piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 5




Zemsta- czyli jak złamać prawo i przeżyć huragan ludzkiego idiotyzmu





        Pewnego dnia w życiu każdego nastolatka przychodzi moment, w którym stawia sobie pytanie „ Czy jestem normalny?”. Odpowiedzi, które przychodzą mu do głowy mogą być najróżniejsze, ale on sam musi wiedzieć, że jeśli już zadał sobie to pytanie, to wszystko z nim w porządku.
Najgorsze jest, gdy ktoś nie zdaje sprawy z tego, że jego miejscem zamieszkania powinien być psychiatryk.
Wiele niepojętych dla społeczeństwa osób, wychodzi z założenia, że są dziećmi i nie dorośli do tego typu pytań.

Ten problem posiadali na pewno Zayn i Margaret.

  Gdy człowiek ma już pewnie lata, to zazwyczaj robi wszystko trochę dojrzalej. A przynajmniej stara się. Mulat i jasnowłosa chyba nie znali pojęcia „dojrzałość”, więc elegancko, na ulicy, nie zwracając uwagi na patrzących przez okna sąsiadów, kłócili się o psa jak o misia.
     - Oddawaj, on jest mój - mówił chłopak, przeciągając psa na swoją stronę.
     - Chyba cię pogięło - rzuciła dziewczyna, przejmując szczeniaka, który wierzgał, próbując zeskoczyć na ziemię. Shalie próbowała jakoś załagodzić sytuację, by ocalić niewinne istnienie zwierzaka, ale ku jej zdziwieniu machanie rękami było na nic.
     - Był pod moją wycieraczką, znalazłem go, jest mój!- Ciemnoskóry, miał pewną słabość do psów. Zawsze uważał, że mają duszę i na pewno umieją mówić, tylko żeby zaczęły rozmawiać z ludźmi trzeba je mocno kochać. On już miłował tego szczeniaka z całego serca i miał cichą nadzieję, że za chwilę pupil sam zaprotestuje i stwierdzi, że bardziej lubi jego ( to by było coś).
     - Ten pies należy do mnie od dwóch lat!- oburzyła się jasnowłosa, mierząc Zayna wzrokiem od góry do dołu. Wzbudziła się w niej szczera ochota podrapania chłopaka (nie ma to jak sobie na kimś zdrowo pościerać paznokcie).
     - Nie miał obroży, nikomu tego nie udowodnisz.- Wystawił język i całkowicie odebrał psa dziewczynie, na co ta zaczęła skakać i krzyczeć. Na nic były jej próby przejęcia psa, nie walczyła z koleżanką tylko z chłopakiem. I to w dodatku nastolatkiem. Było to porównywalne z chęcią pokonania wiatru, albo siłą wyporu w słonej wodzie. 
Po chwili namysłu z całej siły kopnęła chłopaka w piszczel. To przyniosło pożądane skutki. Szczeniak spadł prosto w jej ramiona.
     - Tęskniłam Roxi - wyznała, przytulając oszołomionego zwierzaka. Ciemnowłosa jęknęła z ulgą, bo w którymś momencie była, zdecydowanie pewna, że dwójka zrobi krzywdę albo sobie, albo psu, albo co gorsza jej ( a jedno nieszczęście na dzień już wystarczy).
Przyjaciółki nie spodziewały się, że chłopak tak szybko dojdzie do siebie, więc gdy ponownie zabrał Roxiego były w wielkim szoku.
     - Jak mogłaś nazwać Pana psa damskim imieniem? Nie dziwię się, że od ciebie ucieka - rzekł mulat, robiąc uniki przed rękami dziewczyny.
     - Nie twoja sprawa - wycedziła dziewczyna, nie przerywając swoich zabiegań o pożądany obiekt. Niespodziewanie na ulicę wyszedł Harry w niebieskim kombinezonie do spania i dziwnej czapce zakończonej pomponikiem. Shalie ledwo powstrzymała się od śmiechu. Pozostała dwójka nawet nie dojrzała nowego obserwatora.
     - Zayn, możesz mi powiedzieć, co wy do jasnej cholery wyczyniacie?- zapytał nowo przybyły, kładąc ręce na biodrach i przekrzywiając głowę pod dziwnym kątem. Wyglądał jak ojciec, który przyłapał swoje dzieci w jakiejś dziwnej/krępującej/nieprzyzwoitej sytuacji.
     - Ona, chce zabrać mojego nowego szczeniaka!- poskarżył się ciemnoskóry nastolatek, próbując nawiązać kontakt wzrokowy ze stworzeniem na rękach dziewczyny.
     - To nie jest twój pies!- krzyknęła, odbijając się od ziemi jak od trampoliny. Shalie zamknęła oczy, aby nie musieć patrzeć na mękę szczeniaka. Sytuacja z krytycznej przerodziła się w tragiczną. Najróżniejsze wyzwiska padały na prawo i lewo, w ruch poszły też paznokcie i takie tam… inne.
     - STOP! Zayn oddaj jej tego szczeniaka…- donośnie krzyknął ubrany w niebieską (jakże pociągają) piżamę, chłopak. Zdziwienie tym zdaniem wywołał nie tylko u kolegi, ale też u swoich uroczych sąsiadeczek. Dziewczyny były pewne, że stanie w obronie mulata, wymyślając niepodważalne argumenty mające na celu odebranie im Roxiego – i tak jest za głupi - dokończył uśmiechając się szeroko.
Mag i Shalie popatrzyły na siebie, potem na Zayna na końcu na Stylesa a następnie wybuchły śmiechem tak szczerym i głośnym, iż można było uważać, że ktoś podarował im willę z basenem oraz pokojówką.
Chłopcy trochę zdezorientowani, zaczęli oddalać się od sąsiadek. Ciemnoskóry nawet bezproblemowo zwrócił szczeniaka. Prawda była taka, iż obaj mieli pewność, że są świadkami jakiegoś napadu choroby lub agresji u nastolatek.
    - Gwarantuje wam, że ten pies ma w sobie więcej klasy i ogłady niż wy - wyjęczała jedna pomiędzy salwami śmiechu, łapiąc się za brzuch.
    - Jestem pewien, że tej klasy nie nauczył się od właścicieli - odciął się mulat, tęsknie spoglądając na pupila. Głupi czy nie głupi. Te jego czarne ubarwienie było wręcz fenomenalne, a te oczy wyglądające jak dwa węgielki, przyprawiały go o dreszcze. Ideał nie pies.
   - Od swojego niedoszłego właściciela też by się nie nauczył -powiedziała, zapewnie zgodnie z prawdą Shalie, próbując uspokoić się trochę poprzez wstrzymywane powietrza. Dziwny był to sposób na zaprzestanie śmiania, ale jedyny skuteczny, jaki znała (niech żyje kreatywność).
     - Jak chcesz to możemy to sprawdzić.- Napalił się Zayn, ochoczo wyrzucając ręce w stronę Roxiego. W samą porę jasnowłosa odkręciła się do chłopaka tyłem i uchroniła psa. Ostatnie, czego chciała to jeszcze jedna bójka z niewyżytym nastolatkiem. Poniosła już straty we włosach i ubytki w paznokciach. Pocieszała ją tylko myśl, że zdążyła walnąć chłopaka w głowę, zapewne nabijając mu tym guza.
    - Żeby zaczął chodzić tyłem? Już wystarczy, że będziemy musiały patrzeć na wasze ułomstwo. Idziemy, nudzicie nas.- Miodowo-włosa pociągnęła przyjaciółkę za rękaw, przerywając tym jej wojnę na spojrzenia z loczkiem. Na koniec cała czwórka pokazała sobie języki i wszyscy rozeszli się w stronę domów, trzaskając drzwiami frontowymi najgłośniej jak się dało (biedni sąsiedzi).
     - Ja mam tego dość, to miały być wakacje moich marzeń!- krzyknęła zbulwersowana ciemnowłosa, wpadając do kuchni z prędkością, która zapewne, przekraczała normy na autostradzie. Jej przyjaciółka jeszcze raz wyściskała psa, a następnie poszła do szafki, aby przygotować dla niego jedzenie, w miedzy czasie rzucając Shalie spojrzenie pełne politowania.
    - I będą - zapewniła, wyrzucając psią karmę z puszki do miski Roxiego. Ten skakał wokół niej najwyraźniej nie mogąc się doczekać posiłku. Warto by tu wspomnieć, że ta czarna kula mogła zjeść wszystko o każdej porze dnia i nocy. To coś jak odkurzacz tylko szczeka i ma sierść.
    - Nie rozumiem, przecież oni nam zniszczą…- niedane było dokończyć ciemnowłosej, bo Mag położyła jej palec na usta i uśmiechnęła się tajemniczo. Co naprawdę przeraziło jej przyjaciółkę. Kiedy ostatni raz jasnowłosa uśmiechnęła się w ten sposób dziwnym trafem ich matematyczka w dzień testu na koniec szkoły, złamała nogę (ach jak te przypadki chodzą po ludziach).
    - Teraz nasza kolej, chyba nie chcesz siedzieć bezczynnie - powiedziała miodowo-włosa, zaczynając w celach bezpieczeństwa na ucho tłumaczyć jej nikczemny plan.


 


         Dwie dziewczyny zmierzały szybko w stronę swojego upragnionego celu. Jedna z nich najwyraźniej, nie wiedziała do końca czy dobrze robi, bo zatrzymywała się, co chwilę i próbowała wycofać. Na szczęście (lub nie) miała obok siebie jasnowłosą, która cierpliwie jak pasterz wskazywała jej poprawny kierunek.
    - Ja nie wiem, czy to dobry pomysł - powtarzała ciągle Shalie, idąc za swoją przyjaciółką w stronę domu sąsiadów. Ta natomiast trzymała w dłoni taboret z tarasu i z okiem tygrysa patrzyła na świat. Prawdę mówiąc czuła się jak komisarz Rex na patrolu. Tylko ona właśnie łamała prawo.
    - Wątpisz w moją siłę umysłu?- zapytała poirytowana, przekraczając furtkę. Przepuściła przyjaciółkę i jeszcze raz wyjrzała na ulicę w celu sprawdzenia czy są same na terenie lub czy nikt ich nie śledził. Czysto. Pozostało jeszcze tylko modlić się, że innym sąsiadom nie zamarzy się teraz zwiedzanie swoich podwórek. Na szczęście to raczej mało prawdopodobne, bo to typowi Amerykanie (wiecie telewizor, frytki, cola i te sprawy).
     - Szczerze to tak. Jesteś pewna, że ich nie ma?- Ciemnowłosa była wyraźnie zestresowana, ale co się dziwić, raczej rzadko włamuje się z przyjaciółką do czyjegoś domu.
     - Nie ma ich, sama widziałam jak cała hałastrą wychodzili. Ile razy mam to jeszcze powtarzać żebyś wreszcie pojęła?- Miodowo-włosa podstawiła taboret pod okno ze strony ogrodu, weszła na niego i sprawdziła czy jest otwarte.-Idziemy do innego, to jest zamknięte - zarządziła i po chwili obie szły w stronę następnego okna.
     - Swoją drogą to skąd ty masz tyle sztucznej krwi w domu?- spytała zaciekawiona Shalie, mocniej łapiąc za rączkę pomarańczowego wiadra, które po brzegi było wypełnione plastikowymi opakowaniami rodem ze szpitala. Ciemnowłosa czuła w kościach, że z tego będą kłopoty i już w myślach zaczęła nawet uniewinniać chłopaków. Marnie jej to szło, ale strach przed więzieniem był większy.
     - Całe życie czekałam na dzień, w którym wywinę komuś ten numer, więc kupowałam krew przy każdej okazji. A okazji uwierz mi trochę było - tłumaczyła jasnowłosa, jednocześnie podstawiając taboret pod kolejne okno, tym razem od strony jej domu. Po sprawdzeniu stwierdziła, że jest uchylone, uśmiechnęła się tryumfalnie i włożyła rękę do środka. Po lekkich zmaganiach z klamką ta poddała się i dziewczyna otworzyła okno. Wdrapała się na parapet i po wydaniu okrzyku radości, wskoczyła do środka. Wylądowała najprawdopodobniej w salonie, który swoją drogą był olbrzymi. Ściany były pomalowane na modny śliwkowy kolor. Meble, które wcale nie wyglądały na tanie, były intensywnie czarne. Całości dopełniał olbrzymi naścienny telewizor z masą głośników po bokach.
    - Ciekawe, gdzie pracują - zastanawiała się głośno Shalie, która właśnie weszła do pomieszczenia. Jej oczy można było porównać do wielkości spodka od filiżanek i jasnowłosa mogłaby przysiąc, że za chwile mimowolnie opuszczą oczodoły.
    - Tsaa, raczej ich rodzice - prychnęła i skierowała się w stronę korytarza. Ten natomiast dla kontrastu był pomalowany na jasny kolor i tylko artystyczne biało-czarne obrazy z wizerunkiem nagich kobiet przypominały, że mieszkają tu osobniki płci męskiej. Gdy miodowo-włosa przemierzyła korytarz skierowała się do kuchni, która również była urządzona w nowoczesnym stylu. Czarne połyskowe szafki i srebrne blaty rzeczywiście robiły wrażenie. Jasnowłosej przez chwile przebiegło przez myśli, że byłyby jeszcze ładniejsze gdyby zrobiono im podpisy niezmywalnym białym markerem.
     - Aż szkoda, niszczyć te ściany - powiedziała ciemnowłosa, trzymając w dłoniach jakiś bliżej nieokreślony przedmiot, dziwnie przypominający mosiężną statuetkę marchewki? Ostatnie, czego można było się spodziewać po sąsiadach to tego, że dorabiają, jako farmerzy. Shalie wyobraziła ich sobie z łopatami i słomianymi kapeluszami na głowach. To zdecydowanie nie był normalny widok.
     - Nie bredź głupot, tylko rozrabiaj tą krew - poradziła Maggie, wysypując opakowania na podłogę. Potem zaczęła kolejno każde otwierać, ciesząc się przy tym jak głupia. Przyjaciółka obserwowała jej zachowanie z lekkim przestrachem, ale po chwili zaczęła jej pomagać.

  Opakowań było sporo, więc zleciało trochę czasu zanim skończyły, ale efekt za to był niesamowity. Bez zastrzeżeń można było stwierdzić, że krew pochodzi z czyjejś tętnicy. Dziewczyny z radością zaczęły moczyć w niej ręce i zostawiać ślady palców na każdej ścianie. Planem było zrobienie z domu wroga miejsca zbrodni (co zapewne odzwierciedlało stany psychiczne dziewczyn). Jasnowłosa zaczęła lać czerwony roztwór na schody, by upozorować ciągnięcie ofiary. Shalie już bez oporów i pytań pisała na ścianach pogróżki typu” Jeszcze tu wrócimy. Wiemy ile was tu mieszka. Mordercze spaghetti atakuje.” Po skończonej pracy na dole, radośnie powędrowały na piętro, z lekkim zaskoczeniem spoglądając na kremowe ściany ozdobione tylko jakimiś tekstami piosenek i złotymi myślami.
     - Kochanie, rozświetlasz mój świat jak nikt inny…- czytała na głos ciemnowłosa, marszcząc brwi w wyraźnym zdziwieniu- To, co ona jakaś żarówka?- spytała, mażąc ścianę brudnymi dłońmi.
     - Żeby go nie oślepiła - powiedziała pod nosem druga przyjaciółka i otworzyła drzwi do jakiegoś pokoju, który tym razem okazał się sypialnią. I nic w nim nie było by zaskakującego, gdyby nie fakt, że na półkach stała spora kolekcja fioletowych misi w imponujących rozmiarach. Uwagę przykuwała również, dmuchana lala w samej bieliźnie, spokojnie spoczywająca na podwójnym łóżku.
     - Tu są tylko trzy sypialnie - obwieściła uśmiechnięta ciemnowłosa, która weszła właśnie do pomieszczenia. Wyglądała już jakby sama mała być tą ofiarą zbrodni, cała jej twarz ręce oraz bluzka umazane były w czerwonej mazi. Margaret od razu przypomniało się jak kiedyś za ich dzieciństwa (jakby teraz zachowywały się mądrzej), razem jadły zupę buraczkową, a że obie jej nienawidziły wpadły na genialny pomysł wylania jej na…sufit. Miny ich rodziców były nie do opisania, naraz gniewne, smutne i zdziwione. Dziewczyny dostały zakaz widywania się ze sobą do końca wakacji. Co oczywiście i tak obeszły, bo widywały się daleko poza domem.
     - To dziwne, raczej po tym, co tu zobaczyłam, nie wyglądali mi na ludzi, których nie stać na oddzielne pokoje - kontynuowała dalej przejęta dziewczyna, krzywo patrząc na pluszaki.
     - Patrz chyba mamy naszą ofiarę.- Miodowo-włosa nastolatka, wskazała na nadmuchaną panienkę. By nie tracić czasu od razu postanowiły oblać ją solidną porcją krwi, nie zwracając uwagi na to, że niszczą pościel. Czuły się jak Kuba rozpruwacz albo terminator w akcji. Brakowało tylko helikoptera, który podlatując pod same okno zabrałby ich niepostrzeżenie.
     - Teraz jest dużo ładniejsza- stwierdziła Shalie, patrząc na czerwoną masakrę, bo tak teraz można było nazwać lalę. Biedaczka miała nawet zalane oczy, nie wspominając już o włosach. Jednak po mimo swojego nieszczęścia nadal się uśmiechała (najwyraźniej wyznawała zasadę „grunt to śmiać się ze swoich problemów”). Zdenerwowało to Mag, więc przebiła jej pierś długopisem i po tym zabiegu stwierdziła, że to najlepsze morderstwo jej życia.
Kiedy wylały już resztę krwi w korytarzu, uznały, że czas się zbierać, więc zadowolone z siebie zjechały po barierce od schodów na dół. Zahaczyły jeszcze o kuchnie, bo chciały zmyć z siebie krew. I kiedy już naprawdę były pewne, że mogą robić za drugiego Szerloka Holmesa, jak w zwolnionym tempie spojrzały na siebie.
     - Słyszałaś coś?- spytała Mag z mocno bijącym sercem. 
Przeraziła się jeszcze bardziej, gdy jej przyjaciółka pokiwała głową na tak. Dziewczyny spojrzały na okno przed nimi. Tak jak myślały, na podjazd zajechało czarne auto i z jego środka zaczęły wychodzić ich najgorsze przypuszczenia (czyt. piątka roześmianych chłopców). Przyjaciółki w zawrotnym tempie opuściły kuchnię, ale nie wiedziały gdzie biec, więc kręciły się bezradnie po dole. Zdyszane szukały miejsca ukrycia.
     - Tutaj!- krzyknęła, jedna z nich i otworzyła szafę w salonie. Nie był to dobry pomysł, bo ze środka zaczęły wypadać jakieś rzeczy. W końcu to mieszkanie chłopaków, musiałyby być naiwne, żeby spodziewać się porządku. W panice szukały innego schronu a sprzed wejścia dochodziły już głosy. To była niemalże beznadziejna sytuacja.
     - Tu chyba są drzwi.- Ciemnowłosa pokazała na prawie niewidoczne wejście obok szafy. Było pomalowane na kolor ścian i widocznie domownicy nie chcieli, aby nikt tam wchodził. Kiedy chłopcy przekręcali klucz, dziewczyny siłowały się z klamką, ku ich szczęściu ta jednak odpuściła i z wyrazem ulgi wpakowały się do środka o dziwo dobrze oświetlonego pomieszczenia.
     - CO TU SIĘ DO JASNEJ MARCHEWKI STAŁO?- Usłyszały donośny krzyk osoby, która jako pierwsza weszła. Dziewczyny popatrzyły na siebie chwilę a potem dalej nasłuchiwały.
     - Gdzie jest mój dom?- pytał żałośnie któryś z nich
     - Jak coś się stało mojemu telewizorowi to przysięgam, że poćwiartuję, usmażę, zakopie i odkopie tego, kto to zrobił - zapowiedział się najprawdopodobniej Zayn. Ciemnowłosa oddałaby w tej chwili wszystko, żeby zobaczyć ich miny.
     - Ty się przejmujesz telewizorem? Co jeśli ukradli zawartość lodówki?- zawył, któryś z nich biegnąc chyba w stronę kuchni.
     - Czyli wszyscy jesteśmy pewni, że to nie nasza sprawka?- pytał chłopak, który najwyraźniej miał problemy z pamięcią( i z mózgiem też). Przyjaciółki po mimo stresu zaśmiały się cicho pod nosem.
     - Chodźmy na górę - zaproponował któryś i po chwili, dziewczyny usłyszały tylko stukot butów na schodach. Zyskały chwilę na rozejrzenie się po pomieszczeniu, w którym przebywały. W rogu znajdowała się jakaś wystawa, podeszły bliżej, aby zobaczyć, czemu jest poświęcona. I zdziwiły się, gdy zobaczyły, że ołtarzyk jest o domownikach. Pośrodku stało dość duże zdjęcie wszystkich chłopaków a nad nim dużymi srebrnymi literami napisane było „One Direction”. Można by było to podciągnąć pod przyjacielskie foty gdyby nie fakt, że na ziemi spoczywała ułożona na poduszce płyta, również z fotą sąsiadów na okładce.
    - Oni śpiewają?- zapytała retorycznie, zdziwiona ciemnowłosa, otwierając książeczkę załączoną do płyty. Z przerażeniem rozpoznała tekst piosenki z ich ściany na piętrze. Pokazała swoje odkrycie przyjaciółce.
    - Najwyraźniej.-mruknęła miodowo-włosa.
    - BETSY! BETSY! CO CI JEST? POWIEDZ, ŻE ŻYJESZ!- darł się wniebogłosy chłopak. Dziewczyny uznały, że to czas, aby się zbierać. Z prędkością błyskawicy udały się do okna. Ciemnowłosa stanęła na parapecie i je otworzyła. Po pięciu minutach wydostały się na zewnątrz i z ulgą przybiły piątkę.
    - Mało brakowało.- jęknęła jasnowłosa przy otrzepywaniu kolan.
    - Tak sądzicie?- Przed nimi stał chłopak w blond włosach. 
W przerażeniu wydarły się głośno.






JEST OSTATNI WAKACYJNY ROZDZIAŁ!!!!
I jak wam się podoba? Jakieś uwagi, spostrzeżenia? Jeśli tak śmiało zamieszczajcie je w komentarzach.:P
Nie mogę uwierzyć, że nasz wolny czas się już kończy i mam WIELKĄ nadzieję, że czytając to opowiadanie w roku szkolnym będziecie przypominali sobie własnie te wakacje.
Ja swoją drogą jestem BARDZO SZCZĘŚLIWA, że dostaje tyle pozytywnych opinii na moim twitterze  i jeszcze więcej w komentarzach pod rozdziałami. I wspominając te wakacje będę myślała własnie o was- o moich czytelnikach, którzy piszą mi tyle wspaniałych rzeczy DZIĘKUJĘ KOCHAM WAS!!! :P
Jeśli będziecie mieli zły dzień w szkole to wbijajcie tu i czytajcie mam nadzieję, że ta historia poprawi wam humor :D. Napisałabym tu link do opowiadania mojej przyjaciółki ALE ona zdecydowała, że go nie wstawi, bo nie jest zbyt dobre -,-. WSTAWISZ JE TYLKO JESZCZE O TYM NIE WIESZ.
Dobra koniec gróźb xddd 
ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ WSZYSTKIM CZYTAJĄCYM I KOMENTUJĄCYM, BEZ WAS TO BY NIE MIAŁO SENSU :)
BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE I DZIĘKUJĘ MOCNO ZA PONAD 2000 TYŚ WEJŚĆ :********










20 komentarzy:

  1. Hahahah! Końcówka najlepsza! :D <3 Boże, jakie one mają pomysły = jakie Yy masz pomysły!?!?! Zaczynam się Ciebie bać! Hahahah! :D Dzięki za kolejny, świetny rozdział! I dawkę dobrego humoru, oczywiście :) Czekam na następny i udanego roku szkolnego :) Do następnych wakacji, jeszcze tylko 10 miesięcy! ;D
    @Ola143Cody

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski *.*
    czekam na następny.
    Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaha super czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaha xD rozpierdzielają mnie twoje pomysły są po prostu GENIALNE ! No i jeszcze przerwałaś w taki momencie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału mam nadzieję że pojawi się już niedługo :P
    Do następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam ten rozdział i od razu poprawił mi się humor :D
    Czekam na kolejny! ;D
    @Enchanted_200

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że Twoja decyzja o opublikowaniu tego bloga była strzałem w dziesiątkę, bo nie czytałam nigdy aż tak nieprawdopodobnie wspaniałego i wesołego (jak i pozytywnego) opowiadania.
    Mimo tego, że teraz choroba mnie złapała i pomimo mojego zmęczenia przeczytałam ten rozdział i poprawił mi on humor. Dziękuję! <3
    Sama kłótnia Zayna z Margaret była nie mniej śmieszna od zalaniem sztuczną krwią przez dziewczyny domu chłopców. Oj, jak mnie zżera ciekawość, co będzie w kolejnym rozdzialee!!
    & szkoda, że koniec wakacji, ale przynajmniej będziesz nam umilała czas, podczas szkoły, wstawiając nowe rozdziały na bloga! (huraaaaaaa)
    Życzę miłego rozpoczęcia szkoły (hahahhahaha)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam toooo! <3 nawet nie wiesz jak bardzo :) i na prawde poprawia humor :P czekam na natępny ^.^
    Claudia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski :D Szybko dodawaj nowy rozdział :)
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnee ♥ i jeszcze przerwałaś w takim momencie ... ♥
    Zapraszam do mnie http://opowiadanie-nie-oparte-na-faktach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co mam napisać więc napiszę to:
    JEBŁAM NA PODŁOGĘ! ;P
    Kurwa tak kurewsko Cię kocham za to śmieszne opowiadanie.
    Przepraszam za przekleństwa, ale kurwa lubię przeklinać.

    - Kasia <3

    OdpowiedzUsuń
  11. One to maja pomysly;) Czekam na next i licze ze znowu sie tak usmieje jak przy tym rozdziale

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahahahahahahhahaahahahaha loooooooooooooool xD Hahahahhahaha kocham to opowiadanie xD mam jedną całkowicie nie istotną uwagę ale ci o niej napiszę xD więc w pierwszym rozdziale (albo w prologu łot efa xD ) napisałaś że Roxi to czarny golden retriwer i tym rozjebałaś system bo goldeny to jest rodzaj labradorów i jak sama nazwa wskazuje są one tylko w kolorze złotym a czarne to są zwykłe labradory, albo takie myśliwskie tylko, że nie pamiętam teraz jak się nazywały xD :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i dobrze, że napisałaś! xd Ja kompletnie nie znam się na rasach więc dojebałam to co myślałam xd Przed wstawieniem myślę sobie "sprawdź to w necie" xd ale nie po co xddd spróbuję to naprawić xd BARDZO DZIĘKUJĘ :***

      Usuń
    2. hahahahhhahaahhahaha proszę xD :*

      Usuń
  13. Świetny blog.! Uśmiałam się jak nigdy. :D Masz super pomysły.:P Po przeczytaniu tego bloga moje życie nabrało nowego sensu. ;)
    Też właśnie zaczęłam pisać bloga o 1D. :) Tu jest link , jakby ktoś chciał niech wpada.;d

    http://1d-mycreazystory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebiste! <3 Szybko pisz dalej! <3
    I informuj mnie o nowych na tt, ok? @Pani_Horan

    OdpowiedzUsuń
  15. WOW genialne!!!!!!!! Zakochałam się normalnie, ten blog jest zupełnie inny niż wszystkie inne!!! Pls.informuj mnie o nowych na tt : marysia_lawecka
    Czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. O boże jaki zajebisty ; >
    świetna komedia . kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  17. Mogłabyś mnie informowac o rozdziała na twitterze ? @paula_jas_x
    a rozdział świetny ; >

    OdpowiedzUsuń
  18. kiedy nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń