Nieporozumienie- czyli jak robić dobre wrażenie tego, że się myśli
Jedna dziewczyna wspominała w komie, że mylą jej się osoby gdy opisuje ich tylko włosami (jak to głupio brzmi xd), więc dodaję wam małą pomoc:
Louis: szatyn
Liam: ciemny blondyn
Niall: blondyn, farbowany
Zayn: zazwyczaj piszę mulat albo ciemnoskóry ale może zdarzyć się też ciemnowłosy
Harry: niby on jest brunetem ale ze względu na jego loki jest: lokers, pokręcony, lok itp.
Shalie: brunetka, ciemnowłosa
Margaret: jasnowłosa, miodowo-włosa
Gdy patrzy się na wulkan, który jest w stanie spoczynku, to wydaje się on nawet
całkiem fajny. Imponujących rozmiarów góra, która prowadzi swoje podziemne
życie w spokoju. Zupełnie zmienia się o nim mniemanie, gdy owy wulkan postanowi
wyrzucić ze swojego wnętrza nieskończone ilości lawy oraz pyłu. Za szkody,
które wyrządził nie wystarczy powiedzenie zwykłego ‘przepraszam’. Zbyt bardzo
nas zawiódł.
Dziewczyny też zmieniły zdanie o
swoich sąsiadach. Byłyby w stanie wybaczyć nawet zbyt głośną muzykę w nocy ( a
co tam, przecież same nie są święte), jasnowłosa po jakimś czasie wybaczyłaby
Louisowi wyzwiska i żarty pod jej adresem, ciemnowłosa jakoś dałaby sobie radę
z tym, że nawet nie podziękowali jej za grę ( i jednego kosza).
Ale nie. Przyjaciółki, nie posiadały w
sobie tyle dobroci, by wybaczyć im ich próżność, głupotę i olewkę na wszystko, kiedy jedna z nich ucierpiała i to przez jednego z chłopaków.
Droga na początku mijała w martwej ciszy,
lecz potem Lou, który miał już jej dosyć, zaczął swoją przemowę o tym, że
„dziewczyny wcale nie musiały z nimi iść i lepiej już niech nie przesadzają”.
Margaret po tym zdaniu odkryła w sobie nowy rodzaj zdenerwowania. Jej nogi same
powędrowały w stronę mówiącego a prawa ręka, która zaczęła żyć własnym życiem z
prędkością błyskawicy, strzeliła szatyna po policzku. Idący obok niego Harry
przełknął ślinę i oddalił się w stronę Liama. Przez pierwsze sekundy para
mierzyła się wzrokiem i gdyby Zayn nie niósł na plecach dziewczyny to uciekłby stąd,
aby nie musieć na to patrzeć.
- To tak będziesz grała. Ja też mam dla mam coś dla Ciebie.- Zdenerwowany Louis zaczął pogoń za uciekającą już dziewczyną. Ciemny blondyn i lok najpierw popatrzyli na siebie a potem udali się za nimi.
- Zobaczysz dorwę Cię!- darł się chłopak w granatowych spodniach, będąc o krok za dziewczyną. Ta tylko parsknęła śmiechem i przyśpieszyła.
- To tak będziesz grała. Ja też mam dla mam coś dla Ciebie.- Zdenerwowany Louis zaczął pogoń za uciekającą już dziewczyną. Ciemny blondyn i lok najpierw popatrzyli na siebie a potem udali się za nimi.
- Zobaczysz dorwę Cię!- darł się chłopak w granatowych spodniach, będąc o krok za dziewczyną. Ta tylko parsknęła śmiechem i przyśpieszyła.
- Czekajcie!- Styles i Payne doganiali już prawie swojego nakręconego kolegę. Wiedzieli, że to może skończyć się
źle, ale byli też pewni, że szatyn ma w sobie godność (jakąś) i nie pobije
dziewczyny. Wszyscy byli wychowani w przekonaniu, że podniesienie ręki na kogoś,
kto nie ma wystarczająco siły by oddać, to najgorsze, co może się zrobić. Nasuwa
się więc pytanie, po co Lou ją gonił? Odpowiedź albo jest bardzo szokująca, albo nie
istnieje.
- No, co z tobą, słaba kondycja?- zakpiła
jasnowłosa, oglądając się w tył. To było dla niej jak deja-vu. Zaczęła się zastanawiać,
kto tym razem bardziej zawinił. Ona czy chłopcy. Po chwili namysłu uznała, że
płeć przeciwna (nie ma to jak obiektywizm). W oddali było widać jej dom,
to dodało dziewczynie sił.
- Jeśli się nie zatrzymasz, to zabierzemy
twoją małą przyjaciółkę i nie jestem pewien czy oddamy - odezwał się w końcu
szatyn, z szelmowskim uśmiechem na zdyszanej buzi. Dziewczyna stanęła jak
wryta, chłopak z rozpędu na nią wpadł a żeby zapewnić poszkodowanym dodatkowe wrażenia to goniąca ich
dwója również. Wszystko byłoby straszne gdyby nie fakt, że przypominali prawdziwą
ludzką kulę. Lou z zacieszem na ustach złapał dziewczynę za ramiona, lecz nie
nacieszył się wygraną długo. Dwójka jego wspaniałych kolegów
podniosła go i złapała za ręce.
- No weźcie, chcę tylko powyciągać ją za ten
nos - jęknął, próbując się wyrwać, dziewczyna podniosła się z ziemi z
triumfującym uśmiechem na twarzy.
- Proszę zróbcie przysługę dla ludzkości i
utopcie się w budyniu - poradziła, otrzepując dłonie z piachu.
- Oby to był budyń czekoladowy - rozmarzył się
Niall, który właśnie doszedł wraz z Zaynem i Shalie do grupki. Chłopcy
spojrzeli na niego zrezygnowani i poklepali się po czołach.
- A wy nastawcie piekarnik na 180° i do niego
wejdźcie. Gorące przeżycia gwarantowane - zabłysnął pasiasty, nie chcąc być w
tyle z docinką.
- Tak, śmierć przez spalenie jest gorsza - dorzucił
Harry, kładąc ręce po bokach. Wyglądał jakby chciał udowodnić wszystkich swój
OLBRZYMI poziom naturalnego intelektu oraz uroku osobistego.
- Znam was parę godzin a moja intuicja już
podpowiada mi, że waszym marzeniem raczej nie jest śmierć przez utopienie.-
Jasnowłosa podeszła do Zayna i odebrała od niego dziewczynę, tak na wszelki
wypadek, aby mieć ją przy sobie.
- Intuicję mają tylko kobiety - odciął się
Louis, poprawiając grzywkę tak gwałtownym i niespodziewanym gestem, iż można
było uważać, że choruje na Zespół Tourette’a Jasnowłosa parsknęła śmiechem.
- Próbując obrazić mnie, jednocześnie
stwierdziłeś, że faceci to głupki. Dzięki, że wreszcie zrozumiałeś tę szokującą
prawdę.- Shalie była biała jak ściana, ale mamrotała się do ucha przyjaciółce o
tym, że jest wspaniała. Nawet podczas chwilowego otumanienia ją kochała. Mag
była z siebie zadowolona.
- To nie nasza wina, że nie umiemy udzielać
pierwszej pomocy!- wtrącił Niall, który jak zwykle najbardziej przeżywał
sytuację. Nastolatek z trochę ciemniejszą czupryną podszedł do kolegi i
poklepał go po plecach, aby przekazać mu trochę swojego opanowania.
- Ty chciałeś upozorować jej samobójstwo!-
Dziewczyna nie miała ochoty patrzeć dłużej na żadnego z nich. Co chwile
zamykała oczy i myślała, co zrobi jak już znajdzie się w ciepłym domu.
- To było w panice, nie chciałem, żeby
zamknęli nas w więzieniu za zabójstwo.- wytłumaczył się, poprawiając w między
czasie swoją czerwoną koszulkę. Niby najniższy, a głupoty tyle samo, co w jego
kolegach, przeleciało przez głowę Margaret.
- Wolałeś siedzieć za upozorowanie śmierci?!- spytała, zaczynając iść w stronę domu. Shalie okazała się jednak sporym utrudnieniem bo opierała
się na niej całym ciężarem ciała. Panna Colen obiecała sobie, że kiedy tylko jej się polepszy każe jej się nosić na rękach przez cały
dzień, niech nie uważa, że będzie miała coś za darmo.
- Teraz to brzmi gorzej.- Zgaszony blondyn, stanął koło mulata, który mocno go przytulił. Dziewczyna westchnęła i
przewróciła oczami, powodując tym napad śmiechu u loczka.
- Przestańmy się kłócić, po prostu zapomnijmy
o całej sprawie.- Liam postanowił wreszcie zabrać głos, jako, że uważał się za
najbardziej ogarniętego z nich. Chłopcy mieli, co do tego zupełnie inne
zdanie.
- Co?! Niedoczekanie.- Oburzeni Mag i Lou nie mogli
teraz nawet pomyśleć o rozejmie. Każdy z nich był przekonany, że wina leży po
drugiej stronie (a tak się do kompromisu nie dojdzie). Spokojnie poradzą sobie
bez miłości sąsiadów. Podobnego zdania był także chłopak w lokach i Niall, ale
nie przyznali tego na głos gdyż zwyczajnie bali się reakcji Liama. Ciemnoskóry
nastolatek jeszcze nie wiedział dokładnie, co się stało, a już był ciągnięty
przez kolegów w stronę domu.
Trzask drzwi i
można już było uznać, że kłótnia dobiegła końca. Ładne łamanie pierwszych
lodów, pomyślała nieprzytomnie Shalie, kładąc się na kanapie. Z przerażeniem
przypomniała sobie, że przewidziała ten (lub chociaż podobny) przebieg
sytuacji.
- Dlaczego w te wakacje?! Dlaczego koło nas?!
Co ja, komu zrobiłam?- Słowa wylewały się z ust miodowo-włosej jak wodospad w Salto
Angel. Leżąca na sofie istota wiedziała, że przyjaciółka nie zapomni tak łatwo
o tym zdarzeniu. Nie dziwiła się, sama była poruszona i choć nie wiedziała
jeszcze wszystkiego (taka mała dziura z omdlenia) to teraz już była pewna, że
nie chce mieć z nowymi sąsiadami nic wspólnego. Na szczęście w Thousand Oaks* jest
wiele do roboty i nie grozi im zbyt duże narażenie spotkania, trzeba tylko jakoś
przeżyć noce. Właśnie noce. Gdy Shalie była mała, strasznie bała się ciemności,
wszędzie towarzyszyła jej latarka Tessa. Dziewczyna myślała, że za każdym
rogiem czai się jej potencjalny zabójca a do 14-go roku życia była przekonana,
że za szafą istnieje drugie życie. Rodzice zabierali ją do psychologów, ale oni
nie wiedzieli, co poradzić, więc przepisywali nastolatce śmieszne różowe
lekarstwa. Pewnego razu, kiedy wieczorem szła ulicą, zgasły wszystkie latarnie
i najgorszy był fakt, że wyczerpały jej się baterie w latarce, a telefonu nie
posiadała. Z mocno bijącym sercem zaczęła uciekać oraz oczywiście krzyczeć,
budząc przy tym każdego mieszkającego w pobliżu. Była pewna, że to ostatni
dzień jej żywota, dopóki nie stanęła na polanie i nie zobaczyła pełni księżyca.
To było dla niej coś nowego, nigdy wcześniej nie widziała księżyca w pełni,
najwyżej jego kawałek przez szybę w oknie. Ten widok jednak powalał. Wszystko
było skąpane w srebrnym blasku a gwiazdy prosiłyby na nie patrzeć. Od tamtej
pory dziewczyna spędzała każdy wieczór na zwykłym obserwowaniu. Oczywiście, gdy
poznała Margaret bezczynność się skończyła, bo ona na nią nie pozwalała. Ciemnowłosa
była pewna, że przyjaciółka ma ADHD, ponieważ kiedy próbowało się na nią
patrzeć to zazwyczaj widziało się tylko rozmazany, rżący się obiekt.
Potem obie stały
się takimi obiektami, tylko z wiekiem potrzebowały coraz więcej snu (mniej
więcej tyle, co niedźwiedzie w zimie). Shalie uśmiechnęła się na te
wspomnienia, jej przyjaciółka zajęła miejsce obok niej.
- Będzie dobrze, pomyśl ile mamy czasu razem
ze sobą.- Kładąc nogi na kolanach miodowo-włosej, nakazała gestem głowy, aby
zaczęła je masować. Mag posłusznie zaczęła pracę, jęcząc coś o wykorzystywaniu. Ale czego się nie robi dla poszkodowanych?
- Zapomniałam Ci podziękować, za to, że wpakowałaś
nas w super, hiper, wycieczkę z sąsiadami. Tak, więc dzięki.- Jasnowłosa
próbowała posłać przyjaciółce mrożące spojrzenie, ale ze względu na ich miłość
dała sobie spokój.
- Dobra, co się stało to już było. Teraz
pooglądajmy TV - zaproponowała szybko, machając powiekami i uśmiechając się
zalotnie. Przyjaciółka chwilę próbowała się jeszcze gniewać, ale ostatecznie
wzięła pilot i włączyła na byle, jakim kanale. Była to jakaś telenowela, a cóż
by innego. Niby nikt nie lubi, ale jak się zacznie to nie można skończyć. Sens
polegał na tym, że jakaś długonoga blondynka, mówiła swojemu mężowi, że ich syn
nie jest jego, a jego brata. Dziewczyny miały niezły ubaw z miny faceta. A gdy
znudziły im się te bzdury, zaczęły odgrywać podobne scenki, w których zawsze
jakaś z nich mdlała.
- Jak to moja ciocia! Przecież mówiłaś, że to
moja córka - lamentowała Shalie, machając rękami jak w jakimś napadzie.
- Kłamałam - wyznała poważnym głosem Margaret
i następnie legła na ziemi w jakiejś dziwnej pozie.
- To chyba ja miałam tracić przytomność - wtrąciła
ciemnowłosa z oburzeniem, gdyż jej przyjaciółka po raz czwarty z rzędu myliła
kolejność.
- Tobie już za dużo mdlenia, przystopuj.- Zaśmiała
się dziewczyna i zastygła na chwilę w bezruchu. Coś tu nie grało. Czy jej
ukochany pies nie powinien teraz rzucić się na nią ze swoim mokrym językiem?
Wzrokiem szukała gdzieś ukrytej grubej, czarnej kuli. Na nic.
- Widziałaś gdzieś Roxirgo?- spytała, wstając.
Przyjaciółka pokręciła przecząco głową.
- Może jest na górze?- rzuciła i obie zaczęły
biec po schodach nawołując psa. W pokojach na piętrze go nie było a przeszukały
nawet szafy. Zeszły z powrotem na dół dokładnie szukając. Kuchnia, garderoba,
salon, łazienki, schowki wszędzie pusto. Jego łóżeczko przy grzejniku w kuchni
oczywiście świeciło pustkami. Roxi zapadł się pod ziemię.
- A co jeśli, pomyślał, że go nie kocham i po
prostu odszedł?- Bliska płaczu Maggie, stwierdziła, że to najgorszy dzień jej
życia.
- Jestem pewna, że nie.- Shalie poklepała
jasnowłosą po plecach i uśmiechnęła się do niej. – Chodźmy go poszukać na
dworze, nie odszedł daleko.- Przyjaciółki założyły bluzy, gdyż po zmroku zrobiło
się chłodno. Nawołując głośno próbowały go przywołać. Najpierw zaczęły przeczesywać
ogród. Margaret o mało nie rozpłakała się na widok jego ulubionej zabawki,
która była zwykła powyciąganą świnką. Gdy okazało się, że go tam nie ma
skierowały się na ulicę. Szły nią aż do oddalonego o kilometr placu zabaw,
jednak jedyne, co tam było to żule zaczynający swój melanż (w roli głównej: tanie wino). Szybkim krokiem zaczęły
wracać, nie przestając nawoływać. Potem postanowiły wejść w dróżkę przy ich
domu, niestety szczeniaka jak nie było tak nie było. Za to pojawiło się
zdenerwowanie u właścicielki, która w myślach zaczynała siebie przeklinać.
- Chodźmy jeszcze
tam - powiedziała ciemnowłosa, wskazując na dobrze oświetloną ulicę przed
nimi.
Wybijała godzina
23.00 kiedy zrezygnowane wróciły pod dom. Jasnowłosa, choć tego nie pokazywała
to już wycierała łzy z policzków. Shalie mocno ją przytuliła i obiecała, że
wznowią poszukiwania rano.
- Wracaj! Dałem Ci najlepszy kawałek kurczaka a ty tak się odwdzięczasz?- Dobiegł do nich głos chłopaka z domu obok. Gonił on czarne stworzenie, które gdy tylko zobaczyło miodowo-włosą, wywaliło język i wskoczyło jej w ramiona. Roxi! Przytulaniu i dziwnym całusom nie było końca. Mag pomyślała, że chyba pierwszy raz cieszy się tak na widok swojego pupila.
- Wracaj! Dałem Ci najlepszy kawałek kurczaka a ty tak się odwdzięczasz?- Dobiegł do nich głos chłopaka z domu obok. Gonił on czarne stworzenie, które gdy tylko zobaczyło miodowo-włosą, wywaliło język i wskoczyło jej w ramiona. Roxi! Przytulaniu i dziwnym całusom nie było końca. Mag pomyślała, że chyba pierwszy raz cieszy się tak na widok swojego pupila.
- Nie dotykaj mojego psa!- krzyknął chłopak,
próbując go wyrwać. W ciemności Shalie ledwo widziała ciemną karnację i włosy,
ale to zdecydowanie był Zayn.
Zayn, który chciał
zabrać nie swojego psa?
* Jak widzicie akcja opowiadania nie dzieje się w Anglii, tylko w poczciwej Ameryce (a dokładnie: USA, California, Thousand Oaks xd), gdzie nasi chłopcy z 1D spędzają wakacje.
JEESTTTTTTTTTTT KOOOLEEEEEJNYYYYYYYYYYY!!!!!!
Przepraszam, że tyle czekaliście ale niestety jak zwykle nie miałam czasu. Dodałabym go z piętnaście minut temu ALE pod presją babci musiałam zjeść surówkę z marchewki i jabłka bo to podobno "najlepsze lekarstwo na wszystkie choroby" pomijając fakt, że jestem całkowicie zdrowa xd
Dobra dosyć o tym, jak wam się podoba rozdział?
Napisany chyba 5 miesięcy temu, starłam się poprawić wszystkie błędy ale nie nie zawsze wszystko zauważę. Wiec jeśli jakiś zauważycie, lub po prostu coś wam się nie podoba/ macie pytania itd. to śmiało piszcie w komentarzach.
A skoro już przy tym jestem TO DZIĘKUJĘ BAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARDZO ZA WSZYYYYYYYYYYYSTKIE KOMY I OCZYWIŚCIE PROSZĘ O WIĘCEJ! XD
Jesteście naprawdę kochani i jak widzę jeszcze prawie 1800 wejść na bloga to moje serce już bardzo ale to bardzo się cieszy xd.
Czytajcie i komentujcie, następny rozdział pojawi się jak najszybciej.
Standardowo nakłaniam do obejrzenia ZAPOWIEDZI FILMOWEJ ->>KONIECZNIE WEJDŹCIE
Mój tt @Another_Crystal
JEESTTTTTTTTTTT KOOOLEEEEEJNYYYYYYYYYYY!!!!!!
Przepraszam, że tyle czekaliście ale niestety jak zwykle nie miałam czasu. Dodałabym go z piętnaście minut temu ALE pod presją babci musiałam zjeść surówkę z marchewki i jabłka bo to podobno "najlepsze lekarstwo na wszystkie choroby" pomijając fakt, że jestem całkowicie zdrowa xd
Dobra dosyć o tym, jak wam się podoba rozdział?
Napisany chyba 5 miesięcy temu, starłam się poprawić wszystkie błędy ale nie nie zawsze wszystko zauważę. Wiec jeśli jakiś zauważycie, lub po prostu coś wam się nie podoba/ macie pytania itd. to śmiało piszcie w komentarzach.
A skoro już przy tym jestem TO DZIĘKUJĘ BAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARDZO ZA WSZYYYYYYYYYYYSTKIE KOMY I OCZYWIŚCIE PROSZĘ O WIĘCEJ! XD
Jesteście naprawdę kochani i jak widzę jeszcze prawie 1800 wejść na bloga to moje serce już bardzo ale to bardzo się cieszy xd.
Czytajcie i komentujcie, następny rozdział pojawi się jak najszybciej.
Standardowo nakłaniam do obejrzenia ZAPOWIEDZI FILMOWEJ ->>KONIECZNIE WEJDŹCIE
Mój tt @Another_Crystal
A więc, kolejny genialny rozdział, co tu dużo pisać, uwielbiam to opowiadanie, ale to już chyba mówiłam xd
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D
@Enchanted_200 ^^ .
Boże ! jak ty piszesz takie boskie rozdziały ?!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
WOOOW! Jeśli masz tyle wejść, to szczerze gratuluję! Twoje opowiadanie to recepta na dobry dzień, więc dziękuję za kolejny :D <3 I jeszcze jedno wooow! Podziwiam cię za tak długie rozdziały :) Czekam na następny i zapraszam do sb: http://ja-studentka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody
Niegrzeczny Zayn. Jak można przygarnąć czyjegoś psa. Oj, nie ładnie, nie ładnie. A do tego oni mieli co zrobić? Utopić się w budyniu? I to jeszcze czekoladowym - według Niallera. Mhm, pysznie. Haha.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem (a kiedy nie?_haha). Z wielkim wyczekiwaniem czekałam na ten rozdział. Czy się zawiodłam? Oczywiście, że nie. Nigdy się nie zawiodłam, czytając tego bloga i mimo tylko 4 rozdziałów, jestem przekonana, że kolejne będą sto razy lepsze od poprzednich.
Jak zwykle rewelacyjnie, fenomenalnie i intrygująco. Tak więc doczekać się nie mogę rozdziału piątego.
Miłego, ostatniego, tygodnia wakacji, kochana! ;) x
Mój komentarz znów będzie bardzo oryginalny, a więc:
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
TWOJE OPOWIADANIE JEST PRZEKOMICZNE, DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ ♥
- Kasia <3.
Kocham tego bloga. Najlepszy jaki czytam/czytałam z opowiadaniami. Bardzoo zabawny czekam,na next z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńojejeje świetny rozdział,świetne opowiadanie :D najbardziej zdziwiło mnie co Roxi robiła w domu u chłopaków,ale no aa dobra :D czekam na kolejne rozdziały :D
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, a rozdział jak zawsze świetny ;)
OdpowiedzUsuńwczoraj przeczytałam całego bloga i mam zakwasy!! Nigdy w życiu się tak nie uśmiałam! Hahaha "Mówię serio, załóż te kapcie" mnie rozwaliło. Siedziałam w łóżku i brechtałam haha <3 ! 'Zostaw mojego psa' hahaha <3 ! omomom, nie iwem cojeszcze napisać, ale Niall z czekoladowym budyniem mnie rozwalił na łopatki <3 ! Czekam na nowy rozdział <3 [directionstory-secod-life]
OdpowiedzUsuń