piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 18

  
Więzienie- czyli przetrwaj lub zgiń




        - Przestań. Stukać. Tymi. Szpilkami – wycedził wolno przez zęby Louis Tomlinson.
Margaret Colen zmierzyła go wzrokiem spod przymrużonych powiek.
      - A ty przestań oddychać panie „nie wziąłem dokumentów”.
Szatyn machnął na nią dłonią i zaczął lustrować pomieszczenie, w którym się znajdował. Cóż…cela ta nie kryła w sobie nic powalającego. Białe ściany i wielka krata dokładnie przed nim, łóżko, które ciężko było nazwać tym mianem, ponieważ nie posiadało nawet materaca. Mały kibelek ukryty za rogiem, Margaret oraz ON. Facet, który wyglądał jakby chciał pożreć własną dłoń. I choć Louis nie chciał przyznać tego na głos to zaczynał powoli obawiać się tego mężczyzny.
      - Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy tu przez ciebie – zaczęła histeryzować dziewczyna.
     - Spokojnie przez ciebie też zdążymy tu trafić – droczył się szatyn, rozkładając swoje długie ciało na pryczy. Stamtąd bez skrępowań mógł oglądać Maggie.
      - Kochany żadne „my”. Nie mam zamiaru się z tobą zadawać, gdy stąd wyjdziemy – zaśmiała się panna Colen, a po chwili usiadła na łóżku obok kończyn chłopaka. Najwyraźniej chodzenie w tych niebotycznie wysokich butach nie wyszło jej na dobre, bo zaczęła rozmasowywać łydki.
       - Wczoraj podczas pocałunku nie byłaś do mnie tak wrogo nastawiona. – Lou spojrzał na nią niewinnie. Dziwiło go, że makijaż nadal znajdował się na jej twarzy.
      - To było tylko zadanie, a poza tym to było przed tym jak wsadzili nas do celi na 48h.
Dziewczyna odruchowo spojrzała na zegarek wiszący na ścianie komisariatu, wskazywał trzecią na ranem. Margaret spędziła, więc już dwie godziny w towarzystwie Lou-zaczepiacza i mężczyzny-psychopaty. Państwo Colen od razu zostali skierowani na izbę wytrzeźwień.
       - Chciałbym tylko stwierdzić, że powiało u ciebie brakiem doświadczenia w kwestii tego pocałunku.
Tomlinson chyba nie wiedział, na co się pisze, wypowiadając te słowa. Maggie można było wytykać wszystko, ale nie jej słabości. Szczególnie, że wcale nie uważała, że jest zła w tej czynności. Przynajmniej jej poprzedni chłopak nigdy nie narzekał. Choć trzeba było przyznać, że zerwała z nim dwa lata temu, więc zabrakło jej trochę praktyki.
Miodowo-włosa zerwała się z łóżka i podbiegła do kraty, by zacząć nią trząść.
       - Uwolnijcie mnie, ja nic nie zrobiłam! Nie chcę siedzieć z nim w jednym pomieszczeniu. Proszę! On narusza moja przestrzeń osobistą!- krzyczała dziewczyna, kopiąc kratę ze złości. Słyszała jak Lou zanosi się śmiechem, co tylko bardziej ją rozwścieczyło. Nikt z dyżurujących policjantów nie zareagował na nawoływania.
       - Zapłacę ci jeśli, będziesz tak kopała we mnie – odezwał się facet z rogu celi.
Jasnowłosa popatrzyła na niego przerażona, zastygając niczym figura woskowa.
        - O mój Boże – wyszeptała i wolno skierowała się w stronę Louisa –Musimy się stąd wydostać – powiedziała cicho do szatyna, nie spuszczając psychopaty z oczu.
       - Posterunkowy mówił, że nie ma nawet mowy o wcześniejszym wyjściu – odparł Tomlinson rzeczowo.
       - Ucieknijmy – zaproponowała dziewczyna bardzo poważnym tonem. – Wiem, co robić miałam obsesję na punkcie „Skazanego na śmierć”.
       - Ja też uwielbiałem ten serial!- przypomniał sobie marchewkowy i uśmiechnął się promiennie do dziewczyny.
Z początku ta odwzajemniała gest, lecz potem gwałtownie odwróciła oczy w stronę psychopaty, który nadal miał wyraz ten specyficzny twarzy. A mówiąc specyficzny miała na myśli taki, który przyprawia o dreszcze całego ciała.
        - Stąd wychodzi się albo w pomarańczowym kombinezonie, albo w czarnym worku- rzucił niby do siebie facet z celi.
Para najpierw rzuciła okiem na niego, a potem na siebie. Zaczęli pracę w przyśpieszonym tempie. Maggie podbiegła do krat, by kontrolować, czy nie zbliża się jakiś policjant, Lou natomiast przeczesywał pomieszczenie w poszukiwaniu kamery. Dojrzał ją… tuż nad ramieniem psychopaty. Niepewnie zbliżył się do niego.
       - Hej, możesz się przesunąć?- zapytał, wpatrując się w obłąkane oczy mężczyzny.
       - Ona jest twoja?- odpowiedział pytaniem, wskazując na zdezorientowaną Margaret.
Lou rozciągnął wargi w szerokim uśmiechu, wiedział, że dziewczyna zaraz się wzburzy.
       - Nie należę do nikogo. Chyba przeminąłeś fakt równouprawnienia dla kobiet. To nic dziwnego w końcu jesteś facetem, to logiczne, że zatrzymałeś swój rozwój intelektualny…- wyrzucała z siebie jasnowłosa tempie karabinu maszynowego, mocno zaciskając pięści. Marchewkowy chichotał pod nosem z jej wyrazu twarzy.
       - Więc wezmę sobie ciebie za darmo- stwierdził psychol, śliniąc się na tę myśl niczym pedofil w sklepie z zabawkami.
Dziewczyna wciągnęła powietrze ze świstem. Co miało znaczyć to zdanie?
       - Nie, słuchaj żartowałam. Bardzo należę do niego- tu podbiegła i przytuliła do swojego boku Louisa. Psychopata wyglądał na zmartwionego tym faktem. Jasnowłosa przekręciła się, wchodząc w kąt celi, aby uchronić się przed mężczyzną, przyciągnęła przed sobie swoją nową tarczę obronną- Tomlinsona. Musiała użyć trochę siły, aby ustawić go, ponieważ jak na kumatą osobę przystało nie załapał, czego dziewczyna od niego chce. Maggie nie sądziła, że nadejdzie dzień, w którym zacznie bronić się swoim sąsiadem. W sumie nie sądziła też, że kiedykolwiek wargi jej i Louisa się połączą, ale życie ostatnio ciągle ją zaskakiwało.
       - Oddaj mi ją za dwie krowy- zaproponował mężczyzna. Dziewczyna ścisnęła Tomlinsonową marynarkę z tyłu i przyciągnęła go bliżej do siebie.
       - To się nie dzieje- wyszeptała pod nosem i wyjrzała zza pleców chłopaka, by przekonać się, że psychopata nadal tam stoi. Wyglądał jakby wmurował się w posadzkę.
Marchewkowy zmierzył go spojrzeniem od góry do dołu i zasmucił się, ponieważ nie sądził, iż na świecie istnieją jeszcze tak zacofani ludzie.
      - Nie, nie oddam ci jej – powiedział twardo. Dziewczyna za nim niemal zemdlała z radości. Prawdę mówiąc nie wiedziała, czego ma się spodziewać po swoim sąsiedzie.
      - Trzy krowy – psychopata się nie poddawał.
      - Nie!- odparł szybko szatyn.
      - Cztery.
     - Czekaj Mag ta propozycja wydaje się kusząca- żartował sobie z dziewczyny za nim. Zaraz w jego plecy została wymierzona pięść. Marchewkowy zaśmiał się głośno – Nie jednak nie chcę jej oddać.
Facet długo nie spuszczał oczu z dwójki, ale po chwili dał sobie spokój i zaczął się oddalać.
       - Jego głowa obraca się o 360 stopni- szepnęła dziewczyna, widząc jego szyję wygiętą pod imponującym kątem. Szatyn stanął przodem do dziewczyny, uśmiechając się lekko. Jasnowłosa zaczęła wbijać się w kratę, by uzyskać więcej prywatnej przestrzeni. Chłopak perfidnie skanował jej usta wzrokiem.
       - Więc jesteś moja?- zaczął się z nią droczyć.
       - To było w obronie świnio – nastolatka przepchnęła się jakimś cudem i wyszła z klatki zbudowanej z marchewkowych ramion. Poczęła ściągać szpilki z nóg, ponieważ jej stopy zaczęły niemiłosiernie piec. Kiedy się ich pozbyła, niemal popłakała się z ulgi. Było to poświęcenie z jej strony, ponieważ dzięki wysokim szpilkom zyskała parę centymetrów wzrostu, a po ich zdjęciu była niemalże upokorzona.
       - Podniosę cię, a ty założysz moją marynarkę na obiektyw – wymyślił Louis, sprawdzając, czy nikogo nie ma na korytarzu. Po chwili zrzucił okrycie ze swoich ramion i wręczył je dziewczynie – tylko zrób to tak, żeby nie było ciebie widać.
      - Nie jestem głupia, wiem jak to zrobić- powiedziała urażona Mag.
Para ustawiła się w samym rogu celi. Tomlinson stanął za dziewczyną i ułożył swoje ciepłe dłonie na jej biodrach. Po chwili dziewczyna została uniesiona w górę. Musiała się nieźle naprężyć, by dosięgnąć kamery. Zwinnie zakryła obiektyw marynarką i została odstawiona na podłogę.
       - Energia, energia hura- mamrotał psychopata pod nosem.
Dziewczyna zmarszczyła brwi i odsunęła się od Louisa, by podziwiać swoją pracę. Zdecydowała, że powinna napisać o tym książkę. Przepełniona dumą odwróciła się i ujrzała faceta- psychopatę dwadzieścia centymetrów przed jej nosem, wlepiającego w nią swoje obłąkane spojrzenie. Nerwowo przełknęła ślinę.
         - Lou pomóż mi – poprosiła, niemal z jękiem. Pierwszy raz w życiu chciała chłopaka tak bardzo przy swoim boku.
         - A co będę z tego miał?- zaśmiał się szatyn, wędrując wolno w stronę dziewczyny.
Tylko on mógł mieć czas na żarty w takim momencie.
        - Brak siniaka na dupie – warknęła Maggie, zaczynając się odsuwać od mężczyzny. Jednak on ja cień zbliżał się do niej.
      -Hmm…niech pomyśle. Czyli do tego celu będziesz musiała mnie dotknąć?- chłopak teatralnie drapał się po głowie i udawał, że rozmyśla jej ofertę.
W dziewczynie wszystko się zagotowało.
      -Tak metalowym prętem, który zaraz wyrwę z krat – wysyczała, nie tracąc kontaktu wzrokowego ze swoim prześladowcą.
Szatynowi nie spodobał się ten pomysł, więc stanął pomiędzy psychopatą a Maggie, tym samym zakrywając jej ciało.
      - Okay, koleś. Przestrzeń osobista to przestrzeń- zaczął twórczo - I choć ona jest mała, to nadal potrzebuje jej tyle samo, co inni, czyli metr…dla ciebie trzy. Sorry.
Słowa szatyna nie szczególnie podziałały na mężczyznę. Jego klatka zaczęła się szybko unosić i opadać.
       - Pięć krów i to jest moje ostatnie słowo- powiedział twardo.
      - O mój Boże- wyszeptała Maggie nienaturalnie wysokim głosem. Ta cela była niemal horrorem na jawie.
      - Nie. Powiedziałem już, że jej nie oddam- odparł znudzony szatyn.
Psychopata wygiął usta w podkuwkę i tęsknie popatrzył na ciało dziewczyny.
     - Ej nie smuć się, jak bym się cieszył, ona jest agresywna- pocieszył go Tommo, za co oczywiście zarobił łokciem w żebra.
      - To ja ci tu pomagam, a ty mnie bijesz. Liczyłem na nagrodę. Może jakiś buziak? Wiesz mogę cię nawet podszkolić w kwestii tego całowania – rozgadał się chłopak, ale dziewczyna nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Wyraźnie się nad czymś zastanawiała.
      - Lou ja mam przy sobie telefon – wypaliła nagle.- Możemy zadzwonić do Shalie, żeby nas stąd wyciągnęła.
Szatyn zmarszczył brwi, ale zaraz przypomniał sobie, gdzie dziewczyna schowała komórkę na czas wesela. Uśmiechnął się jak zboczeniec, którym był. Dziewczyna odwróciła się do niego tyłem i zaczęła grzebać w górze swojej sukienki.
        - Może pomóc?- zaoferował się szybko podekscytowany chłopak.
       - Nie w tym życiu.
Po chwili Maggie dzierżyła komórkę w dłoni. Schowała się za Louisem w rogu celi i wybrała numer do swojej przyjaciółki, modląc się, by go odebrała. Jeden sygnał, drugi, trzeci, oddech marchewki tuż nad uchem dziewczyny, czwarty sygnał.
        - Halo?- dziewczyna pisnęła do słuchawki, gdy ktoś w końcu raczył odebrać – Horan? Horan blondasie!- pierwszy raz tak ucieszył ja głos jednego z jej sąsiadów- Daj mi Shalie do telefonu- rozkazała, między czasie kontrolując, czy żaden z policjantów nie kręci się przy celi- Jak to jej nie ma? A gdzie jest? Porwał ją jakiś Bożek od medytacji?- zaśmiała się pod nosem, ale za chwile jej twarz wyrażała tylko zaskoczenie – Jak to Harry? Styles ją porwał?- Louis popatrzył na nią pytająco, na co ona wzruszyła ramionami- Wyszła z Lokersem dobrowolnie?...Jesteś trzeźwy?..Chuchanie przez telefon raczej się nie liczy Einsteinie! Ok. daj mi Liama do telefonu.
Dziewczyna słyszała w słuchawce dziwne, głośne odgłosy, więc odsunęła ją od ucha na pewną odległość. Lekko odepchnęła Louisa od siebie, ponieważ niemal na niej leżał.
          - Halo! Gdzie jest do jasnej cholery Shalie? Tylko mów mi prawdę!-  zdenerwowana jasnowłosa, warknęła do słuchawki- Tak, to już słyszałam!...Wiec mówisz, ze od dziś shippujesz Stalie? Jesteś bardzo nie stały w uczuciach, niedawno lubiłeś tylko Lougaret- dziewczyna z uwagą słuchała wywodu Liama- Tak, wiem, że masz podzielne serce…Nie, nie oddawaj słuchawki Zaynowi! To nie głuchy telefon! Liam?!
Z komórki znowu zaczęły wydobywać się niezidentyfikowane trzaski, a nawet jęki, więc dziewczyna znowu lekko odsunęła ją od ucha. Szatyn wisiał nad nią i uśmiechał się głupkowato. Wywróciła na niego oczami.
        - Hej Zayn!- przywitała się przez zaciśnięte zęby- Tak wiem, że wyszli…Nie, nie będzie żadnego ślubu. Człowieku odstaw tą medytację!- przez chwilę tylko mulat produkował się przez telefon, a Margaret zrobiła pełną politowania minę –Nie zabiłam Lou, stoi obok mnie- powiedziała poirytowała jasno głowa. Szatyn wyrwał z jej rąk komórkę.
        - Hej Zayn! Hej Niall, czyżbyś chrupał chipsy? Masz mi trochę zostawić spaślaku! Hej Liam!- wesoło gawędził z przyjaciółmi.
      - Okay koniec powitań!- dziewczyna cudem odzyskała telefon z powrotem- Zgadnij gdzie jesteśmy?...Nie, nie w domu! Zayn nie biegnij tam!- Mag była teraz jedną wielką górą irytacji. – Jesteśmy na posterunku…Mówiłam już, że nikogo nie zabiłam! Zayn, jestem poważna jak na pogrzebie chomika. To przenośnia! Nie mam chomika! Nie, nie chcę mieć!- Maggie nerwowo tupała nogą w miejscu, rozmowy z jej sąsiadami, były jeszcze dziwniejsze niż te rozmowy w cztery oczy – Stop! Powiedz mi kochany, masz prawo jazdy?... Halo?...Horan?- Dziewczyna zmarszczyła brwi- Masz prawo jazdy?...To świetnie, bo musisz odebrać nas z posterunku…Nie mam na to czasu, jakiś typek zaproponował, że kupi mnie za pięć krów…Uwierz nie chcesz mi podpaść..Po prostu jedź!
Maggie nerwowo nacisnęła czerwoną słuchawkę.
        - Wszyscy umrzemy- wyszeptał konspiracyjnie psychopata, rozglądając się nerwowo.
Istnieją dwa typy osób psychicznie chorych. Pierwszy wariant to człowiek, który jest w pełni sprawny umysłowo, nie bierze żadnych śmiesznych tabletek, ale czasami zachowuje się jakby powinien. Drugi typ to osoba, która urodziła się, by być dziwną i choć myśli, że wszystko z nią dobrze, to jest w błędzie. Kolorowe proszki czasami sprawiają, że potrafi funkcjonować, jak reszta społeczeństwa, ale ogólnie rzecz biorąc, to po prostu jest inna i żadna medycyna tego nie zmieni.
Facet, który przebywał w celi z Lou i Mag należał właśnie do tej drugiej grupy. Co to dużo mówić… psychopata naprawdę był psychopatą.
Maggie usiadła na łóżku, oparła plecy o ścianę i rozłożyła swoje nogi. Szatyn zjechał dziewczynę wzrokiem od góry do dołu, a następnie potrząsną głową, by wyrzucić z głowy wszystkie obrazy. Przysiadł na końcu łóżka, również opierając się o ścianę. Dwójka patrzyła w ciszy na upływające minuty. Była już 4;30. Dojazd z domu Maggie na posterunek powinien zająć około piętnastu minut, więc wolność nadchodziła wielkimi krokami. W pewnym momencie Tomlinson zaczął uśmiechać się nawet dziwniej niż psychopata z celi. To zwiastowało jedno- kłopoty.
         - Jesteś dziewicą? – zapytał tak naglę, że Maggie niemal podskoczyła na łóżku. Jej gałki oczne przypominały wielkością spodki. Szatyn pierwszy raz w swoim życiu mógł zobaczyć, że dziewczyna się rumieni.
         - Nie odpowiem na to pytanie- odparła rzeczowo.
Tomlinson wybuchł śmiechem i niemal zaczął się dławić. Mag wkurzona na maxa przysunęła się do niego i bezceremonialnie zacisnęła mu dłonie na szyi. Przewiercała jego twarz spojrzeniem, a po chwili zwróciła uwagę na jego usta. Nie wiedzieć, czemu bardzo ją one zdekoncentrowały. Poczuła jeszcze jak chłopak odsuwa jej dłonie od swojej szyi. Co się z nimi działo?
Mag pomyślała, że musi być bardzo zmęczona, skoro tak zainteresowały ją wargi jej wroga.
          - Colen, Tomlinson! Jesteście wolni! – Ktoś krzyknął i para odskoczyła od siebie, jak poparzona paralizatorem.
Dziewczyna popatrzyła na policjanta stojącego przy otwartej kracie. Szybko wzięła z podłogi swoje buty, ale postanowiła ich nie wkładać, ponieważ odciski na stopach nie dałyby jej chodzić.
         - Sześć krów!- Spróbował znowu psychol.
         - Wypchaj się dżemem!- krzyknął Tomlinson, a następnie pochwycił swoją marynarkę, zdejmując ją z kamery. Para zignorowała podejrzliwe spojrzenia policjanta i przekroczyła próg celi.
         - Macie szczęście, że przyjechali po was ulubieni członkowie zespołu mojej córki- wyznał posterunkowy.
Maggie wyglądała niczym lalka w turkusowej mgiełce z jej sukienki, w pięknych długich włosach i z gołymi stopami. Nie dziwne, że mężczyźni zawieszali na niej oko.
        - Idą tam! Nasi kryminaliści!- zawołał z dumą Niall.
Potem podbiegł do pary i każdego z nich przytulił.
         - Cześć wam! Teraz to normalnie strach się was bać. Podobno jak już ktoś raz siedział w pace, to nie ma bata, żeby nie wrócił- przemawiał Liam, który najwyraźniej postanowił przyjechać razem ze swoim przyjacielem.
       - Bardzo śmieszne Payne- zirytował się Tomlinson, a następnie zarzucił swoją marynarkę na ramiona Mag, ponieważ w holu, było dość chłodnawo.
Dziewczyna posłała mu wdzięczne spojrzenie, zdziwiona tym gestem. Potem dwójka została zawołana do podpisania jakiś papierów, ale na szczęście nie zajęło im to długo. Margaret została chwilę po tym jak Tomlinson opuścił kantorek, ponieważ omawiała z policjantem odbiór samochodu jej rodziców oraz ku jej szczęściu odzyskała swoją torebkę.  Po wyjściu ujrzała Bena i Sarę. Oczywiście nadal w stanie nietrzeźwości. Najwyraźniej Niall i Liam musieli dobrze poczarować, by wypuścili ich z izby wytrzeźwień w takim stanie. Ojciec Maggie uwiesił się na ramieniu Liama i wyglądał jakby nadal spał. Natomiast Sara lekko opierała się o ramię Louisa, który coś do niej mówił. Całą szóstką zebrali się do wyjścia i zanim jasnowłosa schyliła się, by założyć buty, została porwana w ramiona przez Nialla.
          - Ty wiesz, że zdjęcia twoje i Lou są w sieci? Trzymacie się tam za ręce to takie słodkie – zaczął przemawiać blondyn. – Harry powinien otworzyć szkołę dla osób, które chcą udawać pary.
Horan zatrzymał się przy samochodzie, czekając aż jego koledzy zapakują Bena i Sarę do auta. Mag dziękowała niebiosom, że teraz jej rodzice postanowili się zamknąć. Potem blondyn otworzył tylne drzwi i widząc, że nie ma miejsca dla kolejnej osoby, usadził Maggie na kolanach szatyna.
        - Niczego nie próbuj – ostrzegła na wstępie jasnowłosa., na co Tomlinson wzruszył ramionami w geście „a skąd mam wiedzieć, co mogę odpierniczyć?”.
        - Wesołą przejażdżkę czas zacząć- ogłosił Payne, kiedy tylko zapiął pasy na miejscu pasażera.
         - Śpiewajmy razem „Niall umie dzieci robić la, yeah, la!”- Horan darł się niemiłosiernie i chyba tylko cud sprawił, że rodzice Mag potrafili zapaść w sen.
Droga mijała w miarę szybko, Horan co chwila sypał jakimiś żartami, a Maggie przyszło do głowy, że będzie za tym tęskniła, gdy wakacje się skończą. I sama do końca nie wiedziała, czemu tak uważała, bo w sumie przez większość lata toczyła ze swoimi sąsiadami wojnę. Nim się obejrzała samochód stał już przed domem chłopaków. Postanowili, że to w tym domu spędzą noc, ponieważ nikomu nie uśmiechało się wnosić rodziców Maggie po schodach. Wszyscy szybko opuścili wóz i popędzili do drzwi frontowych. Pierwsza do mety dotarła miodowo-włosa i zdziwiła się, gdy stanęła w kałuży. Skąd woda w środku suchego lata? Dziewczyna niepewnie pociągnęła za klamkę, a wtedy jej stopy zalała fala najprawdziwszej wody.
        - Co tu się stało?- zapytała, patrząc na ludzi za nią.
Po chwili oczom wszystkich ukazał się Zayn… pływający w pontonie. A żeby tego było mało odpychał się od podłogi kijem bilardowym (najwyraźniej nikt nie pomyślał o wiośle).
       - Cześć wam!- zawołał mulat radośnie.
Jego ramiona zdobiły kolorowe rękawki. Cały hol był zalany pięciocentymetrową warstwą wody, która swoją drogą wypływała zza drzwi kuchennych.
       - Pewnie się zastanawiacie, co się stało. W sumie sam nie wiem. Już szedłem do łóżka, ale zahaczyłem jeszcze do kuchni po szklankę wody. Podchodzę do kranu, a woda nie leci, więc zacząłem się z nim szarpać i on po prostu..został mi w ręku i wtedy woda wystrzeliła.  Nie zatamowywałem tego, bo przypomniało mi się, że mamy nieużywany ponton w domu, ale wymyśliłem co? – pochwalił się swoim niecnym planem Zayn i podpłynął bliżej wejścia. Payne wszedł do domu, otworzył szafkę i wyjął z niej kalosze, by popędzić do kuchni i zakręcić jakoś wodę.
       - Nie sądziłam chłopaki, że to powiem, ale jestem wam bardzo wdzięczna, więc zapraszam do mnie – powiedziała Maggie.
Malik trochę zasmucony wyszedł ze swojej pływającej łódki i popędził w stronę domu Colenów. Oczywiście zaraz po wyjściu z domu zaliczył epicką glebę.


Wniosek dnia? Żyj tak, żebyś miał, czego żałować i co wspominać oraz pamiętaj, że tylko psychopata pierwszego stopnia jest fajnym psychopatą. 





AAAAAAAAAAAAAAA BURZaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

18 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. Nie mg się doczekać nn. Ten psychopata OMG! A Zayn pływający w łódce, to dopiero coś. haha ! Pozdrawiam i życzę weny, @hideanemptyface

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestes, dawno sie tak nie usmialam! :)
    6 krow= dziewczyna
    niczym pedofil w sklepie z zabawkami
    zayn w pontonie i rekawkach...
    Genialne!
    Po prostu czekam na nn!
    xxx
    @Pinkdots19

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też była burza i to jeszcze jaka! Masakra! Hhaha, ale uwielbiam burzę <3
    Więc tak: facet w celi wydawał się być niegroźny, dopóki się nie odezwał. Czytając krótką wymianę zdań między Lou a nim, stwierdzam , iż jest on zacofanym imbecylem, który w celi chyba wylądował za brak mózgu. Okej.
    Awww Lougaret is real! Ja wam to mówię! To będzie cudowne. Oj, ja to wiem! Margaret ciągnie do Louisa - to widać. Ja po prostu nie mogę się nadziwić temu, w jaki sposób kreujesz bohaterów i jak wkręcasz w ich życie takie.. zabawne sytuacje. Ja się muszę nieźle natrudzić, aby wyszło coś komicznego, a u ciebie to jest takie proste i normalnie aż pozazdrościć!
    Tak, Loueh dżentelman. Dał marynarkę Margaret. Awwwhhh, moje shippowskie serduszko płacze ze szczęścia! hihi XD
    Ach, jeszcze jeden wątek. Rozmowa Mag z Niallem, Liamem i Zaynem? Boże, mistrzostwo. Już sobie wyobraziłam, w jaki sposób to musiałoby wyglądać na żywo. Normalnie komedia. Dajcie mi popcorn, bo normalnie zwariuję! <3
    Zayn, przepraszam bardzo CO ROBIŁ?! Musiałam dwa razy. Na głos. Siostrze przeczytać ten wątek, bo normalnie nie dowierzałam. Jakim, on kurde, cudem sprawił, iż dom 1D topił się od nadmiaru wody!? Nawet ja tak nie potrafię, a jestem mistrzem w psuciu wszystkiego co wokół mnie! Szacun dla Zayna-w-pontonie-bo-mu-kran-został-w-ręce. O taaaaak xd
    Powiem ci jeszcze tak: w twoim opowiadaniu są wakacje od roku! W zeszłe wakacje, 16 sierpnia 2012 (SPECJALNIE SPRAWDZIŁAM) dodałaś tutaj prolog i ja normalnie też chcę takie wakacje, takich sąsiadów i w ogóle wszystko. (;
    JA NAJNORMALNIEJ W ŚWIECIE KOCHAM TO OPOWIADANIE! DODAJ SZYBKO PROSZĘ NOWY ROZDZIAŁ, BO MNIE WEŹMIE CIEKAWOŚĆ ZEŻRE!

    A wiesz, że zaglądałam tutaj dzisiaj, by sprawdzić, czy coś nowego jest, mimo tego, iż mnie informoujesz o nowych rozdizałach? Stanowczo za rzadko dodajesz notki. #justsaying
    ily, xoxox
    PS. Ale się wzięłam rozpisałam. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MÓWIŁAM JUŻ, ŻE CIĘ KOCHAM? JEŚLI NIE TO MÓWIE TERAZ XD
      W ogóle to pizgam z twojego komentarza hahahah POwiem ci jedno JAK TEZ CHCE TAKIE WAKACJE JAK ONI MAJĄ T.T No się rocznica bloga zbliża kxfhkfdshfdsklfd *.* dzieki za tyle baaardzo miłych słów xdd w szczególności, bo rozdział mi się nie podobał, ale przeczytałam twój kom i uznałam, że nie jest zły ahahahahha Wydajesz się być zajebista i baaardzo chcę cię poznać xd
      i looove youuu
      - Paulina

      Usuń
  4. Hahahha świetny rozdział.!:D Już się nie mogę doczekać kolejnego.!:D Dodawaj szybko.;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Całe opowiadanie jest supeeeeeeeeer!!!!!! Po prostu nie mogę się doczekać, aż Margaret i Louis będą razem. Jestem strasznie ciekawa co będą mówić sąsiedzi (nie mam na myśli chłopaków - chociaż ich może też) o tym ślubie planowanym przez rodziców Mag :) ;) U mnie też szaleje burza.

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha Zayn najlepszy hahaha po prostu zajebisty uwielbiam go oraz całe opowiadanie ;* czekam na next ;)
    ~Jus

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, padłam ze śmiechu ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam Cię! <3
    co chwila wybuchałam niekontrolowanym śmiechem ,a przy konspiracyjnym: "wszyscy umrzemy" pociekły mi łzy po policzkach.
    no i Zayn! jest cudowny. :D
    już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział.
    Jak zawsze interesujący.
    Momentami nie wyrabiałam ze śmiechu.
    Ten zboczeniec w celi hehe
    Albo Zayn w pontonie hehe
    Czekam na kolejną dawkę śmiechu.
    Pozdrawiam @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  10. uu widze, że ich nastawienie fo siebie się powolutku zmienia :) haha świetne opowiadanie, w niektórych momentach nie wyrabiam że smiania : D

    OdpowiedzUsuń
  11. Yeeeey *____* w końcu dodałaś. Zajebisty rozdział zresztą jak każdy, nie ma nudy a śmiechu wiele. Uwielbiam go <3

    OdpowiedzUsuń
  12. znalazlam wczoraj twojego bloga i przeczytalam calego i musze ci powiedziec ze bawilam sie naprawde swietnie a szczegolnie przy tym ostatnim rozdziale...rozmowa przez telefon była bezbledna. mam tylko nadzieje ze nastepne notki beda rownie zabawne i nieprzewidywalne ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Wpadłam dziś na tego bloga i od razu całego przeczytałam. Jest po prostu boski cały czas się śmieje i nie mogę przestać. Spodobał mi się pocałunek Margaret i Louisa <3 Czekam na kolejny świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cholera, myślałam, że scena w więzieniu zabije mnie niekontrolowanymi wybuchami śmiechu,ale wtedy pojawił się Zayn w pontonie z rękawkami na rękach i odpychający się od podłoża kijem bilardowym :D Biorę się za poprzednie rozdziały i czekam na kolejny! I przyznam szczerze, po przeczytaniu zaledwie jednego rozdziału - kocham twoje opowiadanie, jest BOSKIE! <3
    Pozdrawiam,
    Iw

    http://right-or-wrong-direction.blogspot.com/
    PS. Lądujesz u mnie w linkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu! Nie wiem dlaczego, ale zgubiłam Twój blog aż na 3 ROZDZIAŁYY!!!!!
    NO JAAAKK?!?!?!?!?!
    Dzisiaj natrafiłam na tt dziewczyny co pisała teksty z Twojego bloga i tak, że muszę sprawdzić bo cośd awno nie czytałam I TAK!
    hahahaha to była zajebista godzina czytania Twojego opowiadania.
    Jeju! Pocałunek Lougaret! Muślałam, że się zjaram jak to czytałam! <33 Jeju! Powinni wygrać! :D Serio! To nie byłaby przesada! Powinni byli to wygrać! xD
    Jejujejujeju kocham ten blog! *_____*
    Ten psychopata był chyba najlepszy z tego rozdziału ( i zboczony Louis) normalnie tak padałam z jego testów. A wymiana MAggie za krowe ?! HAHAHAHAHAHAHAHAHAAHAHHAHAHA jak ty to wymyślasz dziewczyno?! XD AHAHAHAHA jesteś moją idolką! <33
    No tak. Rozmowy z łan erekszyn przez telefon to musi być komedia :D
    "Wiec mówisz, ze od dziś shippujesz Stalie? Jesteś bardzo nie stały w uczuciach, niedawno lubiłeś tylko Lougaret" <-- to brzmiało tak.. zazdrośnie! :D ochh :>
    Ja wiem, że Margaret się przekonuje do Louisa i, że oni będą razem i asdfghjgf
    Kocham ich
    ach my shipper heart!!
    "- Wszyscy umrzemy- wyszeptał konspiracyjnie psychopata, rozglądając się nerwowo." tutaj jebłam tak porządnie, że sobie nie wyobrażasz xDDD myślałam że z łóżka spadnę hahahaha.
    Co za zjeb :3
    "oparła plecy o ścianę i rozłożyła swoje nogi. Szatyn zjechał dziewczynę wzrokiem od góry do dołu, a następnie potrząsną głową, by wyrzucić z głowy wszystkie obrazy. " Jaa taam wiem co mu chodziiło po głoowiee.. ale ĆŚŚŚŚ!!!! NIEE NIIC! XD achhh kocham napalonego aka zboczonego Louisa.
    Noo i został Zayn Malik <333
    Ten człowiek mnie zadziwia swoją zajebistą inteligencją 8)
    z kijem bilardowym xD hahaha
    o Boże Malik zadziwiasz mnie
    Tak więc rozdział, podobnie jak wszystkie poprzednie, jest wręcz megazajekurwabiściedobry 8D
    Chcę więcej ćwiczenia francuskich pocałunków! *____*
    Ojeej.. jestem ciekawa co będzie w następnym. :33
    och.. cała noc z debilami i Lougaret i Stalie.. taak.. mam niedobór lokowatego *_*
    hahah ale Hazza jako swatka był świetny xD hahhaa
    dobra czekam na następny.. iiii proszę szybciejj!! <3333

    @_yourkitty

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahahahahha prowadzisz zajebistego bloga!!!!!!!!!!!! Wczoraj wszystko przeczytałam i jestem serio pod wrażeniem, to jest genialne! te wszystkie kłótnie te pomysły... <3
    Szkoda tylko że tak rzadko są rozdziały ale no czekam z niecierpliwością!!!!!!! Serio to jest rewelacyjne i można naprawdę się pośmiać! oxxo

    OdpowiedzUsuń
  17. KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE. normalnie mnie powala, czytam je już od jakiegoś czasu, ale zazwyczaj nie komentuję. świetnie piszesz, kocham lougaret hahhaha. Zayn w pontonie >>>>
    hahahhaha. mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach na tt? z góry dziękuję :)
    @myswaglarry

    OdpowiedzUsuń