą noc : D

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiedziałam, że Lougaret w końcu ujrzy światło dzienne xD I nie wiem czy wcześniej wspominałam, ale kocham rodziców Margaret. Serio! To jak zaczęli gadać o ślubie mnie rozwaliło na łopatki. I to jak Tomlinson pląsał do Olly'ego Mursa, rany! Moim ulubionym tekstem tego rozdziału zdecydowanie zostanie wypowiedź Margaret, że nic ją już nie zdziwi po tym jak miała język Tommo w swoich ustach xD

    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  19. Najlepsze opowiadanie na świecie!

    OdpowiedzUsuń
  20. haha Louis za kratkami ja nie mogę , pisz szybciutko bo ja codziennie wchodzę żeby zobaczyć czy dodałaś 18 rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. nie to że coś, ale myślę, że 18 rozdział powinien być +18, tak tylko mówię.... ;3

    OdpowiedzUsuń
  22. eiii ja chcę następny xD

    OdpowiedzUsuń
  23. ile tygodni musi minąć żebyś napisała następny? BO JEST ŚWIETNY !!

    OdpowiedzUsuń
  24. KOCHAM CIĘ !!;3

    OdpowiedzUsuń
  25. Prowadzisz opowiadanie tematyczne związanym z One Direction, lub pojedynczymi członkami zespołu? Nie czekaj! Zgłoś swojego bloga do spisu "Ministerstwo FanFiction o One Direction". Zajdziesz tutaj ulubione rodzaje opowiadań związane z 1D. Twój blog może także zostać dodany do spisu i do odpowiedniej kategorii dla Ciebie! Wystarczy, że wejdziesz w zakładkę "Zgłoś Bloga", a twój blog zostanie wpisany do Rejestru!
    Serdecznie Z A P R A S Z A M !!!
    Pozdrawiam,
    N.
    [http://ministerstwo-ff-o-one-direction.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń